zombie
Zombie Planeta – Opowiadanie Fantastyczno-Apokaliptystyczne
Wstał z łóżka, schylił się po butelkę wody niegazowanej, powoli się napił. Czuł, że ten sen naprawdę musiał narobić mu sporo problemów, skoro całe łóżko było mokre od potu. Zdjął swoją białą koszulkę, którą można było wycisnąć, udał się w stronę łazienki. Szybki prysznic postawił go na nogi, wyszedł z kabiny prysznicowej, po tym zaczął ubierać w to, co akurat wpadło mu w ręce. Stare granatowe dżinsy, czarne skarpetki za (…)
Zabij lub zostań zjedzonym – 1
On tylko pokręcił głową i patrzył w okno bez żadnych emocji. Zszokowana potokiem wydarzeń wychyliłam się, aby zobaczyć, co ich tak wystraszyło. Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez szybkę. Przez korytarz szedł nasz nauczyciel od historii, którego wnętrzności zwisały z żołądka. Za nim można było dostrzec bezwładne ciała pożerane przez innych. Pisnęłam i szybko wycofałam się w głąb klasy. Przykucnęłam przy (…)
Zabij lub zostań zjedzonym – Prolog
Gosia to dziewczyna, która ma osiemnaście lat i uczęszcza do drugiej klasy liceum. Jest szczęśliwa wraz ze starszym bratem oraz rodzicami, którzy zawsze otaczali ją wyjątkową miłością rodzinną. Była gotów oddać swoje życie za każdego z nich. Dziewczyna, a właściwie kobieta, uwielbia uczęszczać na treningi z piłki siatkowej oraz nożnej, ponieważ są to jedne z niewielu rzeczy, które sprawiają, że na jej twarzy pojawia się uśmiech (…)
Blady Świt cz.1 – Nie ma Ratunku
Nagle usłyszałem cichy,dziecęcy głos dochodzący zza moich pleców, z cienia wyłaniało się małe, krępe ciało, z dziecęcą twarzą. Szok sprawił, że dopiero po dłuższym czasie zauważyłem, że to była moja młodsza siostra. Jej twarz nie była ciepła, pogodna i rozbawiona jak kiedyś. Wpatrywała się we mnie, a ja w nią- milczała. Przetarłem oczy i raz jeszcze spojrzałem, ale już jej tam nie było. Nagle mocnym szarpnięciem (…)
To był dziwny poranek. Gdy budzik zadzwonił nie udolnie starałem się go wyłączyć. Po wstaniu poczułem potężny ból głowy który był spowodowany dużą ilością alkoholu na wczorajszej imprezie. Wolnym krokiem szedłem na dół jak co dzień robiąc sobie śniadanie i słuchając radia. Gdy usiadłem i miałem jeść w radiu zaczęli mówić o jakimś wielkiej katastrofie lotniczej. Trochę mnie to zdziwiło ale cóż. Zacząłem dalej (…)
Kamil przekroczył bramę wolnym krokiem. Nie śpieszyło mu się, miał jeszcze dziesięć minut do pierwszej lekcji. Minął linię, w której szara kostka brukowa zamieniała się w czerwoną – oznaczającą, że ten teren należy już do szkoły – i westchnął na myśl, że nadszedł kolejny, znienawidzony poniedziałek. Tak, jak i w latach poprzednich, tak i w dwa tysiące szesnastym roku wrzesień był znienawidzonym miesiącem, a poniedziałek dniem. Tym bardziej, że był to już drugi poniedziałe (…)
<!– / Paginacja
<!– // Paginacja