Serce łamane pięć razy – część 3

Myśl o wakacjach napawała mnie nową chęcią do życia. Do życia, w którym pojawił się ktoś nowy. On. Pojawił się tylko w moim marzeniu, ale nawet drobna myśl dawała ogromny potencjał. Chciałam, aby to trwało wiecznie. Każdy dzień był piękny. Nieważne czy padało czy przygrzewało słońce. Było idealnie. Myśl o nim rozjaśniała mój dzień. Rozmawiałam z koleżankami na jego temat, ale nie mogłam go dokładnie opisać słowami. Dziewczyny nie rozumiały dlaczego mi się podoba. W pewnym momencie stwierdziłam, że nie warto im tego tłumaczyć. Nie zrozumieją. To trzeba poczuć. Uczucie, które czułam do Pawła, nie gasło. Trwało. Wydawało się być wieczne. Niezłamane. Niezwyciężone. Każdy mój ruch, mój czyn przypominały mi jego. Myślałam, że świat się zatrzymał, że jest tylko on. I, że byłam ja. Tylko dla niego. Wierzyłam, że o mnie myśli. Przez cały ten czas, który minął od naszego spotkania. Nie było dnia, w którym o nim nie wspomniałam. Lipcowe noce mijały bardzo szybko. Zawsze zastanawiałam się dlaczego piękne sny tak szybko się kończą. Wszystkie układały się w historię. Pierwszej nocy sierpnia śniło mi się coś dziwnego. Opowieść, o której nie mówiłam nikomu. Śniło mi się, że budzę się w nowym miejscu. Budzę się zmęczona, jakbym spała tylko chwilkę. Otwieram oczy. Siadam na łóżku. Patrzę na siebie. Jestem ubrana w elegancką sukienkę. Wokół mnie jasna moskitiera. Rozglądam się. Obok mnie ktoś leży. Z przestrachem spoglądam na mężczyznę śpiącego obok. Rozpoznaję jego twarz. Chcę uciec. Odsuwam zasłonę. Wszędzie pełno jadowitych węży. Nie ma ucieczki. Jestem uwięziona. Zastanawiam się gdzie jestem. W tym samym momencie budzi się on. Wygląda na niewyspanego, podobnie jak ja. Podnosi się. Spogląda na mnie. Dopiero po chwili uświadamia sobie kim jestem. Widzę przerażenie w jego oczach. Pyta -Gdzie ja jestem? Odpowiadam, odwracając głowę -Nie wiem, myślałam, że ty mi powiesz. Zaczynam płakać. Wyraźnie zdenerwowany dotyka mojej dłoni pytając -Czy ja Cię jakoś skrzywdziłem? Chcę mu powiedzieć o wszystkich nocach. O wszystkich wylanych łzach. O smutku i cierpieniu duszy. Nie mogę. Kiedy chcę powiedzieć, że go kocham, budzę się. Ciemność. Zegarek wskazuje kilka minut po piątej. Nie zasypiam. Męczę się do świtu. Z opuchniętymi oczami zaczynam dzień od ciepłego kakao. Siadam przy stole i zastanawiam się co dalej. Co znaczy ta historia. Skąd się tam biorę. Kończę kakao i jem śniadanie. Ten dzień spędziłam w domu. Próbowałam nie myśleć o tym co mi się przyśniło. Straciłam humor. Nawet nowo dodane zdjęcie Pawła nie poprawiło mi dnia. W tym czasie w mieście zaczynał się festiwal filmowy. Puszczano na nim wiele alternatywnych propozycji . Jakoś nie mogłam się zebrać, aby iść na kino nocne. Coś mnie trzymało. Chciałam dokończyć ten sen. Wzięłam kąpiel i położyłam się do łóżka. Znów to samo, lecz tym razem usłyszałam czyjś głos. Ktoś szarpał moje ramie. Otworzyłam oczy. To tylko Mikołaj, który chciał pożyczyć mój telefon. Znów mi przerwali. Popatrzyłam na zegarek. Było południe. Dziwna rozbieżność wstawania. Wstałam, ogarnęłam się i włączyłam internet. Dowiedziałam się, że minionej nocy na festiwalu doszło do makabrycznego czynu. Nożownik śmiertelnie zranił dwoje ludzi. Włosy mi zdębiały. Cieszyłam się, że zostałam w domu, bo mogłam to być ja. Dzień zleciał szybko. Na wieczór umówiłam się z dziewczynami. Miałyśmy razem iść na kino nocne. Moja mama trochę się niepokoiła, ale pozwoliła mi iść. Na miejsce projekcji zostałam doprowadzona przez Mikołaja i jego kolegów. Tam spotkałam Blankę i Różę. Chłopcy zostawili nas, a sami gdzieś poszli. Szukałyśmy wolnych leżaków. Znalazłyśmy kilka w przednich rzędach. Przez cały ten czas Blanka była zajęta pisaniem sms-ów do jakiegoś chłopaka. Natomiast ja z Różą obserwowałyśmy ludzi, po czym ich obgadywałyśmy. Obgadywanie było naszym ulubionym zajęciem. Gdy rozmawiałyśmy o biednym piesku, moją uwagę skupiła pewna rodzina. Zauważyłam, że Róża obserwuje ją z równym zainteresowaniem. Usiedli dwa rzędy przed nami. Było jasno, ale niestety niedostatecznie, abym dostrzegła ich twarze. Dochodziła dziesiąta, gdy zapalono światła. Myślałam, że śnię. Po minie Róży zorientowałam się, że nie tylko ja. Patrzyłam na rodzinę. Wśród nich był chłopak. Z naszego wieku, może rok starszy. Kiedy rozmawiał z tatą, odwracał twarz w naszą stronę. Podjęłam z Różą jego temat. Nie spuszczając z niego oczu, dyskutowałyśmy dlaczego tak przystojni chłopcy nawiedzają miasto tylko w wakacje. Napawałyśmy się jego urodą. Modna fryzura, piękne, ciemne oczy i niesamowite kości policzkowe. Twarz opalona wakacyjnym słońcem. Szczupła sylwetka. Całość uzupełniały czarne, malutkie tunele. Pamiętam jak był ubrany. Miał na sobie jasną bluzę z liściastym nadrukiem litery “M”. Ubrany w krótkie, jasne spodenki. Wydawało się, że jest idealny. Niezapomniany wczasowicz. Chciałyśmy go poznać. Byłam gotowa do niego podejść. Nie zwracałam uwagi na trwający film. Wokół mnie powstało zamieszanie. Ludzie zaczęli wychodzić. Zastanowiłam się co się stało. Popatrzyłam na ekran. -No nie, pomyślałam. Znów film o zwyrodnialcach. Blanka nieprzerwanie pisała z chłopakiem. Nagle rodzice chłopaka także wstali. Widocznie zbierali się do wyjścia. Róża powiedziała – Chodźmy za nimi, zobaczymy gdzie mieszka i jutro tam wrócimy. Miałyśmy nadzieje, że uda nam się go spotkać. Chwyciłam Blankę za rękę i powiedziałam, że idziemy. Ona zdziwiona pytała dlaczego. Nie miałam czasu jej tłumaczyć. On już kierował się do wyjścia. Powiedziałam, że nie podoba nam się film. W końcu wstała. Ruszyłyśmy szybkim krokiem za nimi. Szłyśmy tak jeszcze kawałek, kiedy skręcili w ciemną ulicę. Nie chciałyśmy tam iść. Poprzedniego dnia został tam zadźgany człowiek. Nie zrobiłabym tego mamie. Obiecałam, że będę na siebie uważać. Serce nam się krajało, bo widziałyśmy z Różą ich oddalające się cienie. Wraz z tymi cieniami oddalał się nasz ideał. Przypomniałam sobie o Pawle. Pomyślałam – Co ja do licha robię? Chciałam zostawić to za sobą, ale Róża rozpaczała. Ja tam głęboko w sercu też. Myślałam, że poznam kogoś nowego, że będę mogła się tym komuś pochwalić. Moje marzenia wyparowały w chwili, kiedy oni weszli na najciemniejszą ulice w mieście. Wróciłam do domu i zmęczona położyłam się spać. Tej nocy nic mi się nie śniło. Z samego rana dostałam telefon od Róży. Chciała się spotkać. Szybko się zebrałam i przyszłam w umówione miejsce. Róża zaproponowała, abyśmy przeszły się ulicami, którymi wczoraj wędrował nasz ideał. Tą trasą chodziłyśmy jeszcze wiele razy przez najbliższe dni. Niestety nic z tego. Wszystko było stracone. Załamane wróciłyśmy do domów. Myśl o Pawle znów nie poprawiała mi humoru. Nie wiedziałam co mam robić. Wróciłyśmy do siebie. Na beznadziejnym siedzeniu w domu spędziłam, jeszcze kilka dni. Przypomniałam sobie, że wkrótce odbędzie się spotkanie młodych katolików. Nie ciągnęło mnie tam jakoś, ale tata zasugerował mi, abym się tam wybrała z Blanką i Różą. Tak też zrobiłam.

  • Biolada.pl - Zdrowa żywność
Zobacz inne


Komentarze (0)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Serce łamane pięć razy – część 3"

(pole wymagane)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.