Magicznie


Nareszcie pierwszy dzień wakacji. Nie wiem, czemu ale nie cieszyłam się tak bardzo jak inni chodź długo na to czekałam. Nie miałam żadnych planów na wakacje. Usiadłam na łóżku w swoim pokoju poczułam, że muszę odpocząć…
Nagle zadzwonił mój telefon
-Halo
– o Hej – wykrzyknęła Emi
– dzwoniłam do ciebie już dobre 10 razy – powiedziała jakby obrażona
– Po prostu się zamyśliłam – powiedziałam cichutko
– Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj? Nie można przepuścić takiej okazji, w końcu to pierwszy dzień wakacji

– dobrze – zgodziłam się nie chętnie,
– Ok to wpadnę po Ciebie o 19-stej. Cześć
– cześć

Szczerze mówiąc to nie miałam ochoty nigdzie wychodzić,.
Zbliżała się 19. Coraz bardziej nie miałam ochoty nigdzie iść.
Przygotowałam się, Było ciepło, więc ubrałam krótkie szorty i luźny fioletowy t-shirt.

***

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
W drzwiach stanęła Emi, wzięłam jeszcze tylko torbę i ruszyłam za nią.

Zapytałam – to gdzie się wybieramy

– zabieram cię do bardzo fajnego klubu.

Na samą myśl robiło mi się nie dobrze.
Resztę drogi przeszłyśmy w milczeniu.

Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam jak weszłyśmy do lokalu.
Rozejrzałam się, nie było źle, pomyślałam ze w koncu trzeba się rozluźnić i poszaleć.

Szukałyśmy wolnego miejsca, niestety nie było, wszystkie stoliki były już zajęte. Stałyśmy jeszcze chwile i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
Nagle podbiegł do nas jakiś chłopak.

– widziałem was jak wchodziłyście, widzę, że nie macie miejsca, ale możecie przysiąść się do nas.
-to miło z Twojej strony dzięki – odpowiedziała z uśmiechem Emily.
– a tak w ogóle to ja jestem Justin – wyciągnął rękę w naszą stronę
– miło poznać jestem Emily.
– a ja jestem Isabell – powiedziałam dziwnym głosem.

Zaprowadził nas do stolika.
Usiedliśmy koło siebie z Emi
Justin usiadł na przeciwko nas.

Nagle Emily zapytała:

– sam przyszedłeś? – Powiedziała głośno
– nie, jestem z Moim Kumplem Dylanem, to jest jego klub i bywam tu dość często.
– my przychodzimy rzadko, jakoś nie było specjalnie czasu
– no, ale teraz są wakacje, więc mam nadzieje ze wpadniecie częściej – odparł z lekkim uśmiechem na twarzy.

Wyszłam na chwile do toalety, poprawiłam się i wróciłam do nich.

Zaczęliśmy sobie rozmawiać, nawet nie zauważyłyśmy jak szybko czas zleciał i musiałyśmy już zmykać.

Emily powiedziała:
Musimy już iść, bardzo miło było Cię poznać
– was też dziewczyny, mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy.
– a Ty, co ile będziesz jeszcze siedział? -Odparłam
– ja zostanę do końca i pomogę ogarnąć knajpę Dylanowi. Jesteśmy sąsiadami i zawsze wracamy razem.
– to do zobaczenia
– cześć.

Emily zamówiła taksówkę, ale ja wolałam się przejść.
Było już ciemno. W jednej chwili zrobiło mi się zimno. Szłam sobie powoli, i tak miałam blisko do domu.

Weszłam do domu, wszyscy już spali. Nie chcąc ich budzić od razu wzięłam rzeczy i poszłam do swojego pokoju. Nie zapalałam juz światła. Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku. Nie mogłam zasnąć. Nie wiem, czemu ale cały czas Myślałam o nowo poznanym chłopaku Justinie, Był ładny, miał fajne cechy charakteru to trzeba było przyznać. Wtuliłam lekko głowę w poduszkę i zasnęłam…

Obudziłam się… Podeszłam do okna i odsłoniłam żaluzje. Wybierałam sobie właśnie ubrania na dziś jak zadzwonił telefon. Szybkim ruchem wyciągnęłam go ze spodni. Spojrzałam na numer, nie miałam pojęcia, kto to. Chwilę się zawahałam, ale odebrałam:

-Słucham? – Powiedziałam
-cześć. Poznaliśmy się wczoraj na imprezie.
-a Hej – powiedziałam trochę zdziwiona
A skąd miałeś mój numer? Nie przypominam sobie żebym go Ci dawała
-Emily mi podała.
-, jak kiedy?
– jak poszłaś do łazienki na imprezie, ale to nie ważne, nie po to dzwonie?- Chciałbym z tobą gdzieś wyjść dzisiaj.
-hmm dobrze a gdzie byś mnie zabrał?
– jeszcze dokładnie nie wiem, napisze do ciebie jeszcze. Na razie.
– Ok cześć.

Po tej rozmowie nie wiedziałam, co mam myśleć. Pierwsze, co chciałam zrobić to zadzwonić do Emi i na nią nawrzeszczeć, ale z drugiej strony idę na randkę, więc powinnam być jej wdzięczna.

***

Sprzątając swój pokój usłyszałam dźwięk przychodzącego esemesa. Podbiegłam do niego tak szybko, że porozwalałam to, co posprzątałam.
Wiadomość była od Justina. Napisał mi:
Cześć.
Co powiedziała?
Byś na wspólny
Spacer po plaży?

Odpisałam mu, że się zgadzam. Umówiliśmy się na 17.

Ucieszyłam się, bo bardzo lubię to miejsce.
Zaczęłam się szykować w końcu nie chciałam się spóźnić.
Ubrałam koszulkę do tego krótkie spodnie.

***
Wychodząc z domu powiedziałam wszystkim żeby na mnie nie czekali z kolacją.
Całą drogę na plaże byłam zamyślona.

Gdy doszłam na miejsce zaczęłam się rozglądać z Justinem.
Czekał już na mnie. Podeszłam i usiadłam koło niego.

Zapytałam się, co u niego?

-w porządku, mam nadzieje, że się nie gniewasz za ten numer tel.
– nie no cos ty. Ale byłam lekko zdziwiona, bo się na prawdę nie spodziewałam tego.

Wstaliśmy i chodziliśmy brzegiem morza…
Rozmawialiśmy tak przez dłuższy czas.
Miło nam się rozmawiało. Rozumieliśmy się na wzajem.
Czas tak szybko zleciał ze się nie zdążyliśmy zorientować.
Nawet fakt, że robiło się już ciemno. W ogóle nie zwracaliśmy na to uwagi, byliśmy tak pochłonięci rozmową.

Było już naprawdę ciemno powiedziałam, że już trochę późno.
Odpowiedział:
– późno? A nawet ze mną nie popływałaś – odpowiedział jakby zawiedziony
– nie no dobrze, ale nie mam nawet stroju, myślałam, że będzie tylko spacer.
– proszę wejdź ze mną do wody.
– naprawdę nie mogę, muszę już iść

Nagle poczułam, że nie dotykam już nogami ziemi. Justin wziął mnie na ręce i zaczął wnosić do wody. Po mimo tego, że krzyczałam i szarpałam nie zwracał uwagi. A że było, juz późno to plaża była pusta.

Wiedziałam, że nie dam mu rady.
Nagle poczułam, że mnie puścił
Wpadłam do wody…
Wynurzyłam się… Byłam cała mokra, wkurzyłam się na niego, ale nie dawałam tego po sobie poznać.

Staliśmy na przeciwko siebie.
Spojrzałam na niego ze zdumieniem.
Przeszywał mnie wzrokiem.
Przez dłuższą chwile milczeliśmy
Zbliżyliśmy się do siebie.
Patrzył mi głęboko w oczy.
Nagle ktoś nas ochlapał wodą to była Emi.
To mogła być moja najlepsza chwila w życiu…

Pożegnałam się z Justinem. Dał mi całusa w policzek, poczułam jego gładką twarz.
Emily złapała mnie za rękę i pociągnęła. Dziwnie się czułam.

-skąd się tutaj wzięłaś – powiedziałam jakby zdziwiona
-przechodziłam tędy, zobaczyłam Ciebie z daleka – odparła jak by to było oczywiste. A tak w ogóle to, czemu nie powiedziałaś, że on ci się podoba?

-nie się no coś Ty -zaprzeczyłam
Po prostu chciał się przejść.

***

Emily odprowadziła mnie do domu. Cały czas o nim myślałam. Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo. Od razu pobiegłam do mojego pokoju. Rzuciłam rzeczy na ziemie, otworzyłam okno i położyłam się na łóżku. Byłam trochę zagubiona. Mówiłam, co innego a na odwrót myślałam.
To było takie dziwne. W jednej sekundzie miałam milion myśli. To Kolejny dzień, którego nie mogłam zasnąć, no, ale spać mi się nie chciało. Nagle usłyszałam ciche wołanie, trochę jak by dobiegało zza okna. Początkowo nie zwracałam na to większej uwagi. Słyszałam coś jak by ktoś wołał moje imię, podniosłam się i podeszłam do okna. Otworzyłam je szerzej wystawiłam głowę, jedynie, co zobaczyłam to ciemność wokół mnie. Była może godzina 1 w nocy. Odsunęłam się od okna i znów usłyszałam wołanie tym razem głośniejsze. Po głosie poznałam, że to Justin.

-, co Ty tutaj robisz o tej godzinie? – Powiedziałam bardzo cicho i z lekkim zdziwieniem.
-przyszedłem po Ciebie
– zwariowałeś? O tej godzinie? Wiesz w ogóle, która jest?
– wiem, ale Emily Cię tak szybko zabrała.
-zejdź na dół, proszę
– nie mogę
-, bo wejdę po Ciebie i Cię zdejmę na dół – powiedział poważnym głosem

W jednej chwili przypomniałam sobie jak wniósł mnie do wody i nie dałam mu rady, więc wolałam nie ryzykować. Powiedziałam:

– Dobrze już idę. Tylko się ubiorę.

Szybkim ruchem wyjęłam rzeczy z szafy. Ubrałam rurki a do tego zwykłą koszulkę, wciągnęłam jeszcze tylko trampki na nogi i po cichu wyszłam.

Było ciepło, ale ciemno nic nie było widać, nawet chodnika, po którym szliśmy. Szliśmy w milczeniu. Nagle powiedział:

-Emi zabrała Cię tak szybko, że nawet nie zdążyliśmy pogadać.
-, ale przecież rozmawialiśmy z dobre kilka godzin
– to nie o to chodzi – powiedział cicho.

Nagle się zatrzymał złapał mnie za ręce.
Dobrze go nie widziałam było zbyt ciemno.
Przybliżył się do mnie, czułam jego ciepły oddech na twarzy.
Szybkim ruchem przytulił mnie do siebie, poczułam jego wspaniały zapach, czułam się taka bezpieczna.
W tej chwili zrozumiałam, że go kocham. Odwzajemniłam jego uścisk. Przytulaliśmy się jakieś dobre 10 minut. Czułam lekko musnął mnie w czoło.

Zwolniłam uścisk. Czułam jego wzrok na sobie, chociaż ledwo było widać.

Było tak cicho, Nagle powiedziałam:

– Muszę już iść
– mam nadzieje, że niedługo Cię zobaczę

Zrobiło mi się miło. Przytulił mnie i odszedł. Chwile patrzyłam jak szedł, szybko zniknął z mojego pola widzenia. Ruszyłam do domu cala zamyślona. Powtarzałam do siebie, że naprawdę go kocham.

***

Obudziłam się rano całkiem wyspana. Przez dłuższą chwile leżałam bez ruchu, myślałam ze to był tylko sen. Gdy zobaczyłam rzeczy, które miałam ubrane zrozumiałam, że to działo się naprawdę. Nie mogłam w to uwierzyć on był taki wspaniały. Tęskniłam za nim, chodź nie minęło dużo czasu. Chciałam do niego zadzwonić, ale to by było trochę dziwne. Przyznam, że cały czas nosiłam telefon przy sobie, czekałam na telefon od niego, a gdy ktoś zadzwonił myślałam, że mi serce wyskoczy. Ale to tylko Emi chciała zapytać, co słychać.

***

Oglądałam sobie telewizje jak zadzwonił do mnie. Natychmiast zrobiło mi się gorąco.

– cześć Bella
-cześć,
– chciałbym ci powiedzieć coś ważnego, ale to nie rozmowa ta telefon
-coś się stało – powiedziałam przestraszona.
– nie martw się tu chodzi o mnie. Zobaczymy się dzisiaj?
– dobrze,
– wieczorem wpadnę po Ciebie
– ok. cześć

Nagle przypomniało mi się, że byłam umówiona wieczorem z Emily, miałam iść do niej na noc. Przyjaciele są dla mnie ważni, ale Justin chciał mi powiedzieć coś ważnego.

Zadzwoniłam do Emi, powiedziałam jej wszystko dokładnie, co i jak. Nie była zachwycona, ale umówiłyśmy się na następny dzień.

Całe popołudnie byłam zamyślona. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim mam sądzić, no, ale w końcu powiedział, że to nie chodzi o coś złego. Pierwsza myśl, jaka przechodziła mi przez głowę to, że ma dziewczynę lub inne gorsze opcje. Z niecierpliwością czekałam na spotkanie. Nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu, słońce zaczęło zachodzić. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Tak szybko leciałam, że się o mało, co nie zabiłam. Stanęłam koło drzwi, szybkim ruchem przeczesałam włosy palcami, otworzyłam. To był Justin, przytulił mnie lekko i powiedział:

-Gotowa?
– jasne. Hmm a gdzie idziemy?
– to tajemnica – powiedział cicho
-mam sporo czasu, bo rodzice wyjechali na 3 dni.

Kiwnął tylko głową. Wzięłam torbę i podążałam za nim.
Teraz już tylko myślałam, co mi powie. Byłam zaciekawiona.
Idąc zauważyłam, że nie wiem gdzie jestem, tej części okolicy jeszcze nie znałam.
Ale nie chciałam zadawać Justinowi ciągłych pytań.
Minęliśmy las… Moim oczom ukazał się wielki dom z basenem. śliczny ogród. To było cudowne miejsce. Nie miałam pojęcia, że takie miejsce istnieje.

-Tutaj mieszkam – odparł

Stałam jak wryta i nic nie mogłam z siebie wydusić. Nie wierzyłam własnym oczom.

-Niesamowite – powiedziałam zdziwiona
-mieszkam sam. Dom dostałem w spadku.
-a Twoi rodzice?
– nie chce o tym mówić, przynajmniej jak na razie. To dość długa historia.

***

Justin wziął mnie za rękę i bez słowa zaprowadził do swojego domu. Gdy przekroczyliśmy drzwi byłam pod wrażeniem. Jasność biła od wnętrza domu. Podłoga jakby szklana. Meble jak nie z tego świata. To było nieziemskie. Nie wiedziałam szybciej gdzie mieszkał Justin, ale też nie spodziewałam się ze mieszka tu, w tym wspaniałym miejscu. Oprowadził mnie po całym domu, cały czas byłam w szoku, to było takie niewiarygodne, jak zwykły sen. W pewnym momencie powiedział:

-Chciałem pokazać ci coś…

Nie odezwałam się słowem jeszcze nie byłam w stanie. Pociągnął mnie za sobą. Zeszliśmy po jakiś schodach na dół. Otworzył drzwi. Moim oczom ukazał się sprzęt muzyczny. To była jakaś piwnica bez okien, trochę w strasznym stylu.

Powiedziałam:

-łaaał
-to właśnie chciałem ci powiedzieć, kocham muzykę, kocham śpiewać i grać.

Nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
Puścił mnie i podszedł do sprzętu włączył jakiś podkład i zaczął śpiewać.

Patrzył mi prosto w oczy. Momentami czułam jak po policzku płyną mi łzy.

***
Powiedziałam, że to było wspaniałe.
Poszliśmy do niego na ogród. Usiadłam na krzesło. Justin poszedł po coś do picia.
Chwilę siedziałam sama. To było dla mnie jak magia. Bałam się, że to sen, że się obudzę.
Rozejrzałam się po ogrodzie.
Zauważyłam wielki basen dużo różnych kwiatów, drzew.
Kontem oka zauważyłam hamak. Od razu poszłam zobaczyć.
Położyłam się na niego i patrzyłam na niebo. Rozpłynęłam się w marzeniach.
Za chwilkę usłyszałam:

-Bella? Powiedział tak jak by nie widział mnie.
– Leżę sobie na hamaku – powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

Podszedł do mnie i powiedział

-przesuń się trochę

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

– no przesuń się. Myślałaś, że ja będę stać?

Przesunęłam się trochę. Położył się koło mnie. Wtuliłam się w niego. Chciałam, aby ta chwila nigdy nie minęła. Cały czas patrzyliśmy na siebie. To było takie cudowne. Przybliżył głowę do mojej, pocałowaliśmy się. Czułam jego perfumy, one doprowadzały mnie do szaleństwa, złapałam go za rękę. Justin druga ręką złapał mnie w pasie. Leżeliśmy tak bez słowa, wtuleni w siebie. Zamknęłam oczy… Justin jeszcze przez chwilę na mnie patrzył. Czułam jego wzrok na sobie. Wtuleni w siebie zasnęliśmy.

***

Nad ranem obudziło mnie jasne światło. To słonce grzało tak mocno. Justina nie było obok mnie. Wstałam i poszłam, aby usiąść na krzesło. Przez szybę zauważyłam, Justina. Pokiwał mi ręką. Nagle wyszedł z domu miał jakieś talerze w ręku.

-proszę – powiedział Justin dając mi talerz z jedzeniem.
– dzięki – odpowiedziałam

Usiadł na przeciwko mnie.
Widziałam jak światło muskało Justina po twarzy, miał taką piękną skórę.
Gdy skończyliśmy jeść Justin zapytał mnie:

-jak ci się spało
– dobrze – powiedziałam.
-dziękuje za wczorajszy wieczór – odparł patrząc mi głęboko w oczy.
– nie to ja dziękuje Tobie. Teraz Ciebie poznałam.

Rozmawialiśmy jakieś 10 minut. Justin zaproponował basen.
– Gdybym tylko wiedziała wzięłabym struj – odparłam zasmucona
– struj Ci jest niepotrzebny.

Tak samo jak nad morzem wziął mnie na ręce… Przyznam kąpać się chciałam, ale bez stroju nie za bardzo. Zdjął mi trampki, Justin był akurat boso. Przykucnął i wskoczyliśmy do wody. Było śmiesznie. Pływaliśmy sobie. Minęło trochę czasu i wyszłam z basenu… Usiadłam na skrawku i moczyłam nogi w basenie. Justin podpłynął do mnie i złapał mnie za nogi. Czułam, że mnie ciągnie.
Powiedziałam:

-Justin nie rób tego – poprosiłam
– przecież wiesz, że bym tego nie zrobił.

Wszedł po drabince do góry i usiadł obok mnie.
Przytulił mnie do siebie, przez cały czas siedzieliśmy wtuleni w milczeniu…

Poprosiłam Justina o to, aby odprowadził mnie do domu. Fakt rodziców nie było, ale domem trzeba było się zająć. Idąc Justin spojrzał mi głęboko w oczy i złapał delikatnie za rękę. Oboje byliśmy zadowoleni ze spędzonego dnia razem. W głębi serca czuje, że go kocham, że to ten jedyny. Nie wiedziałam jednak, jakie uczucia i jakie plany ma wobec mnie Justin. Z jednej strony widzę to w jego oczach, ale z drugiej czasami ma taki wyraz twarzy jakby to było z przymusu. Nie chciałam się pytać, możliwe, że po prostu ma zły dzień. Będąc już koło domu pożegnałam się. Nie chciałam się z nim rozstawać chodź na sekundę. Chciałabym, aby był zawsze przy mnie. Otwierając drzwi od domu doznałam szoku. Dom wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Rzeczy były porozrzucane po całym domu. Śmieci walały się po pokojach, jakieś papiery. W kuchni czekała na mnie sterta naczyń do umycia. Przez dwa dni byłam taka zamyślona, że nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje wokół mnie. Rodzice wracali już jutro, miałam kupę roboty. Ogarniając ten nieład znalazłam mój telefon, jakoś specjalnie go nie potrzebowałam. Patrząc na ilość połączeń zamurowało mnie. Emily dzwoniła około sześćdziesiąt razy, rodzice podobnie. Pierwsze, co zadzwoniłam do Emi, musiałam jej to wszystko wyjaśnić i opowiedzieć. Następnie zadzwoniłam do mamy. Była zdenerwowana, myślała, że coś mi się stało. Razem z tatą martwili się o mnie. Rodzice chcieli mi tylko przekazać, że zostaną jeszcze kilka dni i że pieniądze są w ich pokoju w dolnej szufladzie szafki nocnej. Ulżyło mi troszkę. Zaczęłam dalej sprzątać nucąc sobie piosenkę, którą zaśpiewał Justin, podobała mi się. Po całym ciężkim dniu musiałam odpocząć. Poszłam do kuchni i nalałam sobie wody mineralnej. Weszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizor i oglądałam jakiś stary przebój kinowy. Po krótkim czasie zasnęłam.

***

Wstając rano czułam się świetnie. Cieszyłam się z nowego dnia. Nawet fakt, że na zewnątrz było szaro i mocno padał deszcz. Na śniadanie jadłam właśnie płatki jak dostałam smsa od Justina.

Hej musimy się spotkać!

Zaproponowałam, aby wpadł do mnie, w końcu trzeba było wykorzystać fakt, że rodzice wyjechali. Minęło jakieś 20minut. Justin stanął w drzwiach był cały mokry. Chciałam dać mu suche rzeczy mojego ojca, ale chciał szybko to załatwić. Nie wiedziałam, o co nawet chodzi. Usiedliśmy na kanapie. Justin złapał mnie za rękę patrząc mi przy tym głęboko w oczy.

-Muszę Ci powiedzieć o czymś ważnym – wydusił z siebie

Widziałam, że łzy cisną mu się do oczu. Zaczęłam mieć dziwne przeczucia. To było takie nieprzyjemne…

-Nie zobaczymy się już więcej – powiedział z wielkim trudem. Widziałam, że coś w nim pękło.

łza spłynęła mi po policzku, drugą ręką otarł ją.

– jak to – powiedziałam powstrzymując się od płaczu.

-Wylatuje stąd, do miasteczka położonego kilka tysięcy kilometrów stąd .

– jak to ? powiedziałam z płaczem .

– muszę stąd wyjechać, nie chciałem ci robić żadnych nadziei, jeśli myślałaś że coś z tego będzie to przykro mi.

– to wszystko co razem przeżyliśmy przez ten czas nic dla Ciebie nie znaczyło ?

-nie… – z trudem połknął ślinę.

Odwrócił się i wyszedł .

Przez chwilę to do mnie nie docierało, świat mi się zawalił, jedyna osoba którą kochałam złamała mi serce. Pytałam się Boga dlaczego mnie to spotkało ? Odszedł tak bez słowa wyjaśnienia. Czułam się wykorzystana, nie mogłam bez niego żyć. Płakałam do wieczora, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Przestał mnie interesować świat w okół mnie. Cierpiałam bardzo , to był straszny ból którego nie da się opisać. Po kilku godzinach pozbierałam się trochę. Oczy miałam opuchnięte i czerwone . Chciałam to wszystko wyjaśnić. Cały czas miałam jakąś małą nadzieje. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Justina. Niestety telefon był wyłączony, lub poza zasięgiem. Postanowiłam że się do niego przejdę, Do domu chyba mnie wpuści. Musi mnie wysłuchać. Nie zwracałam już nawet uwagi jak byłam ubrana. Idąc cały czas ocierałam łzy. Zapukałam do drzwi. Otworzyła jakaś pani, to było dziwne bo Justin mówił że mieszka sam. Zapytałam:

– czy zastałam Justina ?
– dziecko ten chłopak już tutaj nie mieszka, nie poinformował Cię ?
-jak to nie mieszka ? gdzie on teraz jest ? – wybuchłam płaczem
– niestety ale nie jest mi wiadomo. do widzenia .

Miałam ochotę umrzeć. Nie wiedziałam gdzie on jest, nie miałam żadnych namiarów, nie mogłam się z nim skontaktować. Pełno myśli przechodziło mi w tym momencie przez głowę. Nie dotarłam do domu, zatrzymałam się w na plaży, w miejscu gdzie spotkałam się z Justinem. Osunęłam się powoli na zimny piasek. Nie mogłam powstrzymać łez. Skuliłam się i cierpiałam. Padał deszcz, Byłam cala mokra. Nie chciałam nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać. Powoli zapadał zmrok i robiło się coraz zimniej. Przypomniał mi się moment w którym ja z Justinem oglądaliśmy gwiazdy na niebie. Nie mogłam o nim od tak zapomnieć. Skuliłam się jeszcze bardziej, byłam wykończona . To był najgorszy dzień w moim życiu. Nie miałam zamiaru wracać do domu,chciałam tak tu leżeć… chciałam umrzeć…

…Minęło sporo czasu, byłam zapłakana a co najgorsze sama. Nie było mi łatwo pogodzić się z myślą że go już nie ma. To było takie trudne dla mnie i niezrozumiałe. Po dobrych kilku godzinach podniosłam się, byłam zmarznięta. Nie mogłam sobie wyobrazić co będzie dalej…

***
Gdy wróciłam do domu od razu nalałam wody do wanny, musiałam się wyciszyć i odprężyć. Nalałam gorącej wody, w okół zapaliłam świeczki o zapachu truskawkowym. Nalałam płynu do kąpieli…
Weszłam do wanny i od razu poczułam się znacznie lepiej. Wyciszyłam się, tego właśnie teraz potrzebowałam. Byłam zmęczona, była 4 godzina nad ranem. Poszłam spać, już nawet nie miałam sił się przebrać w koszule nocną.

***

Spałam jak zabita. Nic nie było w stanie mnie wybudzić. Wstałam dopiero po 12. Cieszyłam się że nie ma rodziców w domu, nie chciałabym żeby widzieli mnie w takim stanie. Jedna myśl nie dawała mi spokoju; gdzie jest Justin ? czemu nie daje żadnych oznak życia ? Przez kilka dni chodziłam przybita i nie wychodziłam z domu. Nie chciałam wychodzić do ludzi. Przynajmniej nie teraz gdy czuje się źle. Kolejne dni kończyły się tym samym… płaczem, żalem, ciągłymi pytaniami. To uczucie wewnątrz, Justin wypełniał moją duszę… wyjeżdżając czuje że czegoś mi brakuje, że moja druga część nie istnieje.

Zrobiłam sobie zupę z paczki, nie miałam czasu żeby gotować obiad. Usiadłam na krześle w kuchni i mieszając zupę pomyślałam że musi być jakiś sposób. Nie mogłam tego tak po prostu zostawić. Nie chciałam więcej cierpieć. Pijąc wodę nagle przyszła mi do głowy pewna myśl która mogła być kluczem. Z wrażenia wyplułam wszystko co miałam w ustach.

-tak! – krzyknęłam do siebie.

przez moją głowę przepłynęło teraz tysiące myśli. Przypomniało mi się że Justin ma najlepszego kumpla który jest właścicielem knajpki. Postanowiłam się tam wybrać… nie miałam nic do stracenia, a mogłam wszystko wyjaśnić. Przecież ktoś musiał wiedzieć gdzie on się znajduje. Postanowiłam się wybrać do kumpla Justina dziś wieczorem. Jakoś lepiej się poczułam wiedząc że sprawa może się wyjaśnić.

***
Poszłam umyć włosy. Następnie je wysuszyłam i wyprostowałam. Wyjęłam z szafy jakieś imprezowe ciuszki i poszłam do knajpy. Była 22 usiadłam sobie przy stoliku przy którym pierwszy raz poznałam Justina. Wszystkie wspomnienia wróciły… łzy cisnęły mi się do oczu… nie mogłam dać po sobie poznać że coś jest nie tak a tym bardziej nie mogłam się rozpłakać bo to by było naprawdę dziwne. Zdawałam sobie sprawę z tego że muszę czekać do końca imprezy. Przesiedziałam cały ten czas, ludzie zaczęli powoli zbierać się do domu a niektórzy na następną imprezę. Kumpel Justina podszedł do mnie. Powiedział:

-niestety ale to już koniec imprezy
– ja przyszłam do Ciebie – powiedziałam
– do mnie ? ale my się nawet nie znamy – powiedział zdziwiony.

podałam mu rękę i się przedstawiłam :

-Jestem Bella, i przyszłam tu w sprawie Twojego kumpla Justina – powiedziałam
– ja jestem Dylan .

widziałam że był w szoku.

-Chodzi o to że Justin wyjechał i nie zostawił żadnej wiadomości- powiedziałam ze łzami w oczach

-muszę Cię zmartwić bo od jakiegoś czasu ja też go szukam.

-a nie zostawił namiarów ? – wybuchłam płaczem

– nie, zostawił tylko kartkę że nie mam się martwić, jest mu naprawdę przykro ale coś ważnego wydarzyło się w jego życiu i musiał wyjechać . Napisał też że jak złapie wolną chwile to do mnie zadzwoni.

-Dylan proszę zadzwoń do mnie jeśli się odezwie, bardzo mi na tym zależy – powiedziałam podając mu mój numer, Dylan również podał mi swój.

-nie ma sprawy. Przepraszam ale ja naprawdę muszę już zamknąć.

Podziękowałam mu i poszłam do domu. Justin mi nie zostawił żadnej wiadomości ale Dylan był moją ostatnią szansą. W końcu Justin napisał mu że do niego zadzwoni. Dylan miał mnie poinformować o tym. Zastanawiałam się co takiego się wydarzyło w jego życiu że bez słowa wyjechał…

Następnego dnia byłam już bardziej spokojna. Poza tym Dylan obiecał mi że da znać jak by coś wiedział więcej. Nie mogłam wiecznie cierpieć. Przez to całe zamieszanie nie widywałam się z Emily, musiałam się zabrać i jej to wszystko wytłumaczyć, pewnie się martwiła. Po południu postanowiłam iść do domu Emily. Ubrałam czarne rurki i do tego fioletową koszulkę. Idąc rozmyślałam o całym moim życiu. Zapukałam do drzwi, otworzyła Emily i rzuciła mi się na szyje. Weszłam do środka, usiadłyśmy na fotelu na przeciwko siebie. Wytłumaczyłam Emi dlaczego nie miałyśmy kontaktu. Nie była zła na mnie ale powiedziała że mimo wszystko mogłam jej powiedzieć. Oglądałyśmy razem komedie, wrócił mi uśmiech i dobre samopoczucie. Emi zawsze wiedziała co najbardziej poprawia mi humor i zawsze dopilnowała abym nigdy nie była smutna. Udało jej się. Zasiedziałam się trochę, jeszcze jakiś długi czas rozmawiałyśmy. Wychodząc było już ciemno. Emi odprowadziła mnie kawałek ale dalej szłam już sama. Rozmyślając nagle usłyszałam jakieś wołanie z oddali:

-ej mała chodź do nas

Byli chyba pijani. Starałam się nie zwracać na nich szczególnej uwagi. Kiedy dwóch z nich zaczęło do mnie podchodzić przyśpieszyłam krok. Czułam że idą za mną, jeszcze bardziej przyśpieszyłam… ich kroki również stawały się szysze. Serce podeszło mi do gardła, rozejrzałam się czy w okół są jacyś ludzie… niestety było pusto. Zacisnęłam pięści i zaczęłam uciekać. Do domu miałam jeszcze spory kawał… bałam się. Zaczęli mnie gonić. Nie miałam już sił biec… dopadli mnie. złapali mnie i trzymali. Rozejrzałam się… to było stare osiedle bardziej niebezpieczne, żadnych ludzi nie było. Zaczęłam krzyczeć… bardzo się bałam, czułam od nich alkohol. Szarpanie i krzyk nic nie dał. Czułam że jeden z nich zdjął jednym ruchem moje spodnie… Rozpłakałam się i jeszcze bardziej szarpałam. Zacisnęłam pięści, wiedziałam że nie uda mi się już nic zrobić. Napastnicy trzymając mnie zawołali resztę swoich kumpli. Jeden z nich powiedział:

-czemu nie chciałaś do nas przyjść jak cię wołaliśmy ? – wykrzyknął
-teraz za to zapłacisz – powiedział następny .
– puśćcie mnie! – krzyczałam

Nie słuchali mnie. Bałam się ich. Nagle zauważyłam jakiś cień osoby. Napastnicy widząc go uciekli. Zastanawiałam się kto mnie uratował. Cień zaczął iść w moją stronę. Nagle powiedział :

-Nic ci nie jest ?
-oni mnie złapali – mówiłam płacząc
-zrobili ci coś ?
– nie, zjawiłeś się w samą porę, dz… dziękuje – wyjąkałam
-nie ma sprawy, następnym razem radze uważać, to niebezpieczna okolica.

ocierając łzy spojrzałam na niego. Znałam go …

-Dylan ?
– tak -spojrzał mi na twarz
-Bella ? nie wiedziałem że to ty – powiedział z niedowierzaniem .

Podeszłam do niego i go przytuliłam. Podziękowałam mu jeszcze. Powiedział że teraz nie mogę być sama. Zaprowadził mnie do swojego domu…

Dylan otworzył drzwi. To był nieduży domek jednorodzinny. Rozejrzałam się po głównym pokoju. Wyglądał na bardzo przytulny, miał ładnie skomponowane kolory. Jedna rzecz która nie pasowała do tego wystroju był stary telewizor. Dylan zaprowadził mnie do swojego pokoju, zrzucił jakieś rzeczy z łóżka i powiedział:
-Będziesz dzisiaj spała w moim pokoju. Ja się położę na kanapie.
kiwnęłam głową. Dylan przyniósł mi jakieś rzeczy do spania, dał ręcznik i zaprowadził do łazienki.
Umyłam się pod prysznicem, szybko wskoczyłam w rzeczy i poszłam do pokoju. Dylan siedział w pokoju na fotelu, usiadłam na łóżko. Teraz mogliśmy porozmawiać na spokojnie.
-Dziękuje Ci za pomoc to dla mnie wiele znaczy. Ale dlaczego to robisz ?
-Nie mógł bym pozwolić aby coś ci się stało, jesteś znajomą mojego kumpla i musiałam ci pomóc.
Dylan poszedł zrobić kanapki, po zjedzeniu zgasiłam światło i położyłam się spać. Nie mogłam zasnąć, za każdym razem jak zmrużyłam oczy przypominał mi się incydent z osiedla. Przecież gdyby nie Dylan oni by mnie zgwałcili. Tamta chwila cały czas wracała. Minął jakiś czas i zobaczyłam że drzwi do pokoju się lekko uchyliły. Przykryłam się kołdrą i udawałam że śpię. To był Dylan, podszedł i usiadł na krawędzi łóżka. Pogłaskał mnie po głowie. Pomyślałam że głupio by teraz było się odezwać, więc udawałam cały czas że śpię. Siedział jakieś pół godziny, poczułam się przy nim taka bezpieczna, tak samo jak przy Justinie… dokładnie to samo. Dylan wstał i zbliżył się do mojej twarzy. Pocałował mnie w policzek i wyszedł. W końcu zasnęłam. Obudziły mnie promienie słońca, czułam ich ciepło. Wstałam i poszłam do łazienki. Dylan buszował już po kuchni. Wyszłam i poszłam do niego. Przygotowywał dla nas śniadanie. Usiadłam przy stole i rozmyślałam. Dylan podał bułki z serem. Po śniadaniu zaproponował że mnie odwiezie do domu. Zgodziłam się… zebrałam rzeczy i ruszyliśmy. Jechaliśmy w milczeniu. Zaprosiłam Dylana do środka, pomógł mi nie mogłam go przecież wykorzystywać. Poszliśmy na taras i usiedliśmy przy stole. Przyniosłam nam coś do picia. Przyjrzałam się dokładnie Dylanowi. Wtedy na imprezie nie przywiązywałam do tego większej wagi. Całą moją uwagę skupiałam na Justinie. Dyl miał niebieskie oczy, podchodziły pod turkusowe, miał czarne włosy i ładną twarz. W oko wpadał specyficzny kolczyk w wardze. Tak ogólnie ładny był chodź to była odwrotność Justina. Rozmawialiśmy jakiś czas.

***

Dylan musiał już iść a dobrze nam się rozmawiało. Odprowadziłam go do drzwi. Nagle poczułam jego dotyk na ręku… objął mnie lekko rękoma. Spojrzałam mu głęboko w oczy, były śliczne. Nasze twarze zbliżyły się do siebie. Miałam ochotę go pocałować ale tylko dla tego że czegoś mi brakowało. Szybkim ruchem zbliżyłam moje usta w kierunku Dylana. Pocałowałam go czułam że odwzajemnił ten pocałunek. Nagle popchnął mnie… spadłam na ziemie. Dylan powiedział że nie może tego robić kumplowi
spojrzałam tylko na niego i kazałam wyjść.

***
Resztę dnia miałam już z głowy. Popsuł mi humor. Jak on mógł ?
Usiadłam na kanapie kiedy zadzwonił telefon. To był Dylan .

-tak ? – powiedziałam
-chciałem cię przeprosić, zrobiłem to tylko dla Justina. Poza tym co nam do głowy strzeliło ?

chwilkę się zastanawiałam co dalej, ale nie mogłam się gniewać w końcu miał rację. Ja kocham Justina.

-nic się nie stało – odpowiedziałam z uśmiechem.
-jeszcze raz przepraszam, i mam nadzieje że się jeszcze zobaczymy.
-na pewno !

rozłączył się…
Kolejny dzień a ja znów byłam tak zmęczona. Otworzyłam okno i się położyłam. Nad ranem ktoś zapukał do moich drzwi. Szybko wstałam i pobiegłam otworzyć. Byłam roztrzęsiona, to był zakład pogrzebowy …

Osłupiałam. Przez myśl przeszły mi najgorsze scenariusze. Panowie z zakładu pogrzebowego podali mi list. Zamknęłam drzwi i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i patrzyłam się w sufit. Bałam się otworzyć ten list. Musiałam się przełamać. Wzięłam głęboki oddech i rozdarłam list. Wyjęłam jego zawartość. To był list od taty. Na kartce pisało:
Twoja mama zginęła w wypadku samochodowym. Zginęła na miejscu. Nie przyjadę do domu, musisz przyjechać do mnie. Postanowiliśmy z rodziną że pochowamy ją tutaj na miejscu. Zbierz się i przyjeżdżaj do nas mimo wszystko, jak najszybciej się da.

Nie da się opisać tego co czułam. Czemu tracę osoby na których mi zależy i których kocham ? Musiałam jak najszybciej jechać do rodziny. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy sprawdziłam rozpis busów. To było bardzo daleko musiałam przygotować się na 10 godzin jazdy. Ale nie myślałam o tym, musiałam jak najszybciej dostać się do taty. Bus miałam dopiero za 4 godziny. Przygotowałam się wzięłam od razu rzeczy na pogrzeb.

***
Jechałam dopiero wieczorem, do tego jeszcze się bus spóźnił. Całą jazdę przespałam. Na dworcu odebrał mnie mój ojciec. Zawiózł nas do naszej ciotki. Opowiedział mi wszystko ze szczegółami. Byłam w takim szoku że nie dowierzałam i nie docierało do mnie to co się stało. Dopiero z czasem zaczęło do mnie dochodzić że jej już nie ma i nie będzie. Zaczęłam panikować… płakałam niemalże przez cały czas. Pogrzeb był następnego dnia. Wciąż zadawałam sobie pytanie dlaczego mnie to spotyka. Tata się jakoś trzymał ale widziałam że w głębi duszy cierpi. Powtarzał mi że bardzo mnie kocha i że tylko ja mu zostałam. Musieliśmy spać u ciotki. Byłam zrozpaczona i nie przespałam nocy. Rano się ubraliśmy i poszliśmy na pogrzeb. Najpierw była msza, przez nią czułam się gorzej. Nie chodzę do kościoła. Przeszliśmy na cmentarz, atmosfera była przytłaczająca, widząc najbliższą rodzinę która cierpiała było mi jeszcze bardziej smuto. Mimo iż to była moje mama i tak nie chciałam uczestniczyć w pogrzebie. Zrobiłam to tylko ze względu na ojca, mu było jeszcze ciężej niż mi, a przecież razem ją kochaliśmy.

***
Gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić ja z tatą zostaliśmy. Uklęknęłam przed nagrobkiem mojej mamy. Schyliłam głowę i odmówiłam modlitwę za moją mamę którą wymyśliłam jak byłam jeszcze mała. Tata chwycił mnie za ramię. Położyłam białą róże na nagrobku i wstałam. Przytuliłam mocno tatę. Łzy spływały mi po twarzy. Wyszliśmy z cmentarza i wsiedliśmy do auta. Siedzieliśmy w milczeniu, tato musiał wszystko przemyśleć, ja tak samo. Powiedział mi że on już nie wróci do domu. Chce znaleźć tu prace i zamieszkać. Po prostu chce być jak najbliżej mamy. Siedzieliśmy jakieś 20minut i zrobiło mi się słabo. Wyszłam z samochodu. Nachyliłam się i podparłam rękoma. Odetchnęłam i już było dobrze. Nagle spojrzałam przed siebie i nie wierzyłam w to co widzę. Serce mi podskoczyło i zaczęło bić jak oszalałe. To był Justin ! Przytulał kogoś, jakąś dziewczynę. Dobrze nie widziałam bo to było bardzo daleko ale wszędzie bym go poznała. Byłam tak wpatrzona że w końcu mnie zauważył. Usłyszałam że mnie woła. Nie chciałam go widzieć. Szybko otworzyłam drzwi od samochodu. Krzyczał że mam poczekać… widziałam że zaczął biec w moją stronę. wsiadłam do samochodu i kazałam tacie szybko jechać. Złapałam doła… myślałam że coś się stało że wyjechał a on ma kogoś! Gdy wróciłam z tatą do ciotki powiedziałam mu ze ja wracam do domu. Zgodził się, złapałam jeszcze autobus który miał być za 20 minut. Nie chciałam robić tego tacie ale nie chciałam spotkać więcej tego drania.

***
Wróciłam do domu po 10 godzinnej jeździe musiałam odpocząć. Chciałam uciec od świata, tata powiedział mi że jeśli chcę mogę mieszkać tu sama, i że będzie przysyłał mi pieniądze. Powiedział też że co 2 tygodnie będzie mnie odwiedzał lub ja będę jeździć do niego. Poszłam spać… fakt zasnęłam ale miałam koszmary. Śnił mi się Justin ze swoją dziewczyną. To było straszne. Ale miałam inne problemy. Chciałam powiedzieć Dylanowi jaki jest jego kumpel. Zadzwoniłam z rana po niego. Zgodził się przyjechać. Był szybko tak jak go o to prosiłam. Nie był świadomy o co chodzi. Usiadł na kanapie i opowiedziałam mu wszystko jak było. Siedział wbity w kanapę i nie mógł uwierzyć. Powtarzał :
-Bawi się z laską a kumple go nie obchodzą, nie zadzwonił nawet.
Dylan miał coś jeszcze do załatwienia i musiał iść dałam mu całusa w policzek na pożegnanie. Siedziałam na kanapie i ryczałam. Moje życie to był jakiś koszmar, mama była dla mnie jak przyjaciółka. Leżałam na kanapie i patrzyłam w sufit, czułam się jak w wariatkowie. Zadzwonił telefon, spojrzałam i zrobiłam się czerwona. Łzy napłynęły mi do oczu. To był Justin …

Wahałam się, nie miałam zamiaru z nim gadać. To i tak było bez sensu, tyle przykrości mnie już spotkało. Odrzuciłam połączenie, nie minęło nawet 10 sekund a Justin znów dzwonił. Odrzuciłam chyba z 10 połączeń. Nie dawał mi spokoju… przez cały czas odrzucałam go, za którymś razem przez pomyłkę odebrałam.
-Bella posłuchaj mnie!
-Nie! skrzywdziłeś mnie, nie chcę z Tobą gadać !
-Ale Ty nic nie rozumiesz!
w tym momencie rozłączyłam się. Wyłączyłam mój telefon. Wspomnienia wróciły… Łzy spłynęły mi po policzkach.

***
Zadzwoniłam po Dylana, nie chciałam być teraz sama, on jedyny mnie rozumie i wie co teraz czuję. Posprzątałam trochę w domu, był lekki bałagan. Musiałam pogodzić się z tym że teraz sama będę tu mieszkać. Ta myśl mnie przerastała. Niestety życie toczy się dalej a ja nie mogę zatrzymać się w miejscu. Starałam się o tym jak najmniej myśleć. Przyszedł Dylan, przywitałam się z nim i podałam coś do picia. Poszliśmy do mojego pokoju. Zapytał co się dzieje. Opowiedziałam mu o wszystkich moich problemach. Przytulił mnie do siebie. Podziękowałam mu za to że jest. Nagle poczułam że dotyka moje kolano. Ciarki przeszły mi po całym ciele. Pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek. Szybkim ruchem pociągnęłam go do pozycji leżącej. Spojrzał mi głęboko w oczy.
-Chcesz tego? Co z Justinem ? – zapytał odsuwając się.
-Justin dla mnie nie istnieje – powiedziałam cicho
W głębi duszy to nie była prawda. Ale bardzo mnie zranił. Fakt kochałam go nadal ale chciałam o nim jak najszybciej zapomnieć.
Dylan zaczął całować mnie po szyi, zdjęłam jego koszulę. Objęłam jego ciało rękoma.
Dylan wsunął rękę pod mój t-shirt, szybkim ruchem zdjął go ze mnie. Zdjęłam mu spodnie, wyskoczyłam z bielizny. Czułam jego bliskość, cały czas się całowaliśmy, gdy Dylan się rozebrał i położył się na mnie głośno krzyknęłam. W mojej wyobraźni pojawiła się mama. Zrozumiałam że nie mogę tego zrobić. Z całej siły zepchnęłam go z siebie. Spojrzał na mnie i już go nie było. Wyszedł tak szybko…
Zaczęłam płakać, co ja chciałam zrobić? Usiadłam na łóżku i podkuliłam nogi, oplotłam je rękoma. Siedziałam płacząc i myśląc po co mi to było. Dylan musiał być na mnie wkurzony. To ja byłam winna, chciałam go tylko wykorzystać.

***
Rano musiałam zadzwonić do Dylana, chciałam go przeprosić. Niestety ale nie odbierał telefon, musiałam się wybrać do niego osobiście. Idąc układałam sobie w głowie co mu powiem, to było trudne. Zapukałam do drzwi, w jednej chwili chciałam się wycofać… zrobiłam to odwróciłam chciałam iść. Zrobiłam wielki krok i poczułam że ktoś złapał mnie za rękę. To był Dylan… Kazał mi wejść do środka. Najdziwniejsze było to że nie był specjalnie wkurzony. Poszliśmy do jego pokoju, powiedziałam mu co myślę o tym co stało się w wczoraj. Roześmiał mi się w twarz. Zapytałam czy nie jesteś na mnie wkurzony, odpowiedział że nie, że mam poważniejszy problem. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Powiedziałam że ma mi to wszystko wyjaśnić.
-Dobrze powiem Ci, -powiedział z uśmiechem.
Justin Cię nie zdradził. Gdybyś go tylko wysłuchała… Zraniłaś go wiesz ?
-jaa ? – krzyknęłam mocno wkurzona ?
-nie przerywaj !
Mówił Ci coś kiedykolwiek o swoich rodzinach ?
-nie.
Właśnie w tym tkwi problem.
Justin został zabrany swoim rodzicom, nie wiadomo z jakich przyczyn, wiem tylko że gdy on się urodził byli jeszcze młodzi. Niedawno dostał list w którym napisali jego rodzice. Justin myślał że oni nie żyją. Wziął pierwszy lepszy samolot i poleciał do nich. Dlatego się z nami nie pożegnał. A gdybyś odbierała telefony od niego to nie doszło by do tego.
– może i to prawda a jak wytłumaczysz to że się z kimś obściskiwał ? – krzyczałam
To była jego mama. Ona jest bardzo młoda. A Ty byś nie chciała poznać swojej rodziny ? To było dla niego ważne! A Ty mu nie pozwoliłaś nic wyjaśnić.
Łzy spływały mi po policzkach a serce waliło jak oszalałe. Nagle do Pokoju Dylana wszedł Justin. Nawet na mnie nie spojrzał, tak jak bym była niewidzialna. Dylan kazał mi się wynosić. Justin nie chciał już ze mną rozmawiać. Myślałam że to ona mnie zdradził, wyszło na to ze ja jestem ta zła i dobrze o tym wiedziałam. Zadawałam sobie pytanie czemu nie dałam mu niczego wyjaśnić. Było tyle okazji ale ja je straciłam. Całą drogę do domu płakałam. Gdy się uspokoiłam wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Justina. Miał wyłączony… czułam się strasznie.

To była moja wina. Jeszcze do tego ta akcja z Dylanem. Jeśli on mu to powiedział ? Nie miałam odwagi spojrzeć w oczy Justinowi. Musiałam poczekać na odpowiedni moment, a jak na razie nie byłam na to gotowa. Próbowałam parę razy się do niego dodzwonić ale bez skutku… Telefon był cały czas wyłączony. Musiałam się z tym pogodzić, to była tylko i wyłącznie moja wina. Każda rzecz przypominała mi Justina. Myślałam że to już koniec… a teraz on jest tak blisko ale nie mogę go mieć.

2 dni później…
Minęły tylko dwa dni a dla mnie to jak cała wieczność. Im dłużej zwlekałam tym było gorzej. Nie dość że moje mama nie żyje to jeszcze to. Postanowiłam że przejdę się do Justina. Serce podpowiadało mi że muszę to zrobić. Zebrałam się i poszłam do niego. Był tylko jeden mały problem… Dylan. Justin był u Dylana, sprzedał swój dom. Ręce całe mi drżały. Zapukałam do drzwi. Otworzył Dylan:
-Czego chcesz ?
-Przyszłam do Justina !
-Pomyślałaś że może on nie chce z tobą rozmawiać ?!
Zgasił mnie tym… Nagle kontem oka zauważyłam Justina. Pchnęłam z całej siły Dylana i pobiegłam do Justina. Spojrzał mi głęboko w oczy jakby z nienawiścią. Poczułam że ktoś mnie odciąga… to był Dylan.
-Dobra puść ją… – powiedział Justin.
Dylan mnie puścił.
-Zostaw nas na chwilę samych – odparł.
Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Usiedliśmy, Justin powiedział :
-Czemu nie dałaś mi nic wytłumaczyć ?
-to nie tak … -zaczęłam płakać
Justin otarł mi łzy. Patrzyłam mu głęboko w oczy, w świetle miały kolor turkusowy.
-wiesz że ja Cię kocham ?
-ja też Cię kocham.
uśmiechnęłam się lekko. Chciałam go przytulić, kiedy się do niego zbliżyłam Justin wstał. Jakby nie chciał…
-Kocham Cię, to nie znaczy że Ci wybaczyłem… Zraniłaś mnie. Nie da się tego od tak zapomnieć.
łza spłynęła mi po policzku. Nie byłam w stanie niczego już powiedzieć, po prostu wyszłam. Miałam wielką się na niego rzucić i pocałować, tak mi tego brakowało…
***
Będąc w domu starałam się o tym nie myśleć. Miałam i tak już dość problemów. Rano dostałam jakąś przesyłkę to była wiadomość od taty. Wysłał mi też pieniądze. Musiałam zrobić coś dla siebie wiec zadzwoniłam po Emily i pojechałyśmy razem na zakupy. Chciałam zapomnieć chodź na chwilę o moich problemach. Emily mnie bardzo wspierała. To dodało mi otuchy. Emi jest moją bratnią duszą nie wiem co bym bez niej zrobiła. Objechałyśmy chyba wszystkie galerie. Wyszalałyśmy się trochę. Wychodząc z jednego sklepu spotkałam Justina. Chyba mnie nie widział. Nie wiedziałam czy mam do niego podejść. W końcu po krótkim namyśle podeszłam do niego.
-Cześć co słychać ? – zapytałam
-W porządku. A co u Ciebie ?
-Może być
-No to dobrze ! – uśmiechnął się do mnie.
Jakiś czas ze sobą rozmawialiśmy. Poczułam że nasza znajomość się odnawia. Nagle jakaś dziewczyna podeszła do Justina.
-Kochanie możemy już iść. -powiedziała nieznajoma do Justina
Myślałam że coś mnie trafi… Miałam ochotę jej wydrapać oczy. A Justinowi najchętniej bym strzeliła.
-Na razie – powiedział Justin machając.
Miałam już łzy w oczach. Myślałam że już będzie dobrze. Nie miałam ochoty już nigdzie iść. Pociągnęłam Emi za rękę i wyszłyśmy chwile za nimi. Szłyśmy i tak w tym samym kierunku. Nagle Justin z tą dziewczyną zatrzymali się. Nagle Emi mnie pociągnęła w drugą stronę. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Szybkim ruchem odwróciłam się z powrotem… Oni się całowali…

Nie mogłam nic na to poradzić, w końcu jest w tym moja wina. Miałam zepsuty humor już do końca dnia. Nie mogłam się załamywać, wieczorem zadzwonił do mnie tata. Pytał czy u mnie wszystko w porządku, czy niczego mi nie brakuje. Mówił też że znalazł prace. Rozmawiając o nowej pracy z moim tatą usłyszałam że mam połączenie na drugiej linii. Powiedziałam tacie że oddzwonię do niego później. Dzwonił Dylan co było dziwne, myślałam że się na mnie obraził. Zapytał czy wpadnę z Emily na imprezę. Długo się nie zastanawiałam, zgodziłam się. Zadzwoniłam do Emi, ucieszyła się że razem wychodzimy. Emi przyszła do mnie godzinę przed imprezą. Wybrałyśmy ciuchy dla siebie. Emily założyła imitujące jeansy, t-shirt i parę dodatków. Ja założyłam krótkie szorty a do tego bluzkę bez ramion. Umalowałyśmy się. Zamówiłyśmy taksówkę i ruszyłyśmy na imprezkę. Weszłyśmy do knajpki Dylana, nie pomyślałam że Justin tu będzie. Bawił się ze swoją panienką. Jak ją widziałam robiło mi się nie dobrze. Usiadłam z Emi przy stole, poszłam zamówić coś do picia. Gdy Justin nie patrzył zerknęłam na niego… Co ja sobie myślałam? Że jak mnie zobaczy to wskoczy mi w ramiona ? To było nie do pomyślenia. Każda chwila przypomina mi ten czas w którym byłam z Justinem. Życie jest bezcennym darem który powinniśmy docenić. Ja po prostu straciłam swoją szansę. Nagle Justin zobaczył że się na niego patrzę, szybko odwróciłam głowę, zapłaciłam za napoje i poszłam do Emi. Zza moich pleców ktoś powiedział:
-Hej
Odwróciłam się i zobaczyłam Justina. Przywitał się z nami i usiadł do nas. Wydawało mi się to dziwne, przecież przyszedł z dziewczyną.
-Czy to Twoja nowa dziewczyna ? – zapytała Emi
-Nie…
Zgasił tym Emily. Mnie też to zdziwiło. Chwilkę z nami posiedział i poszedł do tej dziewczyny. Ja nie wiem kto to był i wolałam się nie dowiedzieć. Impreza szybko się skończyła. Wszyscy rozeszli się do domu, a ja z Emi chcieliśmy jeszcze posiedzieć. Ktoś wyłączył muzykę. Zrobiło się cicho. Przyszedł Dylan i wszystkich wygonił. Byłam padnięta… od razu położyłam się spać. Było bardzo rano i usłyszałam że ktoś dobija się do drzwi. Nie miałam zamiaru otwierać. Usłyszałam Justina … zerwałam się z łóżka jak najszybciej to było możliwe. Ogarnęłam tylko fryzurę i otworzyłam drzwi. Zaprosiłam go do środka. Usiedliśmy na moim łóżku. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Spojrzał mi w oczy niepewnym wzrokiem. Nie odzywałam się. Nagle powiedział:
-Wiesz że ja Cię kocham ? nie potrafię bez Ciebie żyć.
Łzy spływały mi po policzkach.
Chciałam coś powiedzieć ale przeszkodził mi w tym, zasłonił mi usta ręką.
-Kocham Cię i nigdy o Tobie nie zapomnę. Chcę z Tobą być.
Spojrzałam na niego… Myślałam że to tylko sen. Wtuliłam się w niego. Justin pocałował mnie w czoło. Nie miałam zamiaru go puszczać. Siedzieliśmy tak z 20 minut w milczeniu do puki nie zapytałam się:
-Kim jest ta dziewczyna z którą byłeś ?
-Ja z nią nie byłem.
-Kocham tylko Ciebie!
Lekko się uśmiechnęłam i przytuliłam go. Objął mnie rękoma. Nie obchodziła mnie tamta dziewczyna, obchodziło mnie jedynie to co jest teraz, i chciałam żeby tak zostało, żeby ta chwila trwała wiecznie. Justin powiedział mi że sprowadził się do swojego starego domu. Cały dzień przesiedziałam z Justinem. Opowiedziałam mu o swoich problemach, On również się wyżalił. W końcu jego problemy to tak jak moje. Justin jest częścią mnie. Bez niego nie istnieje. Zbliżał się wieczór a ja bardzo nie chciałam się z nim rozstawać. Zaproponowałam mu aby został na noc. Zgodził się, dałam mu tylko jakieś rzeczy taty. Poszłam z Justinem do łazienki, odkręciłam kurek i nalewałam wody do wanny. Staliśmy tak i patrzyliśmy się na siebie. Wystarczyła mi tylko jego obecność. Przy nim czuje się jak gwiazda która świeci najjaśniej. Wiem że przy nim jestem bezpieczna. Z Justinem czas tak szybko leciał że nie zauważyliśmy że wanna jest już całkiem pełna. Zakręciłam kran, wyszłam z łazienki. Minęło jakieś 10 minut a Justin mnie wołał. Stanęłam pod drzwiami do łazienki i spytałam o co chodzi. Nagle Justin otworzył drzwi. Łazienka była taka nastrojowa. W łazience panował półmrok, świece były dosłownie wszędzie. Rozejrzałam się jeszcze i zapytałam Justina co to ma znaczyć. Odpowiedział że przyszykował nam kąpiel. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Wziął mnie za rękę i wprowadził do środka. Zamknął za nami drzwi i przekręcił klucz…

W jednej chwili zrobiło mi się gorąco. Justin usiadł na wannie i złapał mnie za dłonie. Delikatnym ruchem przyciągnął mnie do siebie. W tym momencie nasze twarze zbliżyły się. Pocałowaliśmy się, Justin objął mnie rękoma. Usiadłam mu od przodu na kolana. Czułam jego oddech, zapach jego ciała, to doprowadzało mnie do szaleństwa. Całując się zdjęłam t-shirt. Odchyliłam lekko głowę w jego stronę. Pocałunkiem delikatnie musnął moją szyje. Przez moje ciało przeszło przyjemne uczucie. Tego nie da się tak po prostu opisać. Całując mnie po szyi delikatnie dotykał moje nogi. Łapiąc go za rękę wstałam i przyciągnęłam go do siebie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Objął mnie rękoma, czułam że złapał za stanik, delikatnie go odpiął. Wzięłam głęboki oddech. Spojrzałam na Justina, miał zamknięte oczy. Jednym ruchem zdjęłam z niego koszulkę. Otworzył oczy i znów patrzyliśmy w głąb siebie. Justin zdjął resztę rzeczy. Całując się nagle ktoś złapał za klamkę od drzwi do łazienki. Myślałam że padnę na zawał. Nie przypominam sobie żebym zostawiała otwarte drzwi. Po prostu nas zamurowało. Nagle ktoś powiedział:
-Isabell jesteś tam ?
-taak jestem! -głos aż mi drżał.
-Wszystko w porządku?
-Na pewno!
To był mój tata, powiedziałam cicho Justinowi. Był jakby zdezorientowany. Powiedziałam tacie że za 5 minut wyjdę. Nie mogłam powiedzieć tacie że jestem tu sama z chłopakiem. To by się źle skończyło. Powiedziałam Justinowi że ma siedzieć w łazience. Nagle tata podszedł do drzwi i zapytał:
-Bella z kim Ty rozmawiasz?! Jest ktoś tam z Tobą ? – mówił poddenerwowany.
-Tato rozmawiam przez telefon! -zgasiłam go tym.
Szybko się ubrałam. Zamoczyłam głowę w wannie aby tata się niczego nie domyślał. Justinowi kazałam stać za drzwiami w razie jakby tata chciał wejść do łazienki. Wyszłam z łazienki i poszłam do taty do pokoju, byłam wściekła… zepsuł taką wspaniałą chwilę. Przywitałam się z tatą, wypytywał co u mnie słychać i czy niczego mi nie brakuje. Tata opowiadał o swojej nowej pracy, powiedział też że przyjechał tylko po swoje pozostałe rzeczy. Zostawił mi pieniądze. Cały czas tata wypytywał mnie o rożne rzeczy. Minęło jakieś 40 minut a Justin siedział w łazience. Nagle tata wstał i pożegnał się ze mną, musiał jechać. Poszedł tylko do swojego pokoju, spakował swoje wszystkie rzeczy, przytuliłam go i pojechał. Po zamknięciu drzwi od razu pobiegłam do Justina. Siedział jakiś przybity… Usiadłam koło niego, dał mi całusa w policzek. Przytulił mnie do siebie. Siedzieliśmy na ziemi wtuleni w siebie. Powoli łazienka nabierała swoich naturalnych kolorów. świece zaczęły powoli gasnąć. Zanikał ten romantyczny nastrój. Siedzieliśmy tak już do rana. Bez słowa… Musiałam przysnąć, znalazłam się w łóżku w swoim pokoju, byłam nakryta kocem. Wstałam ale Justina już nie było. Na poduszce leżała kartka na której pisało:

Musiałem już iść, nie chciałem Cię budzić.
Mam coś do załatwienia.
Kocham Cię !
Justin

Ubrałam się i zaczęłam oglądać telewizje. Po jakimś czasie ktoś walił mocno w drzwi. Otworzyłam i nie wierzyłam własnym oczom. To był straszny widok. Justin stanął w drzwiach. Miał twarz rozciętą w trzech miejscach, z nosa leciała mu krew, pięści miał pokaleczone. Trzeba było to szybko opatrzeć , chciałam zadzwonić po pogotowie ale Justin się nie zgodził. Rany wyglądały na dość poważne, to nie były tylko jakieś małe powierzchowne otarcia. Wciągnęłam go do domu. Odruchowo zapytałam co się stało.
-Pokłóciliśmy się z Dylanem, później się pobiliśmy.
-Przecież to Twój przyjaciel! -krzyczałam !
-Pobiliśmy się o Ciebie!
Zrobiłam tylko wielkie oczy. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Jak to o mnie?!- zapytałam. Miałam mieszane uczucia…

Cała zbladłam i bez słowa opatrzyłam rany Justinowi. Powiedział mi że pobili się dlatego ponieważ Dylan wygadywał jakieś kłamstwa na mój temat, wtedy cała zdrętwiałam. Nie dochodziła do mnie wiadomość że to o mnie się pobili. Jak oni mogli to sobie zrobić, przecież są przyjaciółmi. Cały czas się zastanawiałam jaki był powód bójki. Nagle ktoś dobijał się do drzwi. Otworzyłam i spojrzałam z niedowierzaniem. Powiedziałam pod nosem: Jeszcze tego brakowało! To była policja, szukali Justina, nie wiedziałam co się dzieje. Justin podszedł do policjantów ci go skuli w kajdanki. Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Po chwili namysłu wzięłam telefon i wybrałam numer do Dylana.
-Co się stało ? Dlaczego się pobiliście?!
-Pobiliśmy się przez Ciebie – mówił opanowany.
-Dlaczego o mnie ?
-Ty się jeszcze pytasz ? Sama powinnaś się domyślać! Powiedziałem mu co robiłaś pod jego nieobecność. Że między nami coś było.

Telefon spadł mi na ziemie. Skuliłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Myślałam że już będzie dobrze, a moje problemy dopiero się zaczynały. Justin mi ufał dlatego myśli że to co powiedział Dylan to kłamstwa. Przykro mi było z tego powodu… Przeze mnie rozpada się najlepsza przyjaźń.

***
Chciałam dowiedzieć się czegoś co z Justinem. Ubrałam się i pojechałam na komisariat. Na szczęście mogłam się z nim zobaczyć i porozmawiać. Weszłam do jakiegoś dziwnego pomieszczenia. Czułam się tak jakbym była w domu dla psychicznie chorych ludzi. Pomieszczenie było całe białe. Nie było okien. Po środku stał stolik z trzema krzesłami. Ochroniarz wprowadził Justina. Rzuciłam się mu na szyje. Lekko pocałował mnie w usta. Usiedliśmy na przeciwko siebie. Justin złapał mnie za dłonie patrząc mi przy tym głęboko w oczy. Powiedział że zatrzymają go parę dni w areszcie aż do rozprawy sądowej. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nagle powiedział:
-Pobiliśmy się o to… Po prostu Dylan kłamał na Twój temat. Chciał nas rozdzielić, podobasz mu się. Ja zacząłem bójkę. Nie mogłem słuchać tego co on mówił. Miałem się przyglądać jak on mieszał Cię z błotem ?
Justin myślał że Dylan kłamie, Serce mnie bolało na samą myśl o tym wszystkim. Nie mogłam tego przed nim ukryć, prędzej czy później i tak by się wszystko wydało. Ciężko mi było cokolwiek powiedzieć w takiej chwili. Zdania przechodziły mi z trudem przez gardło. Musiałam to z siebie wydusić.
-Justin przykro mi ale… To co mówił Dylan to prawda…
Powoli czułam jak puszczał moje dłonie. Szybkim ruchem wstał i powiedział że to już koniec widzenia. Policjant wyprowadził go… Zdążyłam mu tylko powiedzieć że go kocham. Nie była podana dokładna data rozprawy. To było jeszcze ustalane. Wracając nie mogłam tego przetrawić… zwłaszcza zachowania Dylana. Swojego przyjaciela po sądach będzie ciągał. Oczywiście ja pewnie będę musiała uczestniczyć w rozprawie. To będzie dla mnie przykre doświadczenie, sama sobie to zrobiłam. Zraniłam tylko osobę na której mi zależy… źle się z tym czułam…

Miałam wyrzuty sumienia, to było takie jakby poczucie winy. Nie chciałam stracić Justina, On wie że ja go bardzo kocham i na nim mi tylko zależy. To jest jedyna osoba która mnie wypełnia.

2dni później…

Dostałam wiadomość od Justina. Napisał że wyszedł za kaucją. Po tych słowach ulżyło mi, lepiej się poczułam. Nie wiedziałam tylko czy do niego zadzwonić. Myślałam o Justinie przez cały czas. W końcu to on do mnie zadzwonił. Powiedział tylko że musimy się spotkać, zaprosił mnie do siebie. Ubrałam się i wyszłam od razu po telefonie od niego. Całą drogę męczyły mnie przeczucia i bezsensowne myśli. Ustałam koło drzwi, wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Justin wpuścił mnie do środka. Usiedliśmy w salonie, kontem oka zauważyłam że nie jesteśmy sami. Dylan kręcił się po jego domu. Udawałam że go nie widzę. Spodziewałam się tego że Justin mi Wygarnie i tak było. Starałam się mu wszystko wyjaśnić. Nagle Justin powiedział:
-Trudno, stało się… i nic tego nie zmieni. Nie obwiniam o to nikogo, mogłaś mieć mi za złe. Z Dylanem się pogodziłem, za dobrze go znam… Ale wiem że kumpel nigdy mnie nie okłamie. Rodzice wpłacili za mnie kaucje i teraz muszę do nich jechać. Nie będzie mnie przez około 2 tygodnie. Mam nadzieje że w tym czasie wszystko przemyślisz. Jeśli do tego czasu nie będziesz gotowa i znów odwalisz taki numer to niestety ale nie będziemy mogli być razem.

Spojrzałam na niego i przytaknęłam. Miał racje musiałam sobie wszystko poukładać, ale co do Dylana to miałam wątpliwości. Justin podszedł to mnie i mnie pocałował. Powiedział że mnie bardzo kocha, ale że nie będzie z kimś kto nie jest wierny.

Justin odprowadził mnie do domu. Przez całą drogę milczałam, czekałam aż on się odezwie. Byłam i tak szczęśliwa jego obecnością, on dodawał mi takiej wewnętrznej siły. Przed domem zapytałam czy wejdzie do środka, Justin odmówił. Powiedziałam że ma mnie pocałować, spojrzał mi głęboko w oczy oplótł mnie rękoma i delikatnie pocałował. Czułam się jak w niebie, nie chce go znowu rozczarować. Powiedziałam cicho że go kocham i nic tego nie zmieni. Lekko uśmiechnął się do mnie. Weszłam do domu i poczułam taki wielki przypływ energii. Nagle Justin zapukał do drzwi, otworzyłam a on powiedział:
-Zapomniałam Ci powiedzieć że dziś wieczorem wyjeżdżam, Jeśli tylko byś chciała to jeszcze przed samym wyjazdem możemy się zobaczyć. Zamurowało mnie i nie wiedziałam co mam powiedzieć, po krótkiej chwili powiedziałam że chętnie. Zamknęłam drzwi i aż krzyknęłam z radości. Cieszę się że Justin dał mi jeszcze jedną szanse, to dla mnie wiele znaczy. Wzięłam długą kąpiel i przygotowałam się do wyjazdu Justina. Pojechałam na dworzec, Justin już tam był. Niestety musiał już wsiadać. Zdążyłam dać mu buziaka na drogę, złapałam go jeszcze za rękę. Przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam, powiedział:
-Przecież to tylko niecałe 2 tygodnie…
-Ja Ciebie kocham, nie chce się z Tobą rozstawać nawet na jeden dzień.
Uśmiechnął się i wsiadł do busa. Bus ruszył, posłałam mu jeszcze parę buziaków. Wracając do domu mówiłam sobie że nigdy nie stracę tej szansy, chodź bym miała nie wychodzić ze swojego pokoju… Wieczorem wpadła do mnie Emily, mogłam z nią pogadać o wszystkim. Emi nocowała u mnie, prawie całą noc przegadałyśmy. Byłam w szoku jak mi zdradziła że umówiła się z Dylanem. Miałam mieszane uczucia. Mówiła że Dylan jest ładny ale bardzo dziwny… że zrobił coś czego nie powinien i już się więcej z nim nie spodka… Ostrzegała mnie przed nim, mówiła żebym się z nim nie spotykała. Wierze mojej przyjaciółce dlatego będę na niego uważać…

Rano Emily poszła już do domu. Nie dawało mi spokoju to co mi powiedziała o Dylanie, chodź bardziej się zastanawiając to Dylan był jakiś inny. Wzięłam sobie poranny prysznic. W tym czasie Justin do mnie zadzwonił.
-Cześć Justin.
-Mam dla Ciebie dobrą wiadomość.
-Jaką? -czułam że specjalnie trzema mnie w niepewności.
-Dzisiaj wracam ! Do zobaczenia wieczorem !

Ucieszyłam się, chodziłam cała podekscytowana. Przez cały czas zerkałam na zegarek, czas płynął bardzo wolno. Mina mi zbledła jak spojrzałam na kalendarz ! Dziś były urodziny Justina. Kompletnie o nich zapomniałam, wyleciało mi z głowy. Chodziłam teraz jak poparzona i zastanawiałam się od czego zacząć.
-Co ja mu kupię ? -mówiłam cały czas pod nosem. Zastanawiałam się co by chciał dostać ode mnie. Nagle wpadała mi do głowy pewna myśl, nie wiedziałam czy dość dobra, zadzwoniłam do Emily:
-Cześć Emi,
-cześć.
-Jest taka sprawa, Justin ma dzisiaj urodziny a ja o nich zapomniałam. Do sklepu nie zdążę już jechać. Musze zrobić coś oryginalnego. Wpadł mi do głowy jeden pomysł…
Opowiedziałam o nim Emily.

Dostałam wiadomość od Justina, napisał mi że będzie za 2 godziny i że mam wpaść bo będzie imprezka, aż podskoczyłam z wrażenia. Przez około godzinę tworzyłam coś dla Justina. Ubrałam się w czarne rurki i turkusową koszule, dodałam do tego szeroki pasek. Ładnie zapakowałam prezent i ruszyłam do Justina. Chciałam spotkać się z nim sam na sam, ale to była chyba impreza dla wszystkich jego znajomych więc mogłam spodziewać się tłumów. Jeszcze nie było widać domu a już było słychać muzykę. Drzwi już były otwarte. Weszłam i się rozejrzałam, wszędzie byli ludzie, niektórych znałam a byli też tacy których pierwszy raz na oczy widziałam. Położyłam prezent na szafce i spojrzałam przez okno gdzie dochodziły jakieś krzyki. To Justin jechał z kumplami. Wszyscy się zlecieli na zewnątrz jak tylko usłyszeli klakson samochodu. Nagle ktoś z tłumu powiedział:
-No nieźle Justin. Mi by starzy nie kupili takiego auta.
Nie wiedziałam że to Justina. To było czarne Ferrari. Mnie nigdy nie było by na takie stać. Po jakimś czasie wszyscy weszli do środka. Impreza zaczęła się rozkręcać. Kontem oka zauważyłam że Justin poszedł do góry, wszyscy byli na dole więc mogłam z nim porozmawiać na spokojnie. Pobiegłam za nim, wszedł do pokoju. Zaczął czegoś szukać, podeszłam do niego.
-Nie wiedziałem że przyszłaś – powiedział zdziwiony
Pocałowaliśmy się… Usiedliśmy na łóżku, nagle powiedział:
-Przepraszam że nie możemy teraz pobyć sobie sami, ale sama wiesz. Mam nadzieje że poczekasz na mnie do końca imprezy, wtedy pobędziemy razem. Pocałowałam go w policzek i podziękowałam (za to że jest). Zeszliśmy razem na duł, Justin poszedł do kumpli się bawić, nie miałam mu tego za złe, w końcu to jego urodziny. Ja też poszłam się bawić. Puszczali super kawałki. Zobaczyłam jak Justin wypił dwa piwa i jakieś wino. Nie chciałam mu nic zabraniać, ale bałam się trochę o niego. Kiedy puścili mój ulubiony kawałek myślałam że się popłacze, chciałam zatańczyć z Justinem, niestety nie było go w pobliżu i był do tego wstawiony. W oddali zauważyłam że muzykę puszcza DJ. Podeszłam do niego i spytałam co słychać. Od razu zaczęliśmy rozmawiać. Christopher tak się nazywa, kocha muzykę. Ma 19 lat. Świetnie mi się z nim rozmawiało. Chciał abym mu podała swój numer telefonu. Zgodziłam się bo był bardzo w porządku. Dalsza rozmowa zaczęła nas wkręcać, nagle poczułam że ktoś mnie pociągnął za rękę, nie zdążyłam się pożegnać z Christopherem. Spojrzałam i się okazało że to Justin. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałam na Justina, on chyba nie kontaktował. Był bardzo pijany, znów pociągnął mnie za rękę. Ty razem w stronę samochodu. Powiedziałam że nie wsiadam z nim. Upierał się cały czas, mówił że chce porozmawiać. W końcu uległam i wsiadłam. Nagle usłyszałam że drzwi się zamknęły. Justin coś mówił ale trudno było go zrozumieć. Wyjął gdzieś z tyłu samochodu dwa kieliszki i nalał po winie. Powiedziałam że ja nie pije, cały czas powtarzał że są jego urodziny i muszę zrobić to dla niego. Złapałam nie chętnie za kieliszek i wypiłam małymi łykami. Wszystko było teraz inaczej. Czułam się świetnie, Justin nalewał nam jeszcze wina. Czułam jak bym była w innym świecie. Gdy wino się skończyło zaproponowałam Justinowi aby przejechać się do sklepu po następne. Justin ruszył, poczułam adrenalinę. Chciałam zrobić coś szalonego, kazałam mu się rozpędzić. Nabraliśmy super szybkiej prędkości, cały czas się śmialiśmy do czasu gdy nie zauważyliśmy że zapaliło się czerwone światło i jakieś dziecko przechodziło przez pasy. Justin skręcił, nie zdążył by wyhamować. Nagle poczułam silny ból. Rozbiliśmy się. Czułam smród dochodzący chyba z silnika. Chciałam spojrzeć co z Justinem ale byłam przygnieciona, każdy ruch powodował silniejszy ból, nie mogłam się obrócić. Myślałam że umrę tak mnie bolało, minęło 2 minuty i straciłam przytomność.

…Widziałam ciemność. To było jak straszny sen z którego nie da się wybudzić. Nie wiedziałam gdzie jestem, słyszałam swoje myśli, to było takie dziwne. Co się ze mną działo? Nie mogłam się poruszyć, czułam się jakbym nie miała ciała, tylko ciemność i moja dusza. Tam gdzie byłam nie dało się określić czasu, nie było tego poczucia upływu. Zastanawiałam się czy tak już będzie zawsze, nie wiedziałam co to za stan. Nie mam kompletnie pojęcia ile minęło czasu, czy to była godzina czy może cały tydzień. Usłyszałam głosy, to byli moi najbliżsi. Słyszałam mojego tatę, Emily, Justina, i trzy inne głosy które słyszałam chyba po raz pierwszy. Później dopiero wiedziałam że jednym z nich był lekarz. Czułam obecność moich najbliższych. Próbowałam mówić ale to było na nic. Wiem że byłam w szpitalu i z tego co usłyszałam leżąc tu, to jestem już od 2 dni. Wszyscy się o mnie martwili. Mój tata się na mnie zawiódł, zaufał mi, myślał że jestem na tyle dorosła że sama sobie poradzę i nie wpadnę na jakiś dziecinny pomysł. Po prostu myślał że dorosłam i jestem dość poważna. Wiem że źle zrobiłam.

***

Słyszałam jakieś hałasy… tak jakby coś się stało… Nagle poczułam że jestem, że wszystko wróciło do normy. Otworzyłam oczy, nade mną stał tłum ludzi.
-Otworzyła oczy – ktoś krzyczał.
Spojrzałam na wszystkich z dziwną miną. Zastanawiałam się czemu oni tak reagują. Lekarze zbliżyli się, spojrzeli na monitor medyczny i powiedzieli:
-Wybudziła się to jest najważniejsze.
Lekarze kazali zostać tylko najbliższym. Został tata i Justin. Wypytywali czy dobrze się czuje. Siedzieli ze mną ale tata musiał jechać, powiedział że jeszcze przyjedzie do mnie. Justin siedział bez słowa, wstał z krzesła i usiadł ze mną na łóżku szpitalnym. Wziął mnie za rękę i powiedział:
-Przepraszam Cię-łza spłynęła mu po policzku, oczy miał czerwone.
-Za to że do tego doprowadziłem.
Nic się nie odzywałam. Czułam że pocałował mnie w czoło i siedział obok. Po chwili weszła Emily i poinformowała mnie że ktoś do pnie przyszedł. Justin wyszedł, a w drzwiach stanął Christopher. Wielki uśmiech pojawił mi się na twarzy. Podszedł do mnie i usiadł obok na krawędzi łóżka.
-Nic Ci nie jest? Jak się czujesz ? – wypytywał
-Nie nic mi nie jest – odpowiedziałam
Cieszyłam się że przyszedł,
-Dziękuje że do mnie przyszedłeś, to dla mnie wiele znaczy.
-Jak się dowiedziałem że ty i Justin mieliście wypadek szybko wsiadłem w auto i przyjechałem.
Uśmiechnęłam się, przepraszam że pytam o to Ciebie, ale czy Justinowi się coś stało ?
-on leżał 24 godziny w szpitalu po tym czasie go wypisali, Justin poobijał się trochę, był potłuczony i złamał żebro. Z tego co wiem to bardzo się o Ciebie martwił. Chodził przybity przez 3 dni. Cyba doszło do niego co ci zrobił, i mogłaś przez to stracić życie.
-to przeze mnie to się stało. – łzy płynęły mi po policzkach
-Ty go już nie broń !
Christopher wyszedł, coś mu najwyraźniej nie pasowało, wszedł Justin .To dziwnie wyglądało cały czas ktoś się przewijał. Zapytał mnie:
-Co on tutaj robi ? Zaraz go wywalę z stąd!
-Nie! Justin ! To mój kolega !
Zgasiłam go tym.
-Justin ja nie mam Ci za złe za ten wypadek, to jest moja wina.
-To jest chyba nasza wina- uśmiechnął się.
-Mają Ciebie za dwa dni wypisać, teraz jesteś już tylko na obserwacji, wiesz jak ja się o Ciebie bałem? Myśl że moje cię stracić… Tak Cię kocham…
Przytulił mnie mocno. Poczułam od niego ciepło. Czułam się taka bezpieczna…
-Ja też Cię kocham – mówiąc to pocałowałam Justina.
Patrząc kontem oka zauważyłam że Christopher wyszedł… On i Justin chyba za sobą nie przepadają – pomyślałam.
Powiedziałam Justinowi że chciała bym pobyć sama i żeby przekazał innym że to już koniec odwiedzin, chciałam po prostu odpocząć. Poskutkowało wszyscy opuścili szpital. Było nudno… nigdy jeszcze nie byłam w szpitalu. Zaczęłam myśleć o Christopherze. Miło mi było że się o mnie martwił, a znam go dopiero od niedawna. To nic że był ode mnie dużo starszy.
Christopher wygląda tak: Zdjęcie ,
Po kilku godzinach nudy dostałam wiadomość. Po przeczytaniu mnie zamurowało…

…To była wiadomość od Christophera,

Nienawidzę tego szczyla Justina !
I On raczej też za mną nie przepada.
Dlatego pytam się Ciebie czy on już sobie poszedł ?!
chciałbym się spotkać.
A nie chce na niego wpaść.

Na początku pomyślałam co za głupek z niego. Niech się ode mnie odczepi. No ale z drugiej strony nie chce się tu nudzić. Odpisałam Christopherowi że może wpaść. Chciałam jakoś się ogarnąć, nie najlepiej wyglądałam. Zadowoliłam się jakimiś tanimi kosmetykami z kiosku szpitalnego. Lekko się pomalowałam i uczesałam. Czekałam około 10 minut i Christopher już był. Przywitałam się z nim, usiadł na krześle koło łóżka szpitalnego.
-Co u Ciebie słychać ? – odparł Christopher
-Hmm poza tym że jestem uwięziona w tym łóżku to nic. – powiedziałam z lekkim uśmiechem
-A tak w ogóle czym się zajmujesz, uczysz się jeszcze ? -zapytałam
– nie, nie uczę się – śmiał się jakby to było oczywiste.
-Uprawiam Skating .

Lekko się uśmiechnęłam. Rozmawialiśmy przez cały czas. Nagle Justin zaczął do mnie dzwonić, odebrałam:

-Cześć
-Cześć kochanie – powiedział Justin dziwnym głosem.
-Słuchaj wpadnę do Ciebie za 5 minut.
Nie zdążyłam nic powiedzieć a Justin się rozłączył.
-Justin przyjdzie do mnie za 5 minut – powiedziałam
Widziałam złość na twarzy Christophera, nie podobało mu się to.
-To niech sobie przychodzi! – powiedział Christopher
Spojrzałam na niego ze zdumieniem. Nagle wszedł Justin, spojrzał krzywo na Christophera.
-Wypad z stąd ! – Justin zaczął krzyczeć.
-A jak nie to co mi zrobisz ?! – odpyskował mu Christopher
-Sam Cię stąd wywalę deblu !
-Uważaj sobie młody, jestem starszy od Ciebie i silniejszy, chyba że chcesz się przekonać! – Krzyczał Christopher.

Mówiłam że mają się uspokoić, że ja ich wywalę, ale mnie ignorowali, jak by mnie tu nie było. Nagle Justin rzucił się na Christophera, spoglądałam na nich, nie mogłam nic zrobić. Christopher obezwładnił Justina:
-I co będziesz tak skakał do starszych?!
Po tych słowach puścił Justina, a ten jak jakiś robot znów rzucił się na Christophera. Nie mogłam na to patrzeć. W pewnym momencie Christopherowi puściły nerwy, strzelił Justinowi w twarz. Popłakałam się… W tym momencie przestali się bić. Justin miał rozciętą skórę na twarzy. Christopher wyszedł z tego bez żadnych większych urazów.
-Czemu wy mi to robicie ?! – powiedziałam do Nich.
Stali bez słowa, powiedziałam że jeden z nich ma wyjść, Christopher wyszedł.
-Justin ja go lubię… Nie potrafisz tego uszanować ?
Kiwnął głową, powiedziałam że ma usiąść koło mnie. Przytuliłam go do siebie.
-Obiecaj że już tego nie zrobisz… – powiedziałam cicho
Spojrzał mi głęboko w oczy
-Obiecuje !
Justin mnie pocałował, czułam że chce już stąd wyjść. Powiedziałam Justinowi żeby wziął mnie na ręce i zniósł na dół. Chciałam chodź na chwile wyjść z tego łóżka. Justin spojrzał na mnie z zastanowieniem i spytał:
-Wiesz że to szalone ? – zaśmiał się
-Wiem, ale chce się stąd wyrwać!
Było już późno więc nie musiałam się obawiać że ktoś przyjdzie a mnie nie będzie. Justin objął mnie rękoma i podniósł z łóżka. Zgasiliśmy światło i zeszliśmy na dół. Otworzył drzwi i wyszliśmy na powietrze. Jak mi tego brakowało – pomyślałam.
-Zabiorę Cię w pewne miejsce – powiedział tajemniczo Justin

.Justin kazał zamknąć mi oczy. Było trochę chłodno więc wtuliłam się w Justina. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Szliśmy około 20 minut. Letnie noce są najkrótsze, powoli zaczęło jaśnieć. Minęło 40 minut, spytałam:
-Daleko jeszcze ?! – spytałam zniecierpliwiona
-Już prawie jesteśmy – powiedział poddenerwowany.
Przez cały ten czas miałam zamknięte oczy. Odruchowo je otworzyłam gdy usłyszałam szum wody. Justin spojrzał na mnie i się uśmiechnął :
-no to jesteśmy – powiedział stawiając mnie na ziemi. Rozejrzałam się dookoła i zaniemówiłam z wrażenia. To było coś cudownego. To był widok którego na pewno nigdy nie zapomnę. To miejsce było magiczne. Kolory były takie żywe. Na przeciwko nas były dwa wodospady, woda była nieziemska… Wokół nas drzewa i skały. Usiadłam na jednej z nich, podkuliłam nogi i obserwowałam wodospad. Chciałam tu zostać… Justin usiadł obok mnie, przytulił mnie.
-To będzie nasze miejsce -powiedział cicho
Spojrzałam na niego i pocałowałam go w policzek.
-Dziękuje – powiedziałam do Justina.
W tej samej chwili Justin wyciągnął coś z kieszeni. To był malutki prezencik. Otworzyłam go, ujrzałam dwie bransoletki z napisem: Na zawsze w moim sercu. Kocham Cię!
Rzuciłam się mu na szyje.
-To na dowód naszej miłości, mam nadzieje że będziesz ją mieć zawsze przy sobie, że będzie Ci zawsze o mnie przypominać. Na wzajem wsunęliśmy sobie bransoletki. Oglądałam ją jeszcze przez chwile, była śliczna. Siedzieliśmy wtuleni w siebie przez dłuższy czas.
-Justin czy będziemy tu jeszcze przychodzić ? – spytałam cicho
-Jasne! To nasze wspólne miejsce, o którym wiemy tylko my. – pocałował mnie w czoło.
Uśmiechając się położyłam głowę na ramieniu Justina. Nie mieliśmy poczucia czasu, było tak miło że mogła bym tam siedzieć i siedzieć. Justin patrząc na zegarek zrobił dziwną minę.
-Musimy już iść – mówił powoli.
-szkoda, chce tu wrócić jak najszybciej.
Justin mnie podniósł, złapał w pasie i wziął na ręce. Oplotłam rękoma o jego szyje.
-Która jest godzina ?! -spytałam zaciekawiona.
-Już nad ranem jest – zaśmiał się.
Powiedziałam Justinowi żeby szedł szybciej, rano miał odwiedzić mnie ojciec. Przed szpitalem wyszłam z objęć Justina, złapał mnie za rękę i szliśmy wolnym krokiem. Idąc holem zauważyłam doktora który kazał mi nie wychodzić z łóżka. Znów wskoczyłam w ramiona Justina, zaczął biec do windy. Ulżyło mi, nacisnęłam tylko przycisk i jechaliśmy do góry. Stanęłam na ziemi i otworzyłam drzwi do mojego oddziału. Weszłam powoli do środka i zobaczyłam mojego ojca. Stanęłam w drzwiach i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Gdzie ty byłaś ? – mówił podniesionym głosem.
-W toalecie – wymyśliłam coś szybko.
-Jak w toalecie?! Toaleta jest w oddziele. – zrobił się lekko czerwony
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, nagle Justin powiedział:
-Dobrze… Isabell chciała tylko rozprostować nogi. Więc przeszliśmy się po szpitalu.
Tata się lekko uśmiechnął.
-Czemu od razu tego nie powiedzieliście?! – zaśmiał się
Położyłam się na łóżku i spojrzałam na rzeczy które tata mi kupił. Justin z nim rozmawiał. Po ich nudnej rozmowie tata chciał powiedzieć mi coś ważnego.
-Wczoraj widziałem że znasz się już z Christopherem.
-Tak, poznaliśmy się na urodzinach Justina.
Już Tobie o tym wspominałem, ale możesz nie pamiętać, poznałem świetną kobietę, nazywa się Victoria, musisz ją koniecznie poznać. Cieszyłam się że znalazł sobie kogoś, tata już dużo przeszedł przykrości w życiu, a teraz widać że jest szczęśliwy. Uśmiechnęłam się do niego, podszedł do łóżka i mnie przytulił. Cieszyłam się z jego szczęścia.
-Rozmawiałaś wczoraj z Christopherem ? – zapytał mnie.
-tak, przyszedł do mnie.
-Dobrze że się już znacie, to jest już czas żeby ci powiedzieć.
-O czym powiedzieć?! – pytałam podekscytowana a zarazem zdenerwowana.
-Christopher jest synem Victorii.
Spojrzałam na ojca z otwartą buzią… Justin wyleciał z oddziału jak piorun. Nie wiedziałam kompletnie co ja mam powiedzieć. Zrobiłam się blada na twarzy…
-coo ? – wykrzyknęłam
-czyli że Christopher będzie moim bratem ?!

Ta myśl do mnie nie dochodziła. Może dlatego że nie chciałam wiedzieć co będzie dalej, czemu akurat on?!
-Czy Christopher już o tym wie ? – spytałam spokojnym głosem
-Jeszcze nie.
-Coo?! Jeszcze mu nie mówiliście ?! – starałam się zachować spokój.
-Zamierzamy mu powiedzieć na dzisiejszej kolacji. Jesteśmy zaproszeni do nich do domu. Rozmawiałem już z lekarzem i zgodził się abyś wyszła na czas kolacji ze szpitala. Poza tym i tak jutro Cię wypiszą.

Ja to jakoś przeżyje, nie wiem jak Christopher, to może być dla niego szok, bardzo boje się jego reakcji. Musiałam się ogarnąć, wyglądałam jak potwór, wolałam nie patrzeć w lustro. Tata pomógł mi się podnieść z łóżka, wziął moje rzeczy i zaniósł do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic, od razu poczułam się lepiej. Wygrzebałam jakieś kosmetyki z pudełka. Nałożyłam lekki podkład, pomalowałam rzęsy i użyłam blado różowego błyszczyka. Wybrałam jakieś ubrania z torby, założyłam na siebie czarne rurki, do tego zwykłą ciemno fioletową koszulkę. Minęło pięć minut i byłam gotowa. Tata czekał na mnie na szpitalnym korytarzu, od razu mieliśmy iść na kolacje, na samą myśl miałam dreszcze. Zjechaliśmy windą na dół, wyszliśmy ze szpitala i ruszyliśmy w stronę naszego starego mercedesa. Siadając zapięłam pasy, włączyłam cicho muzykę. Musiałam mieć na prawdę dziwny wyraz twarzy, wszyscy jakoś dziwnie patrzyli, może to z przerażenia. Ja bardzo chce aby mój tata był szczęśliwy, on też zasługuje na miłość, nie mam zamiaru mu w tym przeszkadzać. Nagle samochód się zatrzymał, miałam mętlik w głowie.
-No to jesteśmy na miejscu. – powiedział
Wzięłam głęboki oddech, moje serce zaczęło mocniej bić. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę drzwi, wzięłam następny głęboki oddech. Tata zapukał do drzwi. Otworzyła Victoria, weszliśmy do środka i stanęliśmy w przed pokoju. Victoria przywitała się z tatą.
-Ty to pewnie jesteś Isabell. – Powiedziała podając rękę.
-Tak – nieśmiało wysunęłam rękę w jej stronę.
-Mów mi po imieniu. Koniecznie musisz poznać mojego syna Christophera.
-Ale my się akurat znamy.
-To dobrze, macie ułatwione zadanie. – powiedziała z uśmiechem.

Rozejrzałam się dookoła. W domu unosił się apetyczny zapach. Czułam świeże pieczywo i parę innych dobrych rzeczy. Weszliśmy do salonu, zajęliśmy miejsca, Christophera nie widziałam.
-Będzie Christopher na kolacji ? – zapytałam
-Oczywiście, będzie za 10 minut, musiał coś załatwić.

Spojrzałam na telefon, dostałam wiadomość od Christophera. Przeprosiłam ich i wyszłam do łazienki.

Isabell gdzie jesteś ?
Byłem przed chwilą w szpitalu,
coś się stało ?

Nie odpisałam mu nic, co miałam mu powiedzieć… że jestem u niego w domu i prawdopodobnie będzie moim bratem?! Przez okno w łazience zauważyłam że Christopher zbliża się do domu. Serce aż mi podskoczyło, słyszałam trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Podeszłam do drzwi od łazienki i słuchałam co się wydarzy. Christopher przywitał się ze swoją mamą i z moim ojcem. On chyba się nie domyślił… Bałam się wyjść z łazienki. Niestety co miałam innego zrobić, przecież nie mogłam tak siedzieć. Wyszłam i ruszyłam w kierunku salonu. Stanęłam jeszcze na chwilkę przed salonem, usłyszałam jak Victoria powiedziała że chce coś ogłosić. Kontem oka zobaczyłam że tata wstał, Victoria go przytuliła i powiedziała:
-Jesteśmy ze sobą.
Christopher się uśmiechnął, przytulił Victorię.
-Ciesze się że kogoś znalazłaś – mówił Christopher.
Nogi zrobiły mi się jak z waty… Weszłam do salonu, Christopher spojrzał na mnie i powiedział
-Isabell co ty tutaj robisz. Szukałem Cię. – powiedział bardzo zdziwiony.
-Mamo dlaczego nie mówiłaś że mam gościa – dodał
Zamurowało mnie, nie wiedziałam co mam powiedzieć, nic nie mogłam z siebie wydusić. Tak jakby odebrało mi mowę. Nastała głucha cisza.
-Isabell była zaproszona na kolacje razem z ojcem. – powiedziała Victoria .

Christopher dopiero wtedy zrozumiał o co chodzi. Było widać że cierpi. Spojrzał mi głęboko w oczy, momentalnie spuścił wzrok na ziemię i wybiegł z domu… Było słychać tylko trzask drzwi. Wybiegłam za nim.
-Christopher czekaj – krzyczałam
-Zostaw mnie !
Tak szybko biegł, że nawet ja bym nie zdążyła go dogonić… Usiadłam na schodach i nie wiedziałam co zrobię…

…Wiem że myśl że możemy być rodziną go przerasta, mam nadzieje że chce szczęścia dla swojej mamy, chyba nie jest takim egoistom. Christopher musi sobie teraz wszystko dobrze przemyśleć i poukładać. Siedząc na schodach dostałam wiadomość od Justina:

Cześć kochanie, gdy Cię jutro wypiszą
zadzwoń do mnie. Spotkamy się u Ciebie.

Ciesze każdą chwilą spędzoną z Justinem. Poza tym mamy parę spraw które trzeba wyjaśnić. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Christophera, odrzucił moje połączenie, więc napisałam mu wiadomość.

Nie możesz od tego uciekać.
Wiem że to dla Ciebie trudne.
Proszę przyjdź pod swój dom,
porozmawiajmy. Isabell

Nie minęło nawet 5 minut a Christopher się zjawił, usiadł koło mnie na schodach. Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
-To wszystko jest takie dziwne – wyżalał się.
-Uwierz mi że wiem, ale nie możesz od tego uciekać, to się dzieje i nic tego nie zmieni.
-Ja tak nie będę mógł… Nie potrafię…

Przytuliłam Christophera, unikał mojego wzroku, jakby się bał spojrzeć mi w oczy. Wiedziałam co on czuje, przynajmniej sobie to wyobrażałam. To tak jakby Justin okazał się moim bratem… serce by mi chyba pękło, to musi być naprawdę straszne uczucie, możesz tego kogoś mieć, jest przy Tobie, kocha Cię… Ale jest Twoim bratem. Mam nadzieje że Christopher pomyśli też o pozytywach tej sytuacji, przecież to nie koniec świata. Życie toczy się dalej i nie da się tak po prostu go zatrzymać.
-Teraz chciałbym pobyć sam, muszę wszystko przemyśleć,- powiedział
-Dobrze

Christopher się odwrócił, nawet na mnie nie spojrzał i wszedł do domu. Tata i Victoria wypytywali go co się stało.
-Chris co się stało ? – pytała zdenerwowana Victoria
-Zostawcie mnie ! Chce być sam, nie wchodźcie do mojego pokoju, nie chce żeby mi ktoś przeszkadzał!
Wzięłam głęboki oddech i weszłam do ich domu. Pokazałam gest tacie znaczący że chce już wracać, pożegnaliśmy się Victorią i pojechaliśmy do szpitala. Ojciec nie mógł już ze mną siedzieć, więc on pojechał do domu, a ja poszłam do swojego oddziału. Wychodząc z windy poczułam nieziemski zapach. Dobiegał z mojego oddziału, weszłam i ujrzałam wielki bukiet kwiatów, od razu resztkami sił pobiegłam je zobaczyć. Wzięłam cały bukiet do ręki i zanurzyłam się w pięknym zapachu kwiatów. Były różne, błękitne, kremowe. Nagle wypadła z nich karteczka. Podniosłam ją z ziemi, otworzyłam:

Życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Christopher.
…Źle się poczułam, on dając mi te kwiaty nie wiedział nic jeszcze. Uśmiech na twarzy mi znikł. Wzięłam kwiaty i zaniosłam je do oddziału obok, może ktoś się ucieszy. Dobrze i tak że mam już za sobą rozmowę z Christopherem, i tak myślałam że będzie to inaczej wyglądać. Szczerze to przyjął to dość dobrze. Z tego wszystkiego zapomniałam o spotkaniu z Justinem. Co dziwne dostałam wiadomość od Dylana, tego dupka. Napisał że odwiedzi mnie. Machnęłam na to ręką, on mnie nie obchodzi. Przez cały czas rozmyślałam co będzie dalej. Moje myśli zakłócił Dylan wchodzący na oddział…
-Cześć jak się czujesz -spytał
-Może być – odpowiedziałam z lekką niechęcią.
-Mam ci przekazać jakąś wiadomość od Justina.
-hmm dziwne…
Przecież mieliśmy spotkać się dopiero Jutro jak mnie wypiszą. Dylan podał mi jakąś pogniecioną kartkę, wzięłam ją i schowałam do szuflady koło łóżka.
-Dylan nie obraź się ale jestem już zmęczona i chciała bym położyć się już spać – chciałam go jak najszybciej zbyć.
-Nie ma sprawy, ale jak byś czegoś potrzebowała to dzwoń.
Uśmiechnęłam się lekko, Dylan podszedł i pocałował mnie w policzek na pożegnanie. Odetchnęłam z ulgą. Mogłam pobyć sobie sama. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ogarnęłam się. Umyłam sobie głowę i zawinęłam w ręcznik. Musiałam zejść na kolacje w szpitalu, nie miałam ochoty niczego już jeść, więc powiedziałam że żołądek mnie boli, dali mi krople i mogłam nic nie jeść. Przypomniało mi się o wiadomości którą przyniósł mi Dylan. Nie wiem czego on w ogóle chciał. Wyjęłam pomięty papier i rozwinęłam go, wiadomość była napisana na komputerze… Justin nigdy nie pisał mi takich wiadomości, jak coś trzeba było wyjaśnić to mówił to prosto w oczy. Czytając pierwsze słowa wybuchłam płaczem …

Nie miałem odwagi powiedzieć ci tego w twarz…
To koniec… Koniec z nami, koniec z tym co było.
Uważam Ciebie za zamknięty rozdział w moim życiu.
Moje uczucia wobec Ciebie się zmieniły, myślałem że to miłość…
Zacząłem myśleć poważnie o moim życiu, bez względu na to co się stanie
muszę dążyć do celu. Dostałem życiową propozycje,
mogę nagrać swoją własną płytę, nie odrzucę tego.
Przepraszam jeśli myślałaś że coś z tego będzie.
Zapomnij o mnie. Justin

Łzy same mi wypływały z oczu. Potraktował mnie jak jakiegoś śmiecia. Zgniotłam list… Wstałam i wyrzuciłam go przez okno, miałam ochotę się zabić, wzięłam wazon z kwiatami od Justina i rzuciłam prosto w ścianę, było słychać wielki huk. Szybko ktoś przyleciał na mój oddział. Wbiegłam do windy płacząc. Zjechałam na dół i wybiegłam ze szpitala. Osunęłam się na kolana, zakryłam twarz rękoma. Czemu on mi to zrobił… to była najważniejsza osoba w moim życiu… zwykła świnia z niego! Złamał mi serce, przysięgał że będę na zawsze w jego sercu a on w moim. Justin złamał obietnice… Jak on mógł. Byłam teraz taka rozdrażniona, miałam ochotę się na kogoś rzucić. Do głowy napływały mi różne myśli… Nie potrafię… nie mogę… nigdy o nim nie zapomnę. Nagle w oddali zobaczyłam Christophera. Odwróciłam się plecami, nie chciałam z nikim rozmawiać. Kolejna porcja łez spłynęła mi po twarzy, nie mogę się z tym pogodzić.
-Isabell co się stało – zapytał nerwowo
Christopher podszedł do mnie i spojrzał mi w twarz.
-Nie chce o tym gadać! Zostaw mnie! – krzyczałam płacząc
Christopher złapał mnie za rękę i podciągnął do góry, odarł mi łzy swoją koszulą. Wziął na ręce i mimo tego że się wyrywałam nie zostawił mnie.
-Co myślałaś że Cię tak zostawię? Idziemy do mnie!
Płacząc wtuliłam się w Chrisa. Minęła chwila i weszliśmy do domu. Zaniósł mnie chyba do swojego pokoju, położył na łóżku i przyniósł szklankę wody.
-Muszę zadzwonić do taty!-powiedziałam.
-O to się nie martw, Victoria wie że tu jesteś, a oni są razem u Ciebie w domu.
-Porozmawiamy jak trochę ochłoniesz.
zamknął za sobą drzwi. Łzy wylewały się ze mnie litrami, położyłam się twarzą na poduszce, tak źle się czułam, oszukana? Nie da się tego określić. Ocierając łzy wstałam z łóżka, miałam ochotę poczuć ból, chciałam się wyżyć, głośno krzyknęłam i z całej siły walnęłam w ścianę, oparłam się o nią, osunęłam się na ziemie, za chwilę znów wstałam i kolejny raz uderzyłam pięścią w ścianę, tym razem z większą siłą. Chciałam to zrobić ponownie, ale do pokoju wszedł Christopher. Spojrzałam na niego z zapłakaną twarzą.
-Co ty robisz ? chcesz się zabić ? -pytał
Rzuciłam się z płaczem na łóżko.
-Powiedz co się stało. – mówił siadając na łóżku.
Chwilę się wahałam czy mu to powiedzieć, ale wiem jak on cierpiał, on się przede mną otworzył…
-To przez Justina… – ledwo ci mi to imię przez gardło przeszło.
-Co ci ten gówniarz zrobił ?
-nic, nie jesteśmy już razem.
-Daj mi telefon! – powiedział
Spojrzałam na niego, pokazałam mu gest który znaczył że nie dam telefonu.
-Daj telefon albo inaczej to załatwię – krzyczał.
Postanowiłam go posłuchać, wysunęłam telefon z kieszeni i podałam mu. Christopher go wziął i wybrał do kogoś numer.
-nieee! – krzyknęłam !
-Nie dzwoń tylko do Justina… Proszę !

Oddał mi telefon, nie chciałam aby dzwonił do Justina, to było by najgorsze co mógł by teraz zrobić. Walała bym to sama załatwić. Trochę się uspokoiłam. Spojrzałam na Christophera który siedział na drugim końcu łóżka, przesunęłam się w jego kierunku i go przytuliłam.
-Dziękuje – powiedziałam
-nie masz za co dziękować, musiałem to zrobić.
Nagle Christopher się ode mnie odsunął, złapał mnie za rękę i powiedział:
-Krew Ci leci.. – mówił przerażony
Christopher poszedł na dół po bandaż. Przyszedł i owinął mi rękę. Nagle zadzwonił telefon, spojrzałam i okazało się że dzwoni Justin. Christopher odrzucił połączenie, wkurzyłam się trochę, chciałam zobaczyć co ma do powiedzenia. Powiedziałam że chce iść do łazienki , wzięłam telefon i poszłam, zamknęłam drzwi i w tym momencie dostałam wiadomość. Napisał Justin:

Dlaczego to zrobiłaś?
Chciałbym to wyjaśnić,
bądź za 10 minut w parku.

Spojrzałam tylko na ten telefon i podniosłam brew do góry, tu nie ma nic do wyjaśniania. Wszystko już wiem… Christopher podszedł do drzwi i powiedział żebym zrobiła sobie kąpiel. Więc postanowiłam to wykorzystać, Podeszłam do prysznica i włączyłam wodę, wyszłam po cichu z łazienki. Christopher siedział przy laptopie w swoim pokoju.

***

Udało mi się wymknąć, nie miałam za dużo czasu, chciałam spojrzeć w twarz Justinowi. Pobiegłam do parku, nie dawałam po sobie poznać że płakałam przez niego. Wchodząc do parku rozejrzałam się i na razie nikogo nie było… Może znów wyśle Dylana drań jeden. Usiadłam na jednej z ławek, zobaczyłam zbliżającą się do mnie postać, to był Justin.
-Isabell powiedz mi czemu ? Czemu podjęłaś taką decyzje ? Wiesz że po tym wszystkim nie będziesz dla mnie istnieć?
Zaśmiałam się… Co on wygaduje ?
-Coo ? może to moja wina ? zraniłeś mnie… Jedź i rób swoją karierę a mnie zostaw w spokoju, i tak mnie już nie kochasz, nienawidzę Cię, złamałeś mi serce i zachowałeś się jak ostatni drań!
Justin chciał coś powiedzieć ale coś mnie pociągnęło do tyłu, i tak nie chciałam wiedzieć co powie, to już nie ważne…
-Co ty tutaj robisz – powiedział wkurzony Christopher…
Nagle Chris podszedł do Justina, popchnął go na ziemie i powiedział .
-Zostaw ją w spokoju!

Christopher był chyba zły że się z nim spotkałam, nie powinnam tego robić…
-Zwariowałaś ? przez niego cierpisz a się z nim spotykasz ?
Rozpłakałam się znów…
-Przepraszam Cię, wiem że nie powinnam tego robić.
Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka… Dzwonił Justin.
-Proszę Cię chce odebrać… proszę !
Christopher spojrzał mi w oczy i powiedział że mam 20 sekund.
-Czego chcesz – powiedziałam do Justina
-Nie wiem o co w ogóle Ci chodzi ? Ja już jutro rano wylatuje, to jest daleko, prawie drugi koniec świata bardzo cię kocham i chciałem wraz z Tobą…

W tym momencie Chris zabrał mi telefon i mnie odłączył. Nie rozumiałam o co chodzi Justinowi, zmienia słowo co 5 minut, ale jedno nie dawało mi spokoju… Co ja miałam sobie o tym myśleć. Chciałam się z tym przespać. Poszłam z Christopherem do domu, tym razem nie miałam zamiaru uciekać. Wzięłam prysznic i poszłam się położyć. Chwilę jeszcze rozmawiałam z Christopherem… Zamknęłam oczy i poszłam spać…

Obudziło mnie słońce muskające po twarzy. Całą noc nie dawało mi spokoju wydarzenie z wczorajszego dnia. To ja powinnam mieć pretensje do Justina a nie on do mnie. Szybkim ruchem wyskoczyłam przerażona z łóżka.
Dylan! – krzyknęłam. On jest w to zamieszany, jestem tego pewna. Przecież Justin powiedział by mi to w twarz a nie w jakimś głupim liście pisanym do tego na komputerze. Musiałam szybko porozmawiać z Justinem, że to jakieś nieporozumienie. Mogłam posłuchać Emily ona ostrzegała mnie przed tym typem. Ten drań może zniszczyć nasz związek, o to mu chodziło żeby nas ze sobą skłócić. Spojrzałam na zegarek była 9 rano, wyjęłam telefon i wybrałam numer do Justina. Nie odbierał, za drugim razem mnie rozłączył. Chwile po tym dostałam wiadomość od Justina:

Nie mogę teraz rozmawiać
Jestem na lotnisku,
właśnie czekam na odprawę.
Ale my chyba nie mamy już o czym rozmawiać…

Myślałam że coś mnie trafi, zawołałam Christophera. Stanął w drzwiach cały zaspany. Chciałam żeby mnie zawiózł na lotnisko. Chciałam się tam dostać jak najszybciej. Przejechałam ręką po twarzy, to nie może dziać się na prawdę…Jeśli nie pogadam z Justinem to będzie koniec. On nie jest jeszcze tego świadomy że ten drań nas skłócił. Chris zgodził się mnie zawieść na lotnisko, byłam mu za to wdzięczna że tak mi pomaga. Wziął tylko kluczyki i wyszliśmy w pośpiech z domu, wsiedliśmy do samochodu. Przez całą drogę kazałam Christopherowi jechać szybciej i szybciej.

***

Samochód się jeszcze dobrze nie zatrzymał a ja już z niego wysiadłam. Wbiegłam na lotnisko jak jakaś nienormalna, Gdzie nie spojrzałam wszędzie było pełno ludzi. Rozejrzałam się do o koła, nie wiedziałam od czego mam zacząć, gdzie mam najpierw iść. Cały czas biegłam przedzierając się przez tłum ludzi. Pobiegłam do miejsca gdzie były odprawy. Nigdzie go nie widziałam, nagle poczułam że ktoś pociągnął mnie za rękę do tyłu, to był Chris
-Tam jest ! -krzyknął
Myślałam że zemdleję z wrażenia czułam się jak w jakimś filmie.
-Justin -krzyknęłam
Zapadła głucha cisza. Justin obrócił się bokiem do nas, nawet na nas nie spojrzał, powiedział coś pod nosem i poszedł dalej. Nagle wyszłam z objęć Chrisa i pobiegłam za Justinem. Ochroniarze złapali mnie z 2 stron i powiedzieli że dalej już nie wejdę, zamknęłam oczy a łza spłynęła mi po policzku. Nie mogąc iść dalej krzyknęłam:
-Nie złamałam naszej obietnicy…Zostaliśmy oszukani…
Justin się odwrócił.
-Kocham Cię – krzyknęłam
Niestety nie było już odwrotu, Justin nie mógł się już wycofać. Widziałam jeszcze tylko jak złapał się za głowę. Spojrzał na mnie i poszedł dalej…

Miałam mętlik w głowie… Patrzyłam się w jedno miejsce, patrzyłam tam gdzie zobaczyłam go ostatni raz. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Poczułam wibracje telefonu, dostałam wiadomość, ale nie byłam w stanie jej odczytać, więc zignorowałam to. Czułam taki wewnętrzny ból, który paraliżował całe moje ciało. Przez cały ten czas miałam zamknięte oczy, chciałam aby to był tylko zły sen, i kiedy otworze oczy nie będzie tego. Łzy leciały mi po twarzy litrami, nagle poczułam znajomy zapach. Nawet nie zauważyłam a byłam już w samochodzie, w objęciach Chrisa. Zawiózł mnie do siebie do domu. Będąc już w domu Chris zaniósł mnie do siebie do pokoju. Od razu oklapłam na łóżko, zalana łzami. Położyłam się twarzą na poduszkę.
-Jeśli tylko będziesz czegoś potrzebować to zawołaj – Powiedział spokojnym głosem.
-Nie idź nigdzie. Proszę, zostań ze mną, nie chce być sama – Powiedziałam cicho.

Jestem i tak bardzo wdzięczna Chrisowi że to dla mnie robi. To wiele dla mnie znaczy. Jest dla mnie jak starszy brat którego zawsze chciałam mieć.

***

Musiałam przysnąć, obudziłam się w nocy przy boku Christophera, który cały czas czuwał nade mną.
-Dziękuje Ci za wszystko – Powiedziałam
-Nie ma za co – Uśmiechnął się i dał mi całusa w czoło. Trochę ochłonęłam. i tak było mi bardzo ciężko. Nagle przypomniało mi się że na lotnisko dostałam jakąś wiadomość. Sięgnęłam po telefon i odebrałam wiadomość. Dowiadując się że to od Justina telefon aż wypadł mi z rąk, przez chwile nie wiedziałam co się dzieje, tak działają na mnie emocje.

Nie wiedziałem…
Dostałem wiadomość że z nami koniec…
Teraz już wiem.
Bardzo Cię kocham,
jak będę na miejscu to przedzwonię do Ciebie. Justin.

Po tej wiadomości poczułam się znacznie lepiej. Wiedziałam że sprawa się wyjaśniła, że jest dobrze. Nie mogłam się doczekać na telefon od Justina. Bardzo go kocham. Jak pomyśle że dzieli nas tyle kilometrów to aż słabo się czuje. Do rana już nie spałam, byłam jak pobudzona. Christopher spał jak zabity, nie chciałam go budzić. W końcu był zmęczony po tym wszystkim. Wzięłam tylko swoje rzeczy i wyszłam po cichu z pokoju. Poszłam ogarnąć się do łazienki, wzięłam orzeźwiający prysznic. Wyszłam z łazienki i poszłam na dół do salonu. Nie chciałam żeby Christopher się obudził. Wchodząc do salonu zobaczyłam na stole włączonego laptopa. Pozwoliłam sobie popatrzeć. Była włączona jakaś rozmowa, z tego co widziałam to Chris kogoś poznał. Ale nie chciałam czytać jego prywatnych rozmów więc odeszłam od laptopa. Rozłożyłam się na kanapie, podłożyłam ręce pod głowę i rozmyślałam, do puki nie zadzwonił telefon. Czułam przyśpieszone bicie serca. Dzwonił Justin…
-Cześć! – mówiłam podekscytowana.
-Cześć kochanie

To było cudowne uczucie usłyszeć jego głos

-Nie wierze w to co się stało… Dlaczego on nam to zrobił… Aż tak nas nienawidzi ?
-Ja po przeczytaniu listu myślałam że się zabije z bólu, tak mnie to bolało.
-Ja podobnie! To było dla mnie trudne. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Pamiętasz jak się chciałem z Tobą spotkać po wypisaniu Ciebie ze szpitala ?
-Pamiętam
-Wtedy chciałem Ci powiedzieć, a raczej się spytać czy nie poleciała byś ze mną. Nie chciałem Ciebie zostawiać… Chciałbym żebyś zawsze była przy mnie. Kocham Cię !
-Naprawdę ? – mówiłam to ze łzami w oczach, smutno mi się zrobiło.
-Jasne – Powiedział pewnym głosem.
-A kiedy tu wrócisz ? Ja już za Tobą tęsknie.

Rozległa się głucha cisza, przez chwile nikt się nie odzywał
-Halo ? Justin jesteś tam ?!
-Jestem jestem !
-Jeszcze nie wiem. To nie zależy ode mnie. Jak bym mógł to bym nawet dzisiaj wrócił do Ciebie. Wiem tylko że nie szybko wrócę. Jak będzie trzeba to przylecisz do mnie, pobędziemy sobie razem trochę. W najbliższym czasie pomyślimy o tym.
Usłyszałam jak ktoś wołał Justina.
-Musze już kończyć, będę do Ciebie dzwonił. Trzymaj się kochanie.! – powiedział
-Cześć, kocham Cię.

Po tej rozmowie było mi lepiej. Całkiem inaczej się czułam jeszcze przed rozmową ze mną, nie mogę tylko uwierzyć że Justin chciał zabrać mnie ze sobą. Bardzo mi na nim zależy i nie chce go stracić, mam nadzieje że nie dojdzie drugi raz to takiej sytuacji. Przez okno zauważyłam że jakaś dziewczyna zbliża się do drzwi, Minęła krótka chwila i zapukała. Otworzyłam jej…
-Jest Christopher ?
-Jest, ale śpi, przekazać mu coś ?
Dziewczyna na mnie spojrzała i weszła sobie jak do obory. Weszła do góry jakby była w swoim domu. Powiedziałam jej że Chris śpi a ona jeszcze hałas robi… Wredna baba, gdzie ona się wychowała?!-Myślałam
Nagle z góry zszedł Christopher razem z tą dziewczyną.
-Poznaj Jasminn, moją dziewczynę.
-Spojrzałam na nią i wyciągnęłam do niej rękę, chwilę się wahała.
-Jestem Isabell.
Widziałam jak mnie mierzyła, głupia…
Christopher poszedł na chwile do góry a Jasminn naskoczyła na mnie:
-Wiem że Chris Ci się podoba ale on jest mój, spadaj stąd młoda.
-Taa, sama stąd spadaj jak ci się coś nie podoba, ja mam chłopaka dla Twojej wiadomości. Wracaj do obory czy skąd tam przyszłaś.
Ta głupia świnia się na mnie rzuciła. Spadłam na ziemie i walnęłam głową o podłogę, Czułam ból który mnie przeszywał.
-Powiedz to jeszcze raz, a Cię załatwię. – krzyczała ciągnąc mnie za włosy.
-Możesz mi naskoczyć, Ciebie mam słuchać ? Nie rozśmieszaj mnie.
Chciała mi przywalić ale Christopher zbiegł na dół…

-Co się tutaj dzieje?! – mówił z przerażoną miną.
Christopher podbiegł do nas, mina Jasminn była bezcenna.
-To ona wszystko zaczęła. – Mówiła Jasminn, poleciały jej łzy, ale to było tylko na pokaz.
-Poniżyła mnie… Chce mi Ciebie zabrać dziwka !
-Nie no teraz to przesadziłaś ! Wyjdź stąd ! – krzyczał Chris
Spojrzałam niepewnie na niego, a za chwilę na Jasminn, patrzyła na niego jak jakaś nienormalna. Chyba nie wzięła tego do siebie, myślała że on sobie żartuje.
-Wyjdź stąd powiedziałem ! Za chwilę wywalę cię stąd siłą!
Jasminn spojrzała na niego, powiedziała coś pod nosem i wyszła.
-Naucz się drzwi zamykać – powiedziałam, wyszła jak z obory.
-Z Tobą to się jeszcze policzę wariatko.
Christopher podał mi rękę i pomógł wstać. Byłam trochę obolała ale to i tak parę małych siniaków. Usiedliśmy na kanapie, rozmawialiśmy szczerze o Jasminn. On nie wiedział że ona taka jest.
-Nie zamierzam się już z nią spotykać – odparł.

***

Tydzień później *

Będąc wczoraj na kolacji dowiedziałam się że Victoria wprowadza się do ojca. Ja natomiast mam zamieszkać z Chrisem, mam zająć pokój Victorii. Chris pomógł mi przewieść wszystkie moje rzeczy. Nawet zrobiłam mały remont w pokoju, musiałam go przemalować, i przestawiłam niektóre meble. Martwiła mnie tylko jedna rzecz…Przez cały tydzień nie miałam kontaktu z Justinem. Ja tak bardzo za nim tęsknie, chciała bym chodź na chwile usłyszeć jego głos. Christopher pocieszał mnie jak może, widać było że się o mnie martwił. Mówił że Justin nie zasługuje na kogoś takiego jak ja. Jego zdaniem powinnam znaleźć kogoś kto bardziej się mną zajmie i mnie nie zostawi. Niestety kocham go i nic tego nie zmieni. Pod wieczór postanowiłam że przejdę się w jedno miejsce, chciałam chodź na chwilę urwać się od tego świata. Zostawiłam telefon w domu, wzięłam tylko sweterek i wyszłam. Szłam około 20 minut… Od razu wróciły wszystkie wspomnienia. Gdy ujrzałam dwa wodospady łzy spływały mi po policzkach, ruszyłam w ich stronę, usiadłam na jednej ze skał, na tej samej co wtedy… Ciarki przeszły przez całe moje ciało. Miałam wrażenie że jestem z nim… Zamknęłam oczy i poniosłam się fantazji, wyobrażałam sobie że Justin jest przy mnie, to było takie wspaniałe uczucie. Spojrzałam na swoją bransoletkę, to miłe jak osoba którą kochasz myśli o Tobie. Robiło się już ciemno więc zaczęłam się zbierać, mogła bym tu siedzieć godzinami, to jest wspaniałe miejsce. Gdy tu jestem najlepsze wspomnienia wracają. Zebrałam się i wróciłam do domu. Chris już na mnie czekał z kolacją. Zjadłam i poszłam się odświeżyć. Nagle Chris mnie zawołał… Zeszłam na dół i spytałam o co chodzi:
-Nie chciałem Ci mówić…Ale nie mam zamiaru Ci tego nie pokazywać, to twoje życie i ty sama zrobisz jak będziesz chciała.
-A o co chodzi ?
-Dostałaś list od Justina.
Normalnie aż podskoczyłam z podekscytowania, nie spodziewałam się tego, jestem wdzięczna że Chris mi o tym powiedział, równie dobrze mógł mi go nigdy nie pokazać. Podbiegłam do niego i dałam mu całusa w policzek.
-Dzięki.
-Wahałem się czy ci go dać, ale nie jestem taki, to twoje życie.
Od razu wyjął go z szafki i mi go wręczył.
-List przyszedł dzisiaj – powiedział z uśmiechem.
Wzięłam go i poszłam przeczytać go do pokoju. Usiadłam na łóżku i patrzyłam się chwilę bez sensu na kopertę. Może dlatego że się trochę obawiałam… Niby chciałam wiedzieć co piszę, ale bałam się że to może nas dotyczyć w złym sensie. W końcu dzieli nas taka odległość …

Treść listu :

Nie wiem jak zabrać się do pisania tego listu.
Jest mi bardzo ciężko bez Ciebie, nie przestaje myśleć o Tobie.
Wszystko przypomina mi Ciebie. Jestem bardzo zły na siebie
za to że, nie znalazłem dla Ciebie czasu i nie dzwoniłem.
Mi raczej nie uda się w najbliższym czasie przyjechać, więc
mam nadzieje że Tobie udało by się przyjechać do mnie.
Kocham Cię. Justin

Miałam mieszane uczucia co do tego listu… Zaczęłam się poważnie zastanawiać nad wyjazdem. Co do listu to nie mam nic do tego że Justin się przez tydzień nie odzywał. Miał na głowie inne ważne sprawy, w końcu stara się zrobić karierę. List pokazałam Chrisowi, musiałam mu pokazać. Oczywiście on nie bierze na poważnie tego wyjazdu. Ja nie mogę tak żyć, po prostu się tak nie da bez niego. Chciałam uświadomić Christopherowi że, ja poważnie myślę o wycieczce, w końcu są wakacje, jakieś oszczędności mam, ale jest problem na 100 procent nie mogła bym pojechać sama, ta opcja odpada. Postanowiłam że porozmawiam z tatą, wszystko zależy tylko od niego. Zaprosiłam Tate wraz z Victorią do nas. Przygotowałam jakieś jedzenie, ogarnęłam trochę pokoje. Wzięłam zimny prysznic, ubrałam turkusową koszulę w kratkę i do tego czarne rurki. Razem z Chrisem czekaliśmy na rodziców. Przygotowałam salon na ich przyjście, przekąski położyłam na stole, na parapecie zapaliłam pachnące kwiatami świeczki. Przynosząc szklanki do salonu usłyszałam dzwonek do drzwi. Chris podszedł do okna i oznajmił mi że to rodzice. Otworzył drzwi i przywitał się z nimi, ja także podeszłam. Zaprosiliśmy ich do pokoju, byli mile zaskoczeni. Zasiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy. Nie chciałam tak od razu poruszać tematu wyjazdu. Na początek chciałam się dowiedzieć co zamierza tata z Victorią. Po jakimś czasie, minęło może 40 minut powiedziałam :
-Tato chciałabym wyjechać sobie z miasta, nie wiem do końca gdzie dokładnie, ale chciała bym się rozerwać , mam wakacje i chciała bym je mile spędzić.
-Ale chyba nie sama ? Ja się zgadzam ale musisz jechać z kimś jeszcze, samej Cię nie puszcze.
Wiedziałam że to powie, ale byłam zdziwiona że tak bez żadnego zastanowienia pozwolił mi wyjechać. Nagle wpadł mi jeden pomysł do głowy.
-Mogła bym jechać z Christopherem ?
Tata spojrzał na Victorię a potem na mnie.
-Może najpierw spytaj jego o zdanie ? – powiedział tata
-Jasne ! Chciałbym gdzieś pojechać.
Bardzo się ucieszyłam, myślę że będziemy się nieźle bawić. A do tego spotkam się z Justinem, maże już o tym od dłuższego czasu. Zaczęłam już fantazjować jak to będzie jak się spotkamy. Chciałam poinformować o tym Justina, w końcu musi wiedzieć. Chciałam jechać jak najszybciej, ja nawet od razu mogłam wziąść tylko najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyć w trasę. O niczym innym nie marze. Pożegnaliśmy się z rodzicami, poszłam do góry, usiadłam na łóżku i wybrałam numer do Justina, byłam szczęśliwa. Miał wyłączony telefon, nagrałam mu się. Szkoda, chciałam mu to powiedzieć, a tak to nie miałam pojęcia kiedy odsłucha wiadomość. No trudno może miał coś ważniejszego do zrobienia. Nie mam mu tego za złe, bardzo go kocham. Chce się tylko z nim widzieć, chce go przytulić, chce czuć jego zapach który doprowadza mnie do szaleństwa. Bardzo chciała bym z nim iść w nasze wspólne miejsce. Nagle do drzwi zapukał Christopher, wszedł do środka i usiadł koło mnie na łóżku. Chciał znać wszystkie szczegóły wyjazdu. W końcu to daleko, musiałam mu powiedzieć na ile tam zostaniemy, ale ja nie mam pojęcia, chciała bym zostać tam jak najdłużej. Christopher nie podzielał mojego zdania, on chce pojechać na jakieś trzy dni, a to dla mnie o wiele za mało, po prostu chce się nacieszyć chwilami z Justinem. On nie ma w planach przyjazdu do domu, i to jest dla mnie najgorsze. Oczywiście już przez całą noc nie mogłam zasnąć, leżałam tylko i jak jakaś chora gapiłam się w sufit. Najchętniej już zaczęła bym się pakować. To wspaniałe uczucie kiedy wiesz że spędzisz czas ze swoją miłością. Mi sprawiło to wielką radość. Mam nadzieje że Justin nic nie planuje w tym czasie, nie chciała bym aby była sytuacja w której ja przyjeżdżam a on sobie gdzieś pojechał, załamała bym się…

Rano ustalałam szczegóły z Christopherem. Gdy się dowiedział jak to daleko zrobił się blady na twarzy. Ale wie że do dal mnie bardzo ważne. Ustaliliśmy że jedziemy następnego dnia, zostało jeszcze połowę wakacji a my nie wiemy na ile się tam zatrzymamy, ja chciała bym jak najdłużej. Victoria i tata zawiozą nas jutro na lotnisko. Przez cały dzień pakowaliśmy się, nie miałam pojęcia czy tam jest zimno czy ciepło, najchętniej wzięła bym całą szafę. Gdy się pakowałam Chris zapukał do pokoju, wszedł i powiedział:
-Jesteś pewna że tego chcesz ?
-Tak, marze o tym. Chciała bym żebyś i ty miło spędził tam czas.
-Wiesz że ta podróż będzie nas trochę kosztować?! -mówił
-Wiem … – spuściłam wzrok na ziemie.
Chris się uśmiechnął, podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Przez ten ostatni czas przywiązałam się do niego. Zaczęłam się zastanawiać czy na pewno wszystko wzięłam, zrobiłam nawet listę, według niej miałam dosłownie wszystko co było mi potrzebne. Najgorsze było to że jeszcze nigdy nie leciałam samolotem, obawiałam się trochę. Położyłam się na łóżku i podłożyłam ręce pod głowę. Po raz kolejny zaczęłam sobie wyobrażać jak to będzie gdy się spotkamy. Nagle zadzwonił mój telefon, wyjęłam go z kieszeni, dzwonił Justin:
-Cześć !
-Hej kochanie, dostałem Twoją wiadomość. Nie wyobrażasz sobie jak ja się cieszę, już tylko na to czekam aż Cię zobaczę.
-Ja tak samo, kocham Cię. Jutro rano mamy samolot, trochę się boje.
-Macie ? z kim przylecisz ?
-Z Christopherem – Powiedziałam to tak jakby to było oczywiste.
Rozległa się głucha cisza. Za chwile Justin powiedział zmieniając temat:
-Nie ma czego się bać, ja leciałem i nic mi się nie stało, to na prawdę dobre doświadczenie.
Nagle Christopher zapukał do drzwi. Powiedziałam Justinowi że muszę już kończyć i że za 2 dni się zobaczymy. Odłożyłam telefon i usiadłam na łóżku, Chris wszedł i dał mi do schowania najważniejsze dokumenty, nasze paszporty, część pieniędzy i bilety lotnicze, resztę rzeczy Chris miał u siebie. Przygotowaliśmy nasze bagaże, wszystko sprawdziliśmy po kilka razy. Poszłam spać, byłam zmęczona ponieważ ostatniej nocy nie mogłam spać.

***

Nad ranem obudziły mnie promienie słońca. Słyszałam już że Christopher wstał. Wyszłam z łóżka i wzięłam szybko orzeźwiający prysznic… Czułam podekscytowanie a zarazem się obawiałam. Zeszłam na dół, rodzice już po nas przyjechali, nawet nie słyszałam jak wchodzili. Nasze bagaże zostały zapakowane do bagażnika samochodu. Spięłam się jak ojciec powiedział że już wychodzimy. Upewniałam się jeszcze czy wszystko mamy i ruszyliśmy w stronę samochodu. Victoria cały czas wypytywała czy na pewno mamy wszystko i niczego już nie potrzebujemy, czułam się trochę jak małe dziecko, niepotrzebnie się martwią, nie lecę tam sama. Jechaliśmy około 20 minut, weszliśmy na wielkie lotnisko, rodzice pokierowali nas do odprawy, i tu musieliśmy się niestety pożegnać. Przytuliłam mocno tatę, jestem wdzięczna za to że wyraził zgodę na podróż. Chris pożegnał się z mamą, uścisnął dłoń mojemu ojcu i ruszyliśmy do odprawy. Odłożyliśmy bagaże na specjalną taśmę i pokazaliśmy potrzebne dokumenty. Jeszcze przez chwilę pomachaliśmy rodzicom. Z drugiej strony odebraliśmy nasze bagaże. Weszliśmy na wielki pas startowy, nigdy tu jeszcze nie byłam, wszystko było takie wielkie. W powietrzu unosił się dziwny zapach. Kierowaliśmy się wraz z innymi do naszego samolotu. Stanęliśmy razem z grupką ludzi, każdy po kolei wchodził schodami na pokład samolotu. To było dla mnie wielkie przeżycie. Złapałam Chrisa za rękę, ciągnęłam go za sobą do góry. Czując jego obecność byłam bardziej bezpieczna i pewna że nic mi nie grozi. Usiedliśmy na odpowiednim miejscu, ja usiadłam koło okna, a Chris zaraz koło mnie. Siedzieliśmy wbici w siedzenia przez około 10 minut gdy zaczęliśmy jechać po pasie startowym. Gdy czułam że odrywamy się od ziemi ścisnęłam mocno rękę Chrisowi. To było takie dziwne uczucie, przez cale moje ciało przeszło mrowienie. Chris spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, widział że się boje. Czułam że zatkały mi się uszy, powiedziałam o tym Chrisowi, powiedział że zmiana ciśnienia to powoduje. Faktycznie minęło kilka minut i gdy samolot był już na odpowiedniej wysokości już nie miałam takiego wrażenia. Gdy spojrzałam przez okno to aż szczęka mi opadła, takie widoki… Gdy przyszła stewardesa Chris zamówił nam po mrożonej kawie. Czekała nas długa droga, rozsiadłam się wychodnie i rozluźniłam mięśnie, na stracie byłam bardzo spięta. Czasami czułam wstrząsy samolotu, ale nie przeszkadzało mi to za bardzo. Wzięłam łyk kawy i zamknęłam oczy, Chris poszedł do toalety więc siedziałam sama. Zdziwiłam się ponieważ nie było go z dobre 25 minut. Zdenerwowałam się i wstałam, rozejrzałam się, Chris siedział z dwójką obcych mi osób. Pokazałam mu gest który znaczył że ma podejść. Usiadł koło mnie, spytałam co jest.
-Kto to jest ?
-Moja znajoma ze swoim bratem , nie wiedziałem ze też będą lecieć, oni też na wakacje.
-Ok, to idź do nich. -Powiedziałam z uśmiechem.
-Zapomniał bym ci kogoś przedstawić. – Mówił pociągając biednego chłopaka za rękę, posadził go koło mnie a sam poszedł do swojej znajomej.
-Jestem Tyler – powiedział .
-Ja Isabell – powiedziałam podając mu rękę.
Zaczęliśmy rozmawiać o wakacjach, gdzie dokładnie leci i takie tam. Tyler miał 18 lat chodź wyglądał młodo, dała bym mu 16. To dodawało mu uroku. Tyler ma czarne włosy, grzywkę która bardzo ładnie opadała mu na ciemno niebieskie oczy. Miał turkusową czapkę z daszkiem, ubrany był na czarno, ale było mu do twarzy. Ten chłopak miał coś w sobie, Tyler miał dziwny akcent ale nie chciałam go o to pytać. Siedzieliśmy dobrych kilka godzin i rozmawialiśmy ze sobą. Poprosiłam go o jakieś namiary, przez tyle czasu zdążyłam go bardzo polubić.

Gdy Tyler obrócił się by zapytać o coś siostrę zauważyłam tatuaż na jego szyi. Spytałam co oznacza, był w innym języku. Okazało się że to znaczy jedyny. Wypytywałam go o różne rzeczy po prostu była bardzo ciekawa. Zrobiło się nie ciekawie gdy spytałam czy ma dziewczynę, skwasił minę i powiedział że wolał by o tym nie mówić, przynajmniej teraz. Nie chciałam naciskać więc odpuściłam, zmieniłam temat. Bardzo miło mi się z nim rozmawiało, na prawdę zabawny gość, niekiedy się tak śmialiśmy że stewardesa kazała Chrisowi aby nas uciszył. Nagle Tyler nachylił się nade mną, powiedział:
-Spójrz ! Chyba nasi są sobą zainteresowani.
Lekko wychyliłam głowę i faktycznie tak było, znałam już dość dobrze Chrisa, wiedziałam kiedy ktoś mu się podoba. Uśmiechnęłam się do Tylera. Minęło dopiero połowę drogi, znając mojego ojca to martwi się teraz o mnie, więc lepiej jak dojadę wyślę wiadomość do niego.
-A Ty masz kogoś ? -spytał z lekkim uśmiechem.
-Tak, jestem z moim chłopakiem Justinem.
Chwilę nic się nie odezwał. Minęła krótka chwila a Tylera wołała siostra. Chris znów usiadł koło mnie.
-Widzieliśmy że wpadliście sobie w oko. – Zaśmiał się Chris
-coo ? To właśnie my z Tylerem mówiliśmy to samo o was – wybuchłam śmiechem.
-Nie będę kłamał, mi się bardzo podoba. A Tyler jak ?
-Ładny jest, ale ja już mam chłopaka. Tyler to bardzo miły gość, polubiłam go.
Przez długi czas wpatrywałam się w okno samolotu, bałam się wysokości ale widoki były takie przepiękne że całkiem o tym zapomniałam. Wyjęłam z torby podręcznej małą poduszkę i się położyłam. Przysnęłam na jakiś czas.

***

Obudziła mnie stewardesa która nawijała w kilku językach że mamy przygotować się do lądowania. Zdziwiłam się, dość szybko minął czas, chodź wcale lot sam lot nie był krótki. Zapieliśmy pasy, byłam podekscytowania, dzieliło mnie już tak niewiele by zobaczyć się z Justinem. Czułam że zaczęliśmy lecieć na dół. Znów to samo uczucie mrowienia i zatkane uszy. Musiałam to jakoś przeczekać, patrząc przez okno ujrzałam wielki pas startowy, trochę większy niż ten z którego wylatywaliśmy. Powoli zbliżaliśmy się do lądowania. Czułam jak koła dotknęły ziemi, teraz już tylko jechaliśmy aż do zatrzymania się samolotu. Jechaliśmy coraz wolniej… Gdy się zatrzymaliśmy odpięliśmy pasy i z trudem wstaliśmy, siedzieć przez tyle godzin… Musieliśmy rozprostować nogi. Ustawiliśmy się do wyjścia, zeszliśmy na dół. Niestety musiałam się pożegnać z Tylerem, on razem z siostrą jadą w całkiem innym kierunku,
-Mam nadzieje że jeszcze kiedyś się spotkamy – powiedziałam.
-Jasne ! Zadzwonię.
Zbliżyłam się do niego i uściskałam. Ruszyliśmy z Chrisem w stronę wyjścia. Obróciłam się jeszcze by pomachać Tylerowi. Wyjęłam telefon z torby i zadzwoniłam do Justina.
-Cześć jestem na lotnisku.
-A ile będziecie lecieć ? już nie mogę się doczekać.
-Ale my już wylądowaliśmy !
-Naprawdę? to super. Przyjadę po was za 20 minut. Jeśli chcecie to poczekajcie na mnie zaraz za lotniskiem w kawiarni.

***

Powiedziałam Chrisowi że mamy czekać w kawiarni na Justina. Wyszliśmy z lotniska, rozejrzeliśmy się za kawiarnią. Ruszyliśmy w jej stronę, mieliśmy trochę ciężkie te bagaże, więc się namęczyliśmy żeby je donieść. Usiedliśmy w kawiarni przy oknie, wyjęłam pieniądze i spytałam Chrisa czy czegoś nie chce. Podeszłam do lady i kupiłam 2 razy latte. Wzięłam słomki i usiadłam na przeciwko Chrisa. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o Tylerze… Gdy skończyliśmy temat wyżalałam się trochę, stwierdziłam że to czas na przemyślenia.Myślałam że pewne rzeczy są nie możliwe, ale teraz zrozumiałam że można osiągnąć wszystko jeśli tylko wykażemy chęć i zainteresowanie. Popełniłam błędy których nie da się już naprawić, chciała bym się stać innym człowiekiem. Zrozumiałam że zawsze miałam to co chciałam… Nie doceniałam tego nigdy. Dużo chciała bym teraz zmienić. Rzeczy które mnie nie obchodziły nagle zaczęły mieć wielkie znaczenie w moim życiu. Łatwo jest stracić to co mamy. Chris na mnie spojrzał i powiedział:
-Wiem … Niestety tak jest…
Wzięłam ostatni łyk kawy i poszłam na chwilę do toalety, spojrzałam w lustro i się przestraszyłam. Musiałam się trochę ogarnąć, w końcu miałam się spotkać z Justinem, nie widziałam go bardzo długo. Rozczesałam włosy palcami i przemyłam twarz w umywalce. Od razu zrobiło mi się lepiej, widać było ze jestem już zmęczona. Wróciłam do Chrisa, Justin miał być już za chwilę, serce mi mocniej biło. Już tylko czekałam i wpatrywałam się w okno kawiarni. Chris odniósł szklanki. Gdy podjechał czarne ferrari aż mi się gorąco zrobiło, szyby były przyciemniane więc nie widziałam nikogo. Nagle drzwi samochodu się otworzyły, ujrzałam Justina… W tym momencie nie widziałam świata, liczył się tylko on. Spojrzał mi głęboko w oczy, zmienił się trochę od ostatniego czasu jak go widziałam. Wybiegłam z tej kawiarni jak szalona i rzuciłam się na szyje Justinowi.
-Kocham Cię – powiedziałam szeptem obejmując go.
-Brakowało mi Ciebie, tęskniłem…
Nagle zsunął swoją głowę na wysokość mojej i mnie pocałował. Było cudownie… Ta chwila na zawsze zostanie w mojej pamięci. Trzymając się weszliśmy do samochodu, nawet nie wiedziałam a Chris już dawno w nim siedział i go obcykał, na jego autko patrzył ze zdziwieniem.

Gdy jechaliśmy wciąż nie spuszczałam wzroku z Justina. Zatrzymaliśmy się przed wielkim domem. Nie sądziłam że mieszka w takim miejscu. Justin otworzył mi drzwi, Chris wziął z bagażnika nasze torby. Wchodząc do środka czułam się jak jakaś gwiazda. Dom był wielki, te wnętrza coś mi przypominały, stary dom Justina. Był zrobiony bardzo stylowo, w oczy rzucały się jasne kolory. Przed nami były schody które prowadziły do górnych pokoi.
-Zaprowadzę was do waszych pokoi – powiedział Justin.
Wzięliśmy bagaże i ruszyliśmy w stronę schodów. Justin pomógł mi wnosić rzeczy. Otworzył pierwsze drzwi od schodów i kazał wejść Chrisowi.
-To będzie Twój pokój.
Szłam już sama z Justinem. Idąc długim korytarzem patrzyłam mu prosto w oczy. Otworzył ostatnie drzwi.
-A Ty będziesz tu mieszkać. – uśmiechnął się
Weszłam do wielkiego pokoju, przypominało mi apartament. Uwagę zwróciłam na białe ściany, jedna z nich była jasno szara. Na środku stały dwa kremowe fotele, nieco dalej była skórzana kanapa. Na stole stała śliczna palma w doniczce. Na ścianie wisiał plazmowy telewizor. Podeszłam do okna które ciągnęło się przez całą ścianę, było widać wszystko. Usiedliśmy z Justinem na kanapie, spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Wiesz jak za Tobą tęskniłem ?
-Ja za Tobą też ! Tego mi brakowało.
Zbliżył swoje usta do moich, pocałował mnie. Chciałam aby ta chwila nigdy się nie kończyła czując jego bliskość myślałam ze oszaleje ze szczęścia, nie chce się już z nim rozstawać.
-Gdy Cię nie było nie mogłem się na niczym skupić, cały czas o Tobie myślałem -Powiedział obejmując mnie rękoma.
-W ogóle dużo się zmieniło od ostatniego czasu…
-Tak samo u mnie.
-Hmm a skąd miałeś pieniądze na to wszystko ?
-Z poznanymi tutaj kolegami daliśmy parę małych koncertów w galeriach. Teraz będę miał czas tylko dla Ciebie – powiedział całując mnie w policzek.
– Nie sądziłam że kiedyś tu przyjadę, ale nie wytrzymała bym bez Ciebie dłużej.
-Ostatnio byłam w naszym miejscu, wspomnienia wróciły.
-Uwierz mi tutaj jest jeszcze więcej takich miejsc, mam nadzieje że zdążę Ci je wszystkie pokazać.
-szkoda że jestem już taka zmęczona, chciała bym spędzić teraz z Tobą czas.
-To nic Jutro poszalejemy. Teraz odpocznij.
Justin pocałował mnie w policzek i wyszedł. Cieszyłam się że był tak blisko. Rozłożyłam tą wielką skórzaną kanapę, wyjęłam pościel i zaścieliłam. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i ubrałam koszulę nocną. Otworzyłam okno i położyłam się na łóżku, Leżąc widziałam całą okolicę, na prawdę wspaniały widok. Rano obudziły mnie promienie słońca które muskały mnie po twarzy. Przyjemnie się leżało dlatego postanowiłam poobijać się trochę. Leżałam wpatrując się w wielkie okno. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, wiedziałam że to Chris, on zawsze puka tak samo. Wszedł i sprawdzał czy śpię. Justin dał Chrisowi kluczyki od jakiegoś auta. Wiem że on lubi takie rzeczy.
-Nie będziesz zła jak zwiedzę okolicę sam ?
-No Jasne że nie! Jedz! – Krzyknęłam
Chris podszedł do mnie i wtuliłam się w jego ciało. Wiedziałam że Justin był pewien że jak da kluczyki do samochodu Chrisowi to ten zostawi nas na długi czas. Chris nigdy nie miał swojego auta chodź bardzo chciał je mieć. Cieszyłam się że się tu nie kłócą, to był mój kolejny powód do szczęścia, przykro mi jest gdy osoby na których mi zależy nie cierpią się. Podeszłam do wielkiego okna i spojrzałam na Chrisa, on wyglądał na szczęśliwego, więc mi też sprawiało to radość. Do pokoju wszedł Justin:
-Widzę że Ty też jeszcze spałaś, – podszedł dając mi całusa.
-Tak, widziałam że pozbyłeś się Chrisa – powiedziałam z uśmiechem.
-Chcę Ciebie dziś zabrać w ważne dla mnie miejsce. Ubierz się i spotkamy się na dole. Rozpakowałam torbę i wyjęłam wszystkie rzeczy na moje łóżko, chciałam coś wybrać. Ubrałam jasne rurki, fioletowy t-shirt i szare trampki, uczesałam i spięłam włosy. Byłam gotowa do wyjścia wzięłam jeszcze telefon i zeszłam na dół. Justin już na mnie czekał. Nie mogłam się oprzeć, podbiegłam do Justina i mocno go przytuliłam. Trzymając się z a ręce poszliśmy do samochodu. Tutaj powietrze było całkiem inne, w ogóle było całkiem inaczej. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy. Nie wiedziałam dokładnie gdzie jedziemy, a nie chciałam pytać. Rozmawialiśmy o tym co się wydarzyło w ostatnim czasie, ja też byłam ciekawa co robił przez ostatni czas. Wypytywałam się czy czasem kogoś tu nie poznał, mówił że jego rodzice przedstawiali mu jakieś słodkie panienki, wiem że ona takich nie lubi. Jeszcze nigdy nie widziałam rodziców Justina, wiem tylko że są młodzi. Zatrzymaliśmy się koło jakiejś starej fabryki. Justin powiedział abym poczekała w samochodzie. Wszedł do środka, był tam jakieś 2 minuty i wyszedł z futerałem do gitary. Włożył ją na tylne siedzenia i ruszyliśmy dalej.
-Po co Ci to – zapytałam
-Potrzebne – powiedział z uśmiechem.
Bardzo chciałam wiedzieć, ale nie chciałam cały czas go o coś pytać. Jechaliśmy dosyć długo, jakieś 45 minut. W końcu zatrzymaliśmy się przy jakimś lesie. Wyjął gitarę z futerału i ruszyliśmy drogą w głąb lasu. Nie wiedziałam dokąd mnie prowadzi. Po pewnym czasie kazał zamknąć mi oczy, podobnie jak wtedy co uciekliśmy ze szpitala. Ale tym razem szłam na własnych nogach. Justin złapał mnie za rękę, i prowadził za sobą. W powietrzu unosił się przyjemny zapach. Justin powiedział że nie mam otwierać jeszcze oczu. Staliśmy… Słyszałam że odłożył gitarę podszedł do mnie od tyłu, Objął mnie rękoma i kazał otworzyć oczy. Widok był magiczny, taki jak wtedy, łza spłynęła mi po policzku. Odwróciłam się do Justina i pocałowałam go. Usiedliśmy na ziemi. Justin nie przestawał patrzeć mi w oczy…

Siedzieliśmy tak dłuższy czas, chciałam aby ta chwila trwała… Justin wstał i wziął gitarę w dłonie, usiadł na przeciwko mnie i powiedział:
-Napisałem specjalnie dla Ciebie piosenkę. Mam nadzieje że Ci się spodoba.
W moich oczach zakręciła się łza, to było cudowne, śpiewał patrząc mi głęboko w oczy. To było niesamowite co było między nami. Na koniec rzuciłam się mi na szyje i powiedziałam:
-Śliczne ! Dziękuje. – powiedziałam cichutko.
-Pisałem ją gdy czułem Twój brak, w te dni gdy nie mogłem o Tobie zapomnieć.
Uśmiechnęłam się.
-Gdy już tą piosenkę napisałem grałem ją sobie kiedy mi Ciebie najbardziej brakowało, wyobrażałem sobie Twoją obecność. Ale teraz najważniejsze że możemy być tutaj razem.
To były najcenniejsze słowa.
-A gdy brakowało mi Ciebie ja spoglądałam na bransoletkę od Ciebie, chodziłam w nasze ulubione miejsce i także wyobrażałam sobie Twoją obecność.
Justin zbliżył się do mnie i mocno przytulił. Wtuliłam swoją głowę w jego ramiona. Czułam się przy nim taka bezpieczna.
-Nie chce się z Tobą rozstawać wiesz ? – Powiedziałam smutnym głosem.
-Ja też nie chce ! – mówiąc to jeszcze bardziej mnie przytulił.
Nagle poczułam że złapał mnie za głowę, czułam jak zbliżył ją w swoim kierunku. Jego oczy w blasku słońca były jak kryształy, takie wyraziste. Czułam jak jego usta zetknęły się z moimi, ciarki przeszły całe moje ciało. Pocałowaliśmy się tym razem z większym uczuciem. Justin wziął mnie na ręce, miałam zamknięte oczy on również, nie wiedziałam co teraz chce zrobić. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam że jesteśmy w wodzie, była niebieska i przejrzysta. Wyszłam z objęć Justina i stanęłam w wodzie, sięgała mi do pasa. Nie była zimna ale ciepło też mi nie było. Widziałam jak Justin zdjął koszulkę, ja również ją zdjęłam. Poczułam jak złapał mnie za rękę i pociągnął w głąb wody. Sięgała mi już do ramion dalej już nie chciałam wchodzić, położyłam się na wodzie, była niczym spokojny powiew wiatru. Justin delikatnie objął mnie rękoma. Obróciłam głowę w jego stronę lekko całując go w usta. Poczułam jak odwrócił mnie w swoją stronę. Justin położył się na wodzie.
-Wskakuj ! – krzyknął
Spojrzałam na niego i bez zastanowienia złapałam się ramion Justina. Cały czas płynęliśmy w głąb wody, wiedziałam że tu już na pewno nie będę miała gruntu pod nogami. Nagle poczułam jak osunęłam się do wody, jedynie czego się trzymałam to ramion Justina. Złapał mnie za ręce i trzymał.
-Proszę nie puszczaj, nie umiem pływać,
-Spróbuję Cię nauczyć. – Powiedział
Chyba i tak nie miałam innego wyboru, byliśmy na samym środku tego jeziorka. A było dość głębokie, co widziałam przez przezroczystą wodę. W wodzie musiałam być bardzo lekka ponieważ Justin bez żadnego trudu mnie przenosił. Położyłam się na brzuchu, Justin trzymał mnie od spodu.
-Teraz machaj nogami. -Krzyknął
Najmocniej jak mogłam machałam nogami.
-Dobrze ! Rękoma wykonuj ruchy od siebie na zewnątrz. Spróbuj ja będę Ciebie trzymał.
Pierwszy raz mi nie wyszło, za drugim podejściem było lepiej. Później już ruchy rąk były płynniejsze. Nagle wyślizgnęłam się z rąk Justina i płynęłam kawałek sama, pamiętam jak ojciec uczył mnie pływać… Zatrzymałam się, niestety nie mogłam utrzymać się na wodzie… nie umiałam… czułam jak wpadłam pod wodę, otworzyłam oczy… wszystko było dokładnie widać. Justin zanurkował i podpłynął w moim kierunku, złapał mnie za rękę i wyciągnął na powierzchnie. Na brzeg płynęłam na plecach Justina. Wyszliśmy z wody i usiedliśmy na brzegu wody.
-Wiesz jak się wystraszyłem ?! – Powiedział
Zbliżyłam się do niego i mocno przytuliłam. Musieliśmy już wracać do domu, więc się zebraliśmy i ruszyliśmy lasem w stronę samochodu. Wyjęłam ręczniki i wysuszyłam całe moje ciało, włosy zostawiłam mokre. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Gdy zajechaliśmy Chrisa jeszcze nie było. Cały czas pewnie jeździł po okolicy. Mokre rzeczy wywiesiłam w łazience a sama poszłam się przebrać. Wzięłam prysznic i wyjęłam turkusową koszulę w kratkę i szare krótkie spodenki. Usiadłam na wielkiej kanapie i włączyłam telewizor. Rozsiadłam się wygodnie i słuchałam muzyki. Przysnęłam na jakiś czas.
Obudził mnie całus w czoło, spojrzałam kto nade mną stoi, to był Justin.
-Co Ty tu robisz ? – Zapytałam
-Chciałam z Tobą posiedzieć, ale zauważyłem że śpisz więc wszedłem na chwilę. -Tłumaczył się
Usiadł na kanapie, powiedziałam że może się koło mnie położyć. Bez wahania przesunął mnie i położył się obok mnie. Przytuliłam się w jego ramiona i zasnęłam.
Obudziłam się cała mokra, widziałam nad sobą Chrisa i Justina. Trzęsłam się…
-Już dobrze ! – Powiedział Christopher
-Co się stało- Pytał Justin
-Miałam straszny sen, ale już dobrze. Możenie iść spać, ja już i tak nie zasnę.
Śniło mi się że się topie, że nie mogę oddychać, byłam na środku oceanu a Justina nie ma w pobliżu. Chciało mi się płakać. Dobrze że to tylko zły sen, a wydawał się taki prawdziwy. Włączyłam sobie telewizor i trochę się uspokoiłam. Do samego rana nie zmrużyłam oka. Rano chłopaki wypytywali mnie co mi się śniło. Byli ciekawi więc im opowiedziałam. Chris cały czas pytał skąd wziął się u mnie ten sen, a Justin wiedział czemu… Po jakimś czasie Chris wyszedł. Siedziałam sobie sama z Justinem, powiedział że lepiej nie będziemy jeździć w tamto miejsce, nie chce żebym potem miała koszmary w nocy. Mi się bardzo ono podoba i nie mam zamiaru z niego rezygnować przez takie coś. Po jakimś czasie okazało się że Justin zostawił swoją gitarę, nie chciałam z nim jechać więc czekałam w domu. Rozmawiałam sobie przez telefon z moją przyjaciółką z którą długo nie miałam kontaktu. Nagle słyszałam że Chris mnie woła ze swojego pokoju. Zignorowałam to, ale on nie ustawał. Myślałam że się coś stało, wybiegłam jak szalona. Weszłam do pokoju i spojrzałam na Chrisa. Siedział sobie przed telewizorem.
-Isabell patrz co puszczają w telewizji! – krzyczał
-Po to mnie wołałeś ? myślałam że coś Ci się stało ! Nie interesuje mnie co puszczają w telewizji.
-Ale to ważne … – mówił
Ja wyszłam trzaskając drzwiami, i tak miałam zepsuty humor od samej nocy… Poszłam do siebie do pokoju i spojrzałam przez wielkie okno, otworzyłam je. Od razu poczułam napływającą we mnie dobrą energię. Chciałam się zrelaksować, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Od razu poczułam się lepiej. Mój spokój zakłócił Chris wbiegający to mojego pokoju.
-Pamiętasz jeszcze Tylera – Krzyczał jak oszalały
-Jasne ze tak ! – Mówiłam wkurzona
-Tyler miał wypadek! Nie wiem dokładnie co się stało wiem tylko że został napromieniowany.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Zaczęłam płakać, Chris powiedział że zaraz pojedziemy do niego do szpitala.

Nie docierały do mnie słowa Christophera. Zebrałam się najszybciej jak mogłam. Chris chodził jakiś zdenerwowany. Pobiegliśmy do samochodu i w szybkim tempie dostarczyliśmy się do szpitala. Wylecieliśmy z samochodu i weszliśmy do szpitala. Zapytałam pielęgniarkę o Tylera. Zdziwiłam się że, bez problemu pozwolili mi się z nim zobaczyć. Pobiegłam jak najszybciej mogłam na oddział. Przywitałam się z siostrą Tylera. Za chwilę podeszłam do niego i spojrzałam na jego twarz. Wyglądał dobrze a nawet świetnie. Ulżyło mi trochę do czasu kiedy spytałam:
-Jak się czujesz ? – Spytałam siadając kolo niego.
-Dobrze dzięki że przyszłaś.
-A co się dokładnie stało?
-Długa i nie miła historia. Opowiem ci ją ale jeszcze nie teraz. Najważniejsze że dobrze się czuje. Wyniki padań będą niedługo.
Siostra Tylera wyszła z oddziału do Christophera który był na zewnątrz. Zostałam sam na sam z Tylerem. Nagle usłyszałam specyficzny krok lekarza idącego w stronę oddziału. Wiedziałam to już, tego kroku się nie zapomina. Lekarz wszedł na oddział. Powiedział:
-Mam wyniki padań. Niech nas Pani zostawi samych – Powiedział Lekarz.
-Nie ona może zostać. – Mówił Tyler
-Dobrze niech zostanie.
Ulżyło mi trochę.
-Niestety nie mam dobrych wiadomości. Z wyników padań wynika że pan umrze.
Tyler zacisnął rękę na mojej. Nastała długa chwila ciszy. Kompletnie nas zamurowało. Nie wiedziałam czy mam coś mówić… To był dla mnie wielki szok, dla Tylera pewnie też. Tyler odchylił głowę do tyłu i zasłonił twarz rękoma. Nagle powiedział:
-Ile mi zostało ?
Próbował być twardy ale widziałam łzy w jego oczach.
-Przewidujemy dla Ciebie około 2 tygodnie.
Poczułam takie uderzenie… Wybiegłam z płaczem z oddziału. Siostra Tylera akurat przyszła z Chrisem. Spytali co się ze mną dzieje. Powiedziałam im tylko że przyszly wyniki badań. Siostra Tylera dowiadując się o wynikach również nie wytrzymała, nie mogła się uspokoić. Zaczęła się obwiniać. Zastanawiało mnie tylko dlaczego tak się stało… Przecież on się dobrze czuje, nie wiedziałam dokładnie na czym to polega. Lekarz powiedział:
-Tyler zostanie za parę godzin wypisany. Zostało mu tylko około 2 tygodnie niech się nacieszy ostatnimi dniami. Gdy on to mówił znów nie wytrzymałam… Zaczęłam płakać. Spojrzałam Tylerowi w twarz. Nagle on powiedział z uśmiechem:
-Chcę aby te 2 tygodnie były moimi najlepszymi dniami w życiu. Chce je spędzić w gronie osób na których mi zależy. A Jeśli wy będziecie płakać, to mi będzie bardzo smutno. Od razu poprawił tym wszystkim nastrój. Co by nam dał płacz? Zamartwiali byśmy się przez 2 tygodnie, a przez ten czas można naprawdę zaszaleć. Christopher z siostrą Tylera zaczęli już coś planować. Znów zostałam sam na sam z Tylerem. Nagle zapytałam:
-Jakie jest Twoje marzenie ? Chcielibyśmy je spełnić.
-Mam takie jedno ale wole zachować to dla siebie, będziesz mogła je spełnić w ostatni dzień mojego życia.
Zaczęłam się zastanawiać o co mu chodzi, ale i tak miał mi to powiedzieć więc szybko o tym zapomniałam.
-Najbardziej chciałbym spędzić ten czas z Tobą i Siostrą, wy jako jedyne się dla mnie liczycie.
Po tych słowach łzy mi się znów zakręciły.
-Nie sądziłem że tak to się wszystko skończy… że tak nagle moje życie się zmieni. Zrozumiałem teraz parę spraw.
Przytuliłam się do Tylera, 2 tygodnie to bardzo mało. Po jakimś czasie dostałam telefon od Justina, chciał wiedzieć gdzie jestem, opowiedziałam mu o wszystkim. Niestety musiałam dokonać ważnego wyboru… Za 2 tygodnie musiałam wracać już do domu… Wakacje się już kończyły. A przyjechałam do Justina. Po słowach Tylera ze się dla niego liczę nie mogłam go zostawić. Zdecydowałam że cały czas spędzę z Tylerem. W końcu Tyler ma policzone dni. Co mnie martwiło ale nie zniechęcało.
-To będą najlepsze 2 tygodnie życia – Powiedziałam pewnie.
Ucieszył się. To sprawiło mi radość. Bałam się tylko reakcji Justina, postanowiłam że powiem mu to od razu. Wyszłam z oddziału i zadzwoniłam do niego. Justin się do mnie nie odzywa… To trochę egoistyczne z jego strony… Mam prawo… Ja tez się do niego nie odzywałam, jeśli on byłby w takiej sytuacji też bym to zrozumiała. Nagle zauważyłam stojącego kolo mnie Tylera.
-Czemu wstawałeś ?
-Mam wypis ze szpitala, więc możemy już gdzieś iść.
-Twoja siostra już coś zaplanowała.
-Ona jest kochana, mam takie pytanie ale nie wiem czy mógł bym pytać o co s takiego…
-Mów śmiało.
-Co na to wszystko Twój chłopak ?
-Nie miał nic przeciwko. – Musiałam skłamać, nie chciałam żeby się czymś zamartwiał.
Pierwsze co to pojechaliśmy wszyscy do kina na jakieś filmy, cały czas widziałam uśmiech na jego twarzy. Siostra Tylera zaplanowała resztę dnia tylko we dwoje, on był trochę przeciwny, ale my się aż tak dobrze nie znamy. Musiał w końcu pobyć sam na sam z siostrą, to jego najbliższa rodzina. i najbardziej mu zależy na niej. Na ten czas wróciłam z Christopherem do domu. Justina nigdzie nie było, nikt nie wiedział gdzie się podziewa. Trochę się wkurzyłam, to dla mnie bardzo ważne a on zachowuje się jak jakiś rozkapryszony dzieciak. Przykro mi było z tego powodu, ale nie miałam zamiaru tłumaczyć się Justinowi. Niech sam to zrozumie. Z Tylerem miałam się zobaczyć dopiero na następny dzień rano, mieliśmy jechać na jakąś plaże. Byłam już bardzo zmęczona więc wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. Po jakimś czasie usłyszałam że ktoś podjechał pod dom, podeszłam do okna i zobaczyłam wysiadającego Justina, nie wszedł on do domu. Usiadł na schodach złapał się rękoma za głowę i wyglądał na rozmyślającego. Patrzyłam chwilę na niego, ale byłam tak zmęczona że położyłam się spać. Jednak zasnąć nie mogłam, wpatrywałam się cały czas w sufit. Byłam ciekawa czy Justin jest już w domu, minęło około 50 min, a on nadal siedział na schodach, nie wiedziałam co się dzieje. Postanowiłam zejść na dół, cichutko zeszłam na dół i otworzyłam drzwi, usiadłam kolo Justina i spojrzałam w jego zakłopotane oczy. Wyrazie widziałam ze coś jest nie tak …

Wpatrywałam się w niego przez dłuższy czas. Gdy spuściłam wzrok Justin powiedział:
-Przepraszam Cię !
Spojrzałam na jego smutną twarz, ale przeprosiny mi się należały.
-Nie ma sprawy. – Powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Chciałem być tylko z Tobą, ale teraz wiem że ja mam jeszcze całe życie przed sobą…
Cieszyłam się że zrozumiał. To było najważniejsze
-Więc bądź przy nim przez ten czas, wyobrażam sobie jak bym to ja był na jego miejscu… Nie jest mi łatwo ale mu tym bardziej.
Słowa Justina mnie zaskoczyły, cieszę się że mnie rozumie. Rzuciłam się mu na szyje, zbliżył swoją twarz do mojej. Nagle poczułam jak złapał mnie mocno za rękę i pociągnął ku górze.
-Chodź – Powiedział tajemniczo Justin.
Szłam tuż za nim trzymając go za rękę. Weszliśmy po cichu do domu, weszliśmy do góry. Justin kazał mi chwilę poczekać. Wszedł do swojego pokoju, słyszałam tylko jak biegał po pokoju. Nie zwracałam na to zbytnio uwagi. Po chwili Justin wyleciał z niego. Powiedział że musiał trochę ogarnąć, zaśmiałam się. Nagle poczułam że jestem w powietrzu, Justin jednym sprawnym ruchem wziął mnie na ręce. Wniósł mnie do swojego pokoju i położył na łóżku, patrząc przy tym mi głęboko w oczy. ((tak wygląda pokój KLIKNIJ 🙂 )) Czułam jak dotykał moje ciało, miłe uczucie przeszywało mnie od góry do dołu. Delikatnie musnął moją szyje. To było cudowne uczucie. Patrzyłam w jego prześliczne oczy. Po chwili ręką zdjął moją koszulkę, rzucił ją na ziemie po czym usiadł na moich nogach. Schylił się ku mojemu ciału, delikatnie pocałował mnie po ręku, zjeżdżał coraz niżej. Justin rzucił swoje ciuchy koło łóżka. Objęłam go rękoma, nie przestając się przy tym całować. Teraz czułam jak bardzo go kocham, to co jest między nami jest magiczne. (,,Czując bliskość ukochanej osoby, wiesz że to ten najcudowniejszy moment” ) Nie zorientowałam się że już nie mam spodni, Justin zrobił to tak delikatnie. Gdy czułam dotyk jego dłoni miałam dreszcze na całym ciele. Przez dłuższy czas się całowaliśmy, czułam jego przyśpieszony oddech i zapach jego ciała. Justin położył się obok mnie, ręką dotykałam jego brzucha, jeździłam nim z góry na duł. Znowu się nade mną nachylił, spojrzał głęboko w oczy. Nagle powiedziałam:
-Jeszcze nigdy tego nie robiłam.
-Ja też nie. – Wyraźnie się uśmiechnął.
Teraz byliśmy już całkowicie nadzy. Justin się na mnie położył muskając ustami moją szyję. Usłyszałam że ktoś kręci się po korytarzu. Justin powiedział że mam nie zwracać na to uwagi. Zignorowaliśmy to do czasu kiedy matka Justina zaczęła go wołać, myślałam że oszaleje.
-Niech sobie woła, nie zwracaj na nią uwagi, nikt jej tu nie zapraszał.
Zdziwiło mnie jego zachowanie ale po chwili przestałam zwracać na to uwagę. Nagle otworzyły się drzwi do pokoju, Justin odskoczył jak poparzony. Złapał za ciuchy i wstał, to była jego matka. Widząc jej minę odwróciłam głowę w innym kierunku udając obojętność. A w głębi duszy myślałam że się spale ze wstydu… Taka wpadka. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam matkę Justina która wyprowadza go nagiego. Zaczęła się awantura, słysząc jej słowa zrobiło mi się przykro, pękło coś we mnie i się popłakałam. Szybkim ruchem włożyłam na siebie rzeczy i pobiegłam do miejsca awantury.
-Co Ty w ogóle z nią robisz ?! Dałeś się jej tak łatwo ? – krzyczała.
-Ale ja to zacząłem – Tłumaczył się.
Myślałam że ją rozniosę. Gdy mnie zobaczyła dodała:
-Mój syn nie będzie zadawał się z dziwkami. Idź się puszczać gdzie indziej… – Wrzeszczała szarpiąc mnie za ramię.
Zaczęłam płakać, Justin się wściekł i kazał jej stąd wyjść.
-To jest moje życie! Wyjdź stąd.
-Nie mam zamiaru! Pozbądź się najpierw tej dziwki.
Justin strzelił jej w twarz z płaskiego. To było dość dziwny widok, ale należało się jej.
-Nie chce Cię znać – Powiedział wskazując jej drzwi wyjściowe.
Po tej całej akcji poleciałam zapłakana do swojego pokoju. Przeze mnie pokłócił się z matką. byłam winna. W pokoju położyłam się na łóżku twarzą do poduszki, chciałam zatrzymać łzy które wciąż się lały. Gdy ktoś zapukał do drzwi szybko otarłam oczy. Justin pytał czy może wejść, powiedziałam że tak. Zrobiłam miejsce na łóżku dla Justina, położył się obok mnie.
-Śmiesznie wyszło… – Mówił ze śmiechem.
Nagle słyszałam już tylko głośny śmiech. Nie mam pojęcia co w tym było zabawnego ale Justina to wyraźnie śmieszyło. Nie mogliśmy zasnąć już do rana, tyle wrażeń… Nad ranem Justin powiedział:
-Nie martw się, dziś wieczorem to powtórzymy, dopilnuje aby nikt nam nie przeszkadzał.
Ucieszyłam się trochę. Po śniadaniu usiadłam sobie na kanapie z Chrisem. Zgasił mnie pytaniem:
-Wiesz może co to za awantura była wczoraj w nocy? Takie słowa padały ze szok…
-A była jakaś awantura? Ja nic nie słyszałam. Może Ci się śniło ? -Musiałam coś wymyślić, Gdyby Chris dowiedział się że to o mnie chodziło zabił by tą wredną babę.
***
Przyjechali po mnie i Chrisa, Tyler razem z siostrą, dziś mieliśmy jechać na plażę. Podroż była długa i męcząca ale opłacało się. Plaża była prześliczna, mieliśmy możliwość wykupienia plaży na 1 dzień, a z tego względu że Tyler jest Chory została zamknięta za darmo specjalnie dla niego. (plaża wyglądała tak Kliknij) Od razu zrzuciliśmy z siebie ciuchy i wskoczyliśmy to wody. Starałam się trochę pływać, ale nie oddalałam się za bardzo. Widziałam uśmiech na twarzy Tylera. Bardzo mu się podobało. Dowiedziałam się że dziś wieczorem wyprawiana jest impreza. Ja się umówiłam już z Justinem wieczorem. To dla mnie trudne… Nie lubię wybierać. Przez cały dzień szaleliśmy na plaży. Pod wieczór siostra Tylera zawiozła nas do domu abyśmy przygotowali się na imprezę, Justin nie był zadowolony z tego powodu. Myślał że spędzi ten wieczór ze mną. Miałam tylko 10 minut na wyszykowanie się. Szybko się pomalowałam i wyjęłam jakieś ciuchy z torby. Dałam całusa Justinowi i pojechaliśmy z Chrisem do Tylera. Impreza się zdążyła już rozkręcić, na wejściu zaczęłam rozmawiać z Tylerem, powiedział mi że ktoś wystąpi dziś na imprezie, bardzo się uciszyłam. Nawet dobrze się bawiłam do puki zobaczyłam Justina stojącego w drzwiach…

Najwyraźniej był jakiś przygnębiony, miał smutną minę. Podbiegłam do niego bez dłuższego zastanowienia.
-Co się dzieje?! – Spytałam
-Nie mogę bez Ciebie wytrzymać, musiałem Cię zobaczyć.
Nic nie powiedziałam na jego słowa.
-Ja za Tobą też, bardzo… Niestety tak wyszło… – Mówiąc zrobiło mi się smutno.
Nagle zobaczyłam Tylera w oddali, zbliżał się w naszym kierunku. Nie chciałam żeby zobaczył że Justin przyszedł, ale nie zdążyłam już nic wymyślić, miałam jeszcze małą nadzieje że nie idzie do nas… Bardzo się bałam że popsuje mu humor. Gdy się odwróciłam stał za mną Tyler, spojrzał mi głęboko w oczy. Pociągnęłam do siebie Justina i przedstawiłam go.
-Tyler to jest Justin, mój chłopak o którym ci mówiłam – Tyler wyjął rękę do Justina.
Wydawało mi się to bardzo dziwne, nagle poczułam ze jestem na boku a oni sobie rozmawiają… Najważniejsze że nie zrobiło się przykro Tylerowi. Impreza zleciała dość szybko, ludzie powoli zaczęli rozchodzić się do domów. Ja razem z Chrisem wróciliśmy samochodem. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz… Jeśli ja zostałam do końca imprezy to gdzie Justin?! Byłam senna więc powiedziałam sobie że rozwiąże ten problem następnego dnia. Wzięłam kąpiel i poszłam spać.
Wstając rano pobiegłam szybko do łazienki aby się ogarnąć, umyłam się i ubrałam. Poszłam od razu do pokoju Justina, nie miałam za wiele czasu, siostra Tylera zaplanowała już kolejny dzień. Justina w pokoju nie było… przeszukałam prawie cały dom… a Justina ani śladu. W pewnym momencie zrobiło mi się gorąco, przecież on nie wrócił wczoraj z imprezy… Od razu poleciałam do Chrisa. Oczywiście on nic nie wiedział na ten temat, nie zorientował się nawet że Justin był na imprezie. Szczerze mówiąc wkurzyło mnie to. Nagle usłyszałam jak ktoś trąbi pod domem. Pobiegłam szybko do okna, przyjechała siostra Tylera. Zebraliśmy się z Chrisem i zeszliśmy na dół. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu, nagle siostra Tylera powiedziała:
-Słuchajcie Tylera nie było na noc w domu, wiecie co się z nim dzieje ?
-Do nas nie wrócił Justin na noc… – Mówiłam zmartwiona.
-To ten z którym gadał prawie całą noc ?! – Pytała zaskoczona.
-Tak. – Powiedziałam jak by to było oczywiste.
Przemyśleliśmy to i postanowiliśmy ich nie szukać, przecież ich jest dwóch… Nie powinno im się nic stać. Może się zabawili… Próbowałam sobie to jakoś wyjaśnić. Wysiedliśmy z samochodu, siostra Tylera wróciła do domu, miała dzwonić jeśli by coś wiedziała. Chris poszedł grać w jakieś gry ja wolałam się zrelaksować. Usiadłam przed wielkim oknem w moim pokoju. (wygląd pokoju. Kliknijj, opisywałam go już kiedyś w innym rozdziale.) Odsłoniłam żaluzje i wpatrywałam się w piękne niebo. Zamknęłam oczy i zaczęłam marzyć… Czułam jak Justin mnie przytula od tyłu, to było takie rzeczywiste. Siedząc w jego objęciach nie przestawałam wpatrywać się w okno. Nagle ktoś krzyknął:
-Isabell !
Otworzyłam oczy i zauważyłam Justina obejmującego mnie… Byłam pewna że to tylko w myślach… Wstałam i od razu spytałam:
-Gdzieś Ty był ! Wszyscy się martwili.
-Zaszalałem z Tylerem… Naprawdę w porządku gość. Pokazałem mu parę niezłych miejsc.
Uspokoiłam się trochę, ale myślałam że Justin nie polubi Tylera, to całkiem inne osobowości. Dostałam jeszcze buziaka, spytałam :
-A Tyler też już w domu ?
-Niee on szaleje na imprezach daleko stąd, powiedział że wróci za tydzień.
Myślałam że zemdleje, słabo mi się zrobiło.
-Oczywiście żartowałem, jest w domu cały i zdrowy – Powiedział siadając na łóżku.
-Musisz to robić ? Ja się martwię a ty mi tu żartujesz. Martwiłam się o wam dwóch.
Justin przytulił mnie do siebie, przeprosił mnie, znów usłyszałam trąbienie przed domem. Tym razem Tyler siedział w samochodzie z siostrą. Zeszliśmy z Chrisem na dół wsiedliśmy do auta. Okazało się że jedziemy zagrać sobie w golfa. Gdy dojechaliśmy na miejsce od razu przywitali nas właściciele pola. (pole wyglądało tak: Kliknijj) Nie przepadam za tego typu grami ale Tyler to lubił, ja się dostosowałam. Musieliśmy zakładać beznadziejne buty do golfa. Były biało czarne i wyglądały okropnie. Chris nosił kije, ja nawet piłki golfowej nie wybiłam jak grałam. Chciałam jak najszybciej wracać do domu. Z nudów zaczęłam pisać wiadomości do Justina. Napisał mi że jeśli się nudzę to mam wsiadać w taxi wracać do domu ponieważ on jest sam w domu. Zaśmiałam się cicho… Ale to nie był zły pomysł, podeszłam do Tyler i powiedziałam:
-Słuchaj przepraszam Cię ale nie najlepiej się czuje, wrócę do domu, mam nadzieje ze się nie obrazisz?
-No pewnie że nie, jedź do domu.
Tyler zaczął mi tłumaczyć gdzie są postoje taxi, pożegnałam się z wszystkimi i wróciłam do domu. Z drzwi od razu wybiegł Justin, złapał mnie za rękę i wciągnął do domu. Wniósł mnie do góry do pokoju jakbym sama nie mogła tego zrobić. Posadził mnie na swoim łóżku i powiedział:
-Wiesz że jesteśmy sami?
-Wiem i co z tego ? -Zaśmiałam się
Nagle poczułam że znów mnie pociągnął. Zeszliśmy na dół do kuchni (wygląd Kliknijj ) Poczułam śliczny zapach, Justin zrobił dla nas pyszny obiad, Usiedliśmy na przeciwko siebie. Justin wyjął jakieś wino z szafki, zapalił świece. Czułam się jak w jakieś restauracji. Gdy zjedliśmy weszliśmy do jakiegoś pokoju. Justin powiedział że obejrzymy sobie jakiś dobry film. (wygląd pokoju Kliknij) Usiedliśmy razem na jednym krześle, siedziałam Justinowi na kolanach, objął mnie rękoma i oglądaliśmy razem film… Oczywiście nie obeszło się bez całusów i ciągłego przeszkadzania w oglądaniu filmu. Nie mogłam się skupić gdy Justin całował mnie po szyi…

Justin zaproponował że przyniesie coś do zjedzenia. Gdy poszedł coś przygotowywać ja w tym czasie ruszyłam w stronę łazienki. (Wygląd łazienki) Umyłam ręce i poczułam że jestem w objęciach Justina. Odwróciłam się i wtuliłam się w jego ciało. Nagle poczułam jak pociągnął mnie za sobą w stronę wielkiej wanny. Włączył wodę i wpatrywał się w lecącą wodę, cały czas trzymając mnie przy tym za rękę. Gdy minęło niecałe 5 minut zaczęłam zastanawiać się co on robi. Spojrzałam mu w oczy, były takie inne. Nagle Justin wziął mnie na ręce z taką łatwością. Krzyknęłam gdy zobaczyłam że jestem w wannie z wodą a do tego w ubraniach.
-Justin! Co ty robisz ?! -Mówiłam wkurzona.
-To co widzisz. – Zaśmiał się.
Przytrzymał mnie abym nie wyszła, a sam wszedł do wanny. Dziwnie się poczułam. Po krótkiej chwili zaczęliśmy się całować. Zaczęłam się śmiać, Justin chlapnął mnie wodą prosto w twarz, zrobiłam mu to samo, później to się przerodziło w wygłupy. Byliśmy cali mokrzy, wyskoczyłam z wanny jak poparzona, wzięłam ręcznik i poszłam się przebrać. Co mu strzeliło do głowy? Myślałam sobie. Wysuszyłam włosy i ubrałam się w suche ubrania. Justin siedział jeszcze w łazience, stanęłam pod drzwiami i spytałam kiedy wyjdzie. Nagle usłyszałam że ktoś wszedł do domu. Okazało się że przyjechali Tyler z Chrisem, powiedziałam Justinowi że przyszli i zbiegłam na dół,
-I co lepiej się już czujesz – Spytał się Tyler.
Spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem, w pierwszej chwili nie wiedziałam o co chodzi. Po Krótkiej chwili dopiero mi się przypomniało.
-Taak, lepiej. – Mówiąc to uśmiechnęłam się sztucznie.
Nagle zobaczyliśmy całego mokrego Justina schodzącego na dół… udawałam że nie wiedziałam co się stało. Tyler nie przestał się na niego patrzeć. Kazałam Justinowi iść się przebrać. Gdy się przebierał ja zrobiłam coś do zjedzenia dla chłopaków. Tyler zaczął mnie wypytywać o co chodziło z Justinem, odpowiadałam mu że nic nie wiem. Po jedzeniu Tyler wrócił do domu, mieliśmy się spotkać znów rano. Dzień był nawet udany, zasnęłam u boku Justina.
***
*Tydzień później:
Obudził mnie telefon, nie mogłam się uspokoić gdy dowiedziałam się że Tyler jest w szpitalu, niestety ale już zaczął się źle czuć, to nie było dziwne ponieważ tak to się rozwija i kończy śmiercią. Było mi bardzo przykro z tego powodu, od razu pojechałam do niego z Chrisem. Bardzo źle wyglądał, lekarze dawali mu jakieś dwa dni… Okropne uczucie wiedzieć że ktoś na kim ci zależy umrze. Musiałam być silna w końcu życie toczy się dalej. Cały dzień spędziliśmy w szpitalu, następnego dnia było jeszcze gorzej, przez chwilę musiałam zostać sama z Tylerem. Nagle on powiedział:
-Pamiętasz jak chciałaś spełnić moje marzenie? i jak powiedziałem że powiem ci kiedy indziej ?
-Tak.
-Teraz chciałbym abyś je spełniła.
-Co mam zrobić ? – Mówiłam podekscytowana.
-Najpierw to muszę ci coś wyznać, tylko ty się o tym dowiesz i mam nadzieje ze tego nie zdradzisz i pozostawisz to dla siebie.
-Jasne !
Mówiąc to nie patrzył mi w oczy…
-Jestem…
-No śmiało mów.
-Jestem gejem…
Wzięłam głęboki oddech… Nie chciałam zadawać żadnych pytań.
-Wiem że to może głupie ale chciałbym zobaczyć jak to jest pocałować dziewczynę.
Na chwilę mnie zamurowało, nie wiedziałam co mam powiedzieć. To było trochę dziwne ale jeśli to było jego marzenie…
Zrobiłam to… Schyliłam się nad Tylerem, pocałowałam go delikatnie, odwzajemnił pocałunek. Spojrzałam mu w oczy i zapytałam:
-I jak ? – Zaśmiałam się
-Dziwnie…
Później zmieniliśmy już temat, w jago oczach widać było że nie martwi się tym ze umrze, przez cały czas się uśmiechał.
-Przeżyłem najwspanialsze chwile w moim życiu dzięki wam.
Przytuliłam mocno Tylera, wiele znaczyły dla mnie te słowa. Gdy wszyscy wrócili wyszłam aby zadzwonić do Justina. Gdy wybrałam numer usłyszałam z oddziału.
-On umiera!
Stałam chwile bez ruchu… Serce waliło mi jak szalone… Pobiegłam do Tylera. Wszyscy stali nad nim zapłakani.
-Tyler ! – Krzyczałam ze łzami w oczach…
Chris odciągnął mnie od niego… nie wiedziałam co się dzieje.
-On już nie żyje. – Mówił Chris.
Wyrywałam się jak mogłam ale on mnie trzymał, miałam jeszcze małą nadzieje… Zakryłam twarz rękoma i płakałam, widziałam tylko jak wynosili Tylera, to było straszne, nie byłam w stanie nic zrobić…
***
Obudziłam się w domu, głowa mnie strasznie bolała… Pobiegłam do Chrisa, myślałam ze to był tylko zły sen, zapytałam
-Kiedy przyjedzie Tyler ?
-On nie przyjedzie ! nie żyje…
A jednak to mi się nie śniło poleciałam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku cała zapłakana. Nagle do pokoju wszedł Chris:
-Chce być sama – powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Ale Tyler chciał abym ci to dał…
Od razu wstałam i wzięłam zgniecioną kartkę, Chris wyszedł, wzięłam głęboki oddech i rozwinęłam kartkę, :

Kiedy będziesz to czytać mnie już tu nie będzie, musiałem to napisać, wiedziałem że nie odpuścisz tak po prostu, ale nie martw się, przez ten cały czas było cudowanie, najlepsze dni. Nie myśl o tym, jeśli mógł bym wiedzieć czy teraz płaczesz było mi by bardzo przykro. Tylko to chciałem ci przekazać, kocham Cię! Tyler.

Przez jakiś czas nie wiedziałam jak mam się zachować, trochę dziwne uczucie, ale napisał ze było mu by przykro gdybym płakała więc przestałam… Chodź nie było mi łatwo, do pokoju w tym czasie wbiegł Justin, nagle powiedział:
-Zobacz co Tyler zostawił u mnie w pokoju…
Nic nie mówiłam od razu poszłam za Justinem, byłam bardzo ciekawa ale Justin miał dziwna minę więc musiało się coś stać, weszliśmy do niego do pokoju, spytałam:
-A skąd wiesz że to on to zostawił ?!
-Był list, zdziwiłem się…
Nagle Justin wyjął kopertę z szuflady gdy zobaczyłam zawartość buzia sama mi się otworzyła, Justin też był zdziwiony…

…Wzięłam głęboki oddech, z koperty wyjęłam dwa bilety lotnicze, lot był dookoła świata, niesamowite. Skąd on je miał ? – zadawałam sobie ciągle to pytanie, może nie zdążył ich wykorzystać? Justin do tego wyjął jakiś list, chciałam go przeczytać ale się upierał, wiem tylko że Tyler napisał coś osobistego, coś co Justin mógł zobaczyć. Miałam mieszane uczucia co to tego. Gdy tak rozmyślałam Chris wszedł do nas do pokoju i powiedział do Justina:
-Tyler chyba oszalał, zobacz co mi dał -Mówił machając kluczykami.
Pobiegliśmy za Chrisem na dół, weszliśmy do garażu a tam niebieski motocykl…(Wygląd) Chris z Justinem podbiegli do niego i od razu zaczęli przy nim grzebać. Później gdy już obcykali wszystko przyszli na górę, Chris oglądał telewizor a ja siedziałam z Justinem w jego pokoju. Oczywiście musiałam się wygadać na temat Tylera…
-Wiedziałeś że Tyler … -Nie zdążyłam dokończyć zdana a on już odpowiedział,
-Wiedziałem
Justin od razu zmienił temat, zrobił się jakiś dziwnie czerwony, ale nie pytałam o co chodzi. W między czasie dzwoniła siostra Tylera, chciała poinformować nas o pogrzebie. Podała nam wszystkie szczegóły, bardzo nie lubię tej przytłaczającej atmosfery. Chris spotkał się z siostrą Tylera, pocieszał ją najbardziej jak potrafił, wiem że poprawi jej humor. Justin wpadł na pomysł abyśmy się przeszli, na świeżym powietrzu od razu robi mi się lepiej. Przebrałam się szybko w coś wygodnego, zjedliśmy jakieś kanapki i poszliśmy na spacer. Justin zaproponował abyśmy się odstresowali, i myśleli przez jakiś czas o tych dobrych sprawach. Przeszliśmy się na miasto, chodziliśmy po sklepach. Po jakimś czasie znaleźliśmy piękne koszule męskie i damskie. Kupiliśmy sobie takie same.(męską i damską) Koszule były w kratkę, miały kolor turkusowo-szary. Zapłaciliśmy za nie i postanowiliśmy wracać do domu. Na jakiś czas na prawdę zapomniałam o moich problemach i to było wspaniałe. Ciekawiły mnie cały czas te bilety od Tylera. To musiało kosztować majątek, rzadko ludzie godzą się na coś tak drogiego. Bardzo lubię podróże, przeczytałam na bilecie że lot miałby być za tydzień. W tym czasie zaczyna się już szkoła więc musieli byśmy zrezygnować z tygodnia nauki. Pisało też że czas jaki będzie pomiędzy odlotami samolotów będzie dość duża, dlatego też zwiedzimy wspaniale miejsca, to dla mnie jak spełnienie marzeń. Nagle dotarło coś do mnie… Pobiegłam szybko do łazienki, spojrzałam w lustro… Teraz jest tak pięknie… Ale to się skończy, muszę wrócić do domu, tam nie będzie Justina i tego wszystkiego, myśląc o tym wyrywałam nerwowo włosy ze szczotki. Całkiem o tym zapomniałam, wróci szara rzeczywistość, nie mam pojęcia czy uda mi się to wytrzymać, tę samotność… Jednym ruchem otarłam łzy i poszłam do pokoju Justina, usiadłam koło niego i powiedziałam:
-Nie chce wracać do domu, nie chcę Ciebie opuszczać.
-Proszę nie myśl teraz o tym – Powiedział przytulając mnie.
Wtuliłam się w jego ciało, jak pomyślałam sobie że nie zobaczę go przez dłuższy czas robiło mi się nie dobrze, bez niego jestem bardzo samotna. W szkole na pewno nie będę mogła się skupić, w ogóle na niczym. Nie mogłam się uspokoić.
-Mamy jeszcze czas, możemy go spędzić razem, myślę że powinnaś myśleć o tym co jest teraz… To jest teraz najważniejsze, a teraz jesteśmy razem.
Po tych słowach postanowiłam się nie martwić tym co będzie. Przed nami wakacje życia. To mi bardzo poprawiło humor, jestem wdzięczna Tylerowi za to. Chris zaproponował mi przejażdżkę jego motocyklem, zgodziłam się. Założyliśmy kaski i wsiedliśmy na niego. Złapałam się mocno Chrisa i ruszyliśmy. Jeździliśmy po całej okolicy, motocykl to super sprawa, osiągaliśmy duże prędkości, ale się trochę bałam, po pewnym czasie zrozumiałam, że z Chrisem jestem bezpieczna. Zawsze chciał mojego dobra i bezpieczeństwa. Do domu wróciliśmy zmęczeni, Justin już spał. Wzięłam odprężającą kąpiel i położyłam się na łóżku, myślałam sobie o tym wszystkim ale w pewnym momencie zasnęłam.
***
Obudziłam się cała zalana potem, śnił mi się Tyler, był cały blady, miał dziwne oczy i nie wiem co chciał… trochę tak jakby próbował mi coś przekazać. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki, wzięłam orzeźwiający prysznic. Będąc w łazience słyszałam Justina jak chodził po domu, zeszłam na dół do kuchni, zawołałam Justina i usiadłam przy stole na przeciwko niego. Rozmawialiśmy chwilę o wczorajszym dniu. Pytał czemu tak długo nas nie było, Justin na mnie czekał i z tego wszystkiego poszedł spać. Powiedziałam Justinowi że miałam sen, w którym był Tyler, opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami. Justin był jakiś dziwny, tak jakby nie był zdziwiony że mi się Tyler śnił. Justin chciał żebym z nim pojechała w nasze miejsce rowerami, to była daleka trasa, ale było dopiero rano więc się zgodziłam. Ubraliśmy się i poszliśmy do garażu, zapakowałam nam coś do jedzenia i picia. Wzięliśmy jakieś rowery i ruszyliśmy w drogę. Justin znał jakąś inną drogę która ma przepiękne widoki i bardzo przyjemnie się ją jedzie. Jechaliśmy już może jakieś 20 minut kiedy wjechaliśmy na cudowną drogę, była naprawdę śliczna.(Droga) Jechało się na prawdę ciekawie, na miejscu byliśmy po półtorej godzinie jazdy, zmęczyłam się porządnie, dla Justina to nie był żaden wysiłek, nawet się nie spocił. Podbiegłam od razu do wody, woda była znów przepiękna, zdjęłam buty i weszłam kawałek w głąb wody. Nie miałam ochoty pływać więc usiadłam przy brzegu i moczyłam nogi. Justin postanowił wejść, pływał sobie jakiś czas a później przyszedł i usiadł koło mnie, była śliczna pogoda, chciałam złapać trochę słońca. Nagle Justin powiedział:
-Wiesz… Miałem dziś dziwny sen…
-Tak ? a jaki ?
-Mi też się śnił Tyler tyle że ty też tam byłaś. – Widziałam wyraźny niepokój na jego twarzy.
Przez jakiś czas się nie odzywałam, jak ja z Tylerem mu się śniłam? chciałam to wyjaśnić.
-A co dokładnie ci się śniło – Powiedziałam.
-To może wydać się dziwne ale w moim śnie całowałaś się z Tylerem…
Dosłownie mnie zamurowało, jakoś słabo mi się zrobiło, jak mu się to mogło śnić?

Nie wiedziałam co mam powiedzieć… Żeby nic nie podejrzewał zaczęłam się z tego śmiać, nagle powiedziałam:
-Przecież Tyler jest gejem…
-No właśnie, dziwny ten sen – Justin wpadł w śmiech.
Przez długi czas rozmawialiśmy sobie, gdy zaczęło się chmurzyć postanowiliśmy wracać do domu, wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy w drogę. Gdy jechaliśmy tą piękną drogą, zatrzymaliśmy się,(Dróżka) Mocno go przytuliłam, z oddali zauważyliśmy jakichś ludzi, szli w naszym kierunku, nie zwracaliśmy na nich za bardzo uwagi. Jeden z nich zaczął coś do nas mówić. Wyszłam z objęć Justina, wydawali mi się jacyś podejrzani, było ich 6, mogli mieć po 26 lat. Nagle jeden z nich popchnął Justina. Chciałam się wycofać, ale Justin rzucił się na nich, on był tylko jeden na ich sześciu. Zaczęłam płakać, nie wiedziałam czego od nas chcieli. Nagle jeden z nich powiedział:
-Dawajcie lepiej kasę. – Krzyczał jeden z nich wyciągając nuż z kieszeni.
Bardzo się bałam, wiem jaki jest Justin, i miałam racje…
-A ja nie damy to co mi zrobisz ? -Mówił pewny siebie.
Po tych słowach dwóch z nich zaczęło okładać pięściami Justina, a następni złapali mnie.
-Dawaj kasę, albo Twoja laska ucierpi.
To było straszne, cała się trzęsłam, na prawdę zaczęłam się bać o moje życie… Justin wyjął z kieszeni pieniądze. Podał im i dostał z pięści w brzuch.
-Tylko tyle? Dawajcie komórki- Spytał jeden z nich.
Wyjęli mi telefon z kieszeni, Justina także. Popchnęli nas na ziemię i uciekli. Usiadłam i podkuliłam nogi, schowałam twarz w moich dłoniach. Nie mogłam się uspokoić, Justin się do mnie mocno przytulił:
-Nic Ci nie jest ? – Spytał
-Nie, bałam się… – Mówiąc to jeszcze bardziej mnie przytulił.
Gdy się uspokoiłam i tak byłam roztrzęsiona. Cały czas o tym myślałam. Nigdy nie myślałam że takie coś mi się przydarzy. Justinowi na szczęście też nic się nie stało, oni mogli nam coś zrobić, mieli nóż… Umówiliśmy się tak że nie powiemy o tym nikomu. Chris na prawdę by się wściekł… Wolałam zachować to dla siebie. I chciałam o tym jak najszybciej zapomnieć. Musieliśmy tylko wymyślić co się stało z telefonami, Justin powiedział że jakoś to załatwi. Wstaliśmy i podeszliśmy do rowerów, okazało się że gdy nas atakowali, to dwie pozostałe poprzebijali nam koła. Wzięłam głęboki oddech.
-Chodź tu do mnie! – Powiedział cicho Justin.
Podeszłam i wtuliłam się w jego ramiona, spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, nasze twarze zbliżyły się do siebie, pocałowaliśmy się. Powiedziałam Justinowi że chce jak najszybciej iść z tego miejsca, cały czas miałam obawy. Serce mi podskoczyło jak zobaczyłam cienie dwóch osób idących drogą. Szybko ruszyliśmy do domu, Justin złapał mnie za rękę i pobiegliśmy, ale i tak się okazało że to szli zwykli ludzie. Ale wolałam drugi raz nie ryzykować. Droga do domu była bardzo długa… Chciałam jak najszybciej znaleźć się w łóżku. Szliśmy szybkim krokiem. Po pewnym czasie doszliśmy na miejsce. Chris niczego się nie domyślał. Przywitał się tylko z nami, pytał jak było i poszedł do swojego pokoju. Zjedliśmy sobie jakąś kolacje i poszłam wziąć rozluźniającą kąpiel. Poszłam do pokoju i przebrałam się, razem z Justinem leżeliśmy w jego łóżku i oglądaliśmy film który włączył. Po pewnym czasie zapomniałam o tym całym wydarzeniu. Przypomniałam sobie coś co powiedział mi Justin,,Ciesz się tym co jest teraz, i nie martw się co będzie później” To mi bardzo pomagało. Justin przytulił mnie do siebie, oglądając zasnęłam, budząc się w nocy wróciłam do swojego pokoju, gdyby Chris to zobaczył od razu by mi się oberwało. U siebie nie moglam zasnąć, zaczęłam tęsknić za znajomymi i tatą. Gdy wrócę będzie dużo do opowiadania. Po jakimś czasie w końcu zasnęłam, obudziły mnie promienie słońca, wstałam i od razu zeszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia, byłam bardzo głodna. Zrobiłam dla wszystkich naleśniki z czekoladą. Dzień zapowiadał się dobry, miałam niezły humor i pogoda była ładna. Wpadłam na pomysł abyśmy wszyscy w trójkę pojechali na plażę. A z Chrisem zawsze bezpieczniej. Chłopacy jeszcze nie wstali więc wzięłam poranny prysznic. Poszłam się ubrać, wyjęłam krótkie szorty a do tego koszulę którą kupiłam razem z Justinem. Chciałam iść obudzić Chrisa, chciałam spytać czy pojechali byśmy na plażę, więc ruszyłam do pokoju. Nagle zauważyłam że przy moich drzwiach sto wielki, śliczny, biały misiu. (Misiek) Podbiegłam od razu do niego, podniosłam go i wniosłam do pokoju, był bardzo ładny. Zaczęłam go oglądać ale niczego przy nim nie było, więc myślałam że dostałam go od Justina. Siedziałam sobie w pokoju rozmyślając gdy Justin wszedł do pokoju. W oczy od razu rzuciła mi się jego koszula, też ją założył.
-ładną masz koszulę – Powiedział Justin
-Przecież Ty masz taką samą, – Uśmiechnęłam się.
Razem zaczęliśmy się śmiać. Nagle Justina uwagę przykuł mój miś którego znalazłam.
-Skąd go masz – Zapytał zdziwiony.
-Nie wiem, był pod drzwiami, myślałam ze to od Ciebie.
Bardzo mnie to zdziwiło, jak nie Justin to kto? Może Chris coś o tym wie. Justin podszedł do Miśka i zaczął go oglądać, odwinął kokardę z jego szyi.
-Zobacz tu piszę od kogo dostałaś… Ale to nie możliwe… – Mówił jakby przerażony.
-Pokaż!
Podeszłam do niego i wzięłam kokardę, spojrzałam na podpis i myślałam że zemdleję. Podpis należał do Tylera…

-Jak to możliwe ? – Mówiłam sama do siebie.
W pewnym momencie Justin zrobił dziwną miną, spojrzałam na niego a on wybuchnął śmiechem.
-Nie mogłem się powstrzymać.
-Jak to? Nie rozumiem…
-To prezent ode mnie, chciałem zrobić ci jakiś żart.
Zrobiłam się czerwona ze złości i powiedziałam:
-To nie było śmieszne,
-Proszę nie złość się na mnie.
Kazałam mu wyjść z pokoju, nie byłam na niego zła ale nie można tak żartować. Nie jestem jakaś sztywna, znam się na żartach ale to nie było specjalnie śmieszne. Po 20 minutach wszedł Justin.
-Przepraszam, chciałem zobaczyć Twoją reakcję.
-Nie ma sprawy, – Uśmiechnęłam się
-Mam nadzieje że prezent Ci się podoba?
-No jasne – Powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
-Namówiłem Chrisa abyśmy pojechali dziś na plażę
-To super, bardzo chcę jechać.
Gdy Justin wyszedł założyłam strój kąpielowy. Ale byłam bardziej nastawiona na opalanie. Wzięłam spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, koc, ręczniki, kremy z filtrem i zrobiłam jakieś kanapki. Zebraliśmy się i zeszliśmy na dół, spakowałam rzeczy do bagażnika i pojechaliśmy na plażę. Była na prawdę śliczna, pojechaliśmy w nowe miejsce, woda jak zwykle była piękna. (Widok plaży z dwóch stron 1Kliknij 2Kliknij) Rozłożyliśmy koc tuż przy wodzie. Zdjęłam ubrania i położyłam się na kocu, chłopacy jak zwykle pobiegli od razu do wody, ja zamknęłam oczy, czułam na sobie gorące promienie słońca, były tak gorące że aż paliły. Justin z Chrisem cały czas sobie pływali nawet mnie wołali ale ja wolałam poleżeć na słońcu. Po jakimś czasie poczułam jak ciepłe krople wody kapały na mnie z góry, nie przeszkadzało mi to,więc nie zwracałam uwagi. Nagle poczułam jak ktoś podniósł mnie do góry. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Chrisa i Justina, trzymali mnie za ręce i nogi. A kapała na mnie woda dlatego że nachylali się nade mną. Zaczęłam się wyrywać, niestety nie dałam im rady. Nieśli mnie w stronę wody.
-Proszę nie wrzucajcie mnie… -Mówiłam
-Jak my Cię nie wrzucimy to Ty nie wejdziesz do wody… – Powiedział Chris.
Miał rację, nie miałam zamiaru wchodzić do wody. W końcu mnie rozbujali i wrzucili do wody, zanurzyłam się cała. To było dla nich śmieszne. Zaczęłam sobie pływać, woda była taka przezroczysta… Brak słów aby to określić. Gdy Chris z Justinem popłynęli sobie w głąb ja wyszłam w wodzie z usiadłam na piasku, podkuliłam nogi i obserwowałam chłopaków. Nagle poczułam że ktoś stoi nade mną, czułam na sobie czyjś cień.
-Hej mógłbym się przysiąść ? -Spytał tajemniczy chłopak
-Jasne, siadaj.
Usiadł koło mnie i patrzył w stronę wody. Z twarzy był podobny do Tylera, miał dłuższe czarne włosy i zielone oczy, myślę że w innym świetle były by zielone. Tyler miał twarz cudzoziemca trochę, ten miał zwykłą ale bardzo ładną twarz.
-Jestem Steven – Powiedział podając mi rękę.
-Isabell – mówiłam wyciągając rękę w jego stronie.
Steven miał 18 lat, siedzieliśmy sobie do puki Justin nie spojrzał w naszym kierunku.
-Co to za jeden ? Dziwnie się patrzy w naszym kierunku -Spytał Steven
-To Justin mój chłopak.
W tym momencie Justin szedł w naszym kierunku. Steven powiedział szybko nazwę jednej z kawiarni i godzinę, powiedział że zaprasza mnie na kolację, gdy Justin stał już koło mnie Stevena już nie było.
-Kto to był -Pytał zdenerwowany Justin
-Steven dosiadł się na chwilę.
Justin skrzywił minę i ruszył w stronę wody, szedł znów do Chrisa. Rozejrzałam się po plaży ale najwyraźniej Steven poszedł już sobie. Może dlatego że dowiedział się że mam chłopaka. Chciała bym go lepiej poznać ale nie wiem co na to Justin, a gościa nawet nie znam. Wyjęłam kanapki które zrobiłam i zjadłam jedną, zawołałam chłopaków oni też chętnie zjedli. Chris był umówiony z siostrą Tylera więc musieliśmy już wracać. Zebraliśmy się i ruszyliśmy do domu, cały czas myślałam o spotkaniu z Stevenem, miało być dzisiaj ale nie jestem pewna co do tego. Gdy wróciliśmy do domu Chris od razu pojechał a Justin był zmęczony więc się położył. Umyłam się i ubrałam w czyste rzeczy. Postanowiłam jednak że pójdę na spotkanie, weszłam do Justina do pokoju, przebudził się ale był zaspany, nagle spytałam:
-Słuchaj chciała bym się spotkać ze Stevenem dzisiaj, jeśli nie chcesz to nie pójdę.
-Idź, zamknij tylko drzwi na klucz – Mówił jakby nie świadomy
Wzięłam potrzebne rzeczy i przeszłam się do kawiarni. Przesz szklane szyby widziałam że Steven już tam jest, był i tak przed czasem, zawsze staram się nie spóźniać. Nigdy w tej kawiarni nie byłam weszłam i ruszyłam w stronę Stevena. To miejsce było nastrojowe, czarne fotele skórzane, ściany były fioletowo szare. Kolory były dopasowane, bardzo podobało mi się to miejsce. Steven wstał i odsunął mi krzesło, usiadłam i wzięłam menu do ręki, zamówiłam sobie zieloną herbatę, a Steven kawę latte. Dziwnie się trochę czułam w jego obecności, nagle on powiedział:
-Myślałem że już nie przyjdziesz.
-Nie spóźniłam się przecież – Mówiłam z uśmiechem.
-Ale myślałem że nie weźmiesz sobie na poważnie zaproszenia na plaży.
-Czemu tak szybko się zmyłeś? – Spytałam
-Nie chciałem konfliktu z Twoim chłopakiem.
Rozmawialiśmy ze Stevenem z pół godziny, wymieniliśmy się numerami telefony, całkiem miły z niego gość. Nagle on powiedział:
-Czy to czasem nie Twój chłopak tam stoi ?
-Gdzie ?
-No patrz za oknem!
Normalnie mnie zamurowało, Justin stał i gapił się na nas zza szyby kawiarni, zrobiło mi się głupio, widziałam że był wkurzony ale nie wiem z jakiego powodu pozwolił mi tu przyjść…

Nie mogłam udawać że go nie widzę, przeprosiłam Stevena i wzięłam swoje rzeczy. Ruszyłam w stronę Justina, od razu gdy wyszłam zaczął robić mi awanturę.
-Myślisz że możesz za moimi plecami spotykać się z jakimiś chłopakami?
-Ale to nie tak, Ty o tym wiedziałeś… A tak poza tym to było spotkanie przyjacielskie.
-Weź już nie kręć!
-Justin kocham tylko Ciebie! Przecież wiesz o tym.
-Dobrze, ale nie przypominam sobie żebyś mi mówiła coś o tym spotkaniu…
-Przysięgam mówiłam, leżałeś wtedy w łóżku i kazałeś mi zamknąć drzwi na klucz.
-Nic sobie takiego nie przypominał ale Ci wierze! -Mówiąc to pocałował mnie.
Justin wziął mnie pod rękę i zaczęliśmy iść. Spojrzałam jeszcze przez szybę na Stevena, nie był zachwycony całą tą sytuacją. Justin zaproponował abyśmy się przeszli, na powietrzu było przyjemnie. Szliśmy cały czas przed siebie. Kompletnie nie wiedzieliśmy gdzie dojdziemy i to było niesamowite uczucie. Szliśmy tak około dwie godziny. Cały czas wpatrzeni w gwiazdy, gdy zrobiło się ciemno zaczęliśmy wracać. Po godzinie okazało się że nie szliśmy tędy…
-Gdzie my jesteśmy ? -Spytałam poddenerwowana.
-Nie mam pojęcia – Powiedział Justin rozkładając ręce.
Rozejrzałam się dookoła, było już tak ciemno że nie było widać, nie mieliśmy nawet telefonów, zadzwonili byśmy po kogoś.
Każdy chciał iść w inną stronę, ale zdecydowaliśmy się iść w moją. Szliśmy chyba z dwie godziny, byłam bardzo zmęczona, a nadal nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy, powiedziałam Justinowi że chce odpocząć. Usiedliśmy na ziemi i podparłam się ręką o Justina.
-Może przeczekamy tak do czasu aż zrobi się jasno ? – Zaproponowałam
-I tak nie ma chyba innego wyjścia, więc się zgadzam.
Nagle Justin wstał, a ja wpadłam w panikę, podskoczyłam jak poparzona… Coś miałam pod ręką, myślałam że oparłam się o Justina… To było miękkie i ciepłe. Justin stwierdził że to była koza… Kazał mi poczekać chwilę, mówił że jeśli są tu zwierzęta to w pobliży musi być jakieś gospodarstwo, cały czas do siebie mówiliśmy, abyśmy wiedzieli gdzie jesteśmy, nagle Justin krzyknął że jest jakiś dom, przyszedł po mnie, złapałam go za rękę i ruszyliśmy w stronę tego domu. Gdy znaleźliśmy się koło drzwi zapukaliśmy do środka. Niestety czekaliśmy 10 min a nikt nam nie otworzył, miałam taką małą nadzieje… Nagle Justin powiedział że mam tu poczekać a on poszedł za dom. Minęła chwila a ja zobaczyłam że drzwi się otwierają.
-Justin chodź ktoś jest!
Zbledła mi mina gdy zobaczyłam że Justin otworzył drzwi, tłumaczył mi że i tak nikogo nie ma to wszedł oknem, wahałam się trochę, ale było mi już zimno więc rozgościliśmy się w czyimś domu.
-A jak wrócą właściciele? – Pytałam wystraszona ?
-Wyjdziemy oknem…
Zapaliliśmy światło, to był niewielki domek jednopiętrowy.(wygląd domku wewnątrz) Był bardzo przytulny ale miałam obawy co do tego żebyśmy tu siedzieli. Justin cały czas mnie zapewniał i mówił że lepiej jak będziemy tu niż mieli byśmy spać na dworze. Rozejrzałam się po pokojach ale i tak się bałam że właściciele wrócą, położyliśmy się razem na kanapie.
***
Obudził mnie Justin który miał przerażoną minę.
-Co się stało ? -Mówiłam
-Wychodzimy, właściciele przyjechali.
Gdy to usłyszałam od razu podskoczyłam, serce mi przyśpieszyło. Justin złapał mnie za rękę i podbiegliśmy w stronę okna, otworzyliśmy je, wyszłam pierwsza, zaraz za mną Justin. Nagle zauważyłam że jestem w samej podkoszulce, a bluzka została na kanapie. Justin nie pozwolił mi już tam wejść. Pobiegliśmy w stronę lasu, tam byliśmy już bezpieczni. Mimo tego że było jasno i tak się nie orientowaliśmy. Szliśmy jakąś drogą leśną po godzinie doszliśmy do torów, Justin powiedział abyśmy szli wzdłuż nich. W tamtym domu nie było nic do jedzenia, a była bardzo głodna. Nie wiedzieliśmy nawet która godzina, wydaje mi się że szliśmy około cztery godziny gdy zobaczyliśmy drogę. Ucieszyłam się na jej widok, staliśmy i staraliśmy się zatrzymać kogoś na stopa. Bałam się tylko o to aby Chris się nie martwił o nas, w końcu nie wróciliśmy na noc. Ustaliśmy z prawej strony drogi i próbowaliśmy kogoś zatrzymać, niestety przez długi okres wszyscy mieli nas gdzieś… Usiadłam sobie na zboczu drogi a Justin cały czas próbował zatrzymać jakiś samochód. Czas bardzo mi się dłużył, nikt się nie zatrzymywał, Justin usiadł obok mnie… Dobre kilka godzin na pewno tam siedzieliśmy… Nagle jakiś znajomy samochód się zatrzymał… To był Chris, otworzył okno i powiedział:
-Co wy tutaj robicie ? Zwariowaliście?!
Bez żadnego namysłu wsiedliśmy do samochodu. Chris był jakiś wkurzony…
-Gdzie my w ogóle jesteśmy? – Spytałam Chrisa
-30 kilometrów od domu ! Co wy tam w ogóle robiliście?! – Krzyczał na nas.
Ja nie odzywałam się słowem, gdy wróciliśmy do domu ja od razu pobiegłam do kuchni coś zjeść i pod prysznic. Później marzyłam o tym aby się położyć…
Gdy wstałam od razu poszłam do Chrisa, weszłam do pokoju i zobaczyłam go leżącego na łóżku zapłakanego…

Nie miałam pojęcia co mu się stało, nigdy nie widziałam go w takim stanie. Coś mi mówiło że Chris chciałby zastać teraz sam więc po ciuchu wycofałam się z pokoju. Wróciłam do swojego pokoju, siadając zauważyłam że Steven próbował się ze mną skontaktować. Dostałam też wiadomość od taty, chciał abym do niego zadzwoniła. Od razu wybrałam numer do mojego ojca, w rozmowie powiedziałam mu o wspólnych wakacjach z Justinem, które trwały by podczas roku szkolnego. Wkurzyłam się gdy tata powiedział że mam sobie to wybić z głowy, że szkoła jest najważniejsza, i mam wracać do domu. Po tej rozmowie zaczęłam płakać, to mogły być najlepsze wakacje życia. Po dosłownie 5 minutach wszedł Justin do pokoju. Podszedł do mnie i zapytał:
-Co się stało?!
-Mam złą wiadomość…
-Jaką ? -Pytał siadając na łóżku.
-Mój tata nie zgodził się abym jechała na tą wycieczkę… Nie da się nic zrobić, przecież nie będę go oszukiwać.
-No trudno nic nie zrobimy, może spróbuje do niego zadzwonić? A najwyżej przeniesiemy bilety na inny termin. Co Ty na to?
-Świetnie! -Krzyknęłam wtulając się w ciało Justina.
Niestety za dwa dni muszę wracać do domu… To tak mało czasu… Ta myśl mnie dołowała, wrócić do domu a co dopiero iść do szkoły, wytrzymać tyle czasu bez Justina. Wyjadę a nawet nie wiem kiedy go zobaczę… Justin ma dobrze… zostaje w tak wspaniałym miejscu, szkołę ma już z głowy i zaczyna swoją karierę, to marzenie milionów osób, w tym też moje… Zawsze uważałam że zazdrość nie istnieje…
***
Siedząc w kuchni przyszedł Chris, wyjął piwo z lodówki i usiadł na przeciwko mnie. Nie naciskałam żeby powiedział mi co się stało… Mówił że powie jak będzie gotowy i wszystko się wyjaśni. Nie zawracałam mu tym głowy i zmieniłam temat, przeprosiłam go za poprzedni dzień, nie chciałam żeby tak wyszło. Gdy poszłam do Justina okazało się że ma pierwszy oficjalny koncert, przez to musiał wyjść na próby, ja z Chrisem dostaliśmy wejściówki i lepsze miejsca. Koncert miał być wieczorem. Ucieszyłam się, chodź trochę dziwnie się czułam, nie jestem do tego przyzwyczajona. Do końca dnia Justina nie było, a gdy chciałam do niego zadzwonić miał wyłączony telefon. Razem z Chrisem przygotowaliśmy się do koncertu, dostaliśmy od Justina kluczyki do jego samochodu. Ubrałam szary top w panterkę i jasne spodnie. Chris ubrał koszulę w paski. Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy na koncert. To było nie daleko domu Justina, jakieś 5 minut drogi. Zaparkowaliśmy i wyszliśmy z samochodu, było słychać jak się rozstawiają więc było dość głośno, byliśmy 30 minut przed czasem a już było sporo ludzi. Razem z Chrisem poszliśmy na nasze specjalne miejsca. Justina nigdzie nie widziałam… Gdy zostało 5 minut do koncertu to już był niezły tłum, większość dziewczyn. Scena nie była aż taka duża. Gdy nagle światło zgasło poczułam adrenalinę, dziewczyny zaczęły piszczeć, zachowywały się jak jakieś nienormalne. Nagle Justin pojawił się na scenie, pierwszą piosenkę jaką zaśpiewał przywołało wspomnienia, pamiętam gdy zaśpiewał dla mnie tę piosenkę… Śpiewając ją patrzył prosto na mnie, głęboko w moje oczy. Czas szybko minął, Justin zaśpiewał 6 piosenek, jedną z nich dwa razy. Gdy widziałam ten dziki tłum rzucający się na scenę, myślałam co za idiotki z nich. Gdy Justin skończył już śpiewać, i wszyscy zaczęli się rozchodzić my z Chrisem poszliśmy do garderoby Justina. Pogratulowaliśmy mu dobrego koncertu…
-Musimy wyjść tylnymi drzwiami, ale dopiero za jakiś dłuższy czas.
-Czemu?! -Spytałam
-Teraz wszyscy tam czekają, aż wyjdę.
-Już nie przesadzaj, mi z Chrisem czekamy w samochodzie.
Wyszliśmy i aż szczęka mi opadła, Justin miał racje wszyscy czekali przed wyjściem… Ledwo co przecisnęliśmy się przez ten tłum, Chris wsiadł do auta, ja powiedziałam że pójdę jeszcze na chwile do Justina i przekaże mu że my jedziemy do domu. Po raz drugi musiałam się przeciskać przez tłum fanek, wszystkie tak głośno gadały… Te które stały najbliżej, było widać że takie lalki mówiły między sobą:
-Ciacho z niego, będę tu na niego czekać, chciała bym żeby został moim chłopakiem…
Jak to usłyszałam to myślałam że pęknę ze złości. Nagle jej odpowiedziałam:
-Ale on ma dziewczynę… – Zmierzyłam ją
-Jasne, ciekawe skąd wiesz.
-Właśnie stoi przed Tobą!
Dziewczynę kompletnie zamurowało, słyszałam jak mnie wyzywała, ale to już zignorowałam, przed wyjściem robiło się coraz mniej ludzi. Została może jakaś grupka 10 osobowa. Nagle poczułam uderzenie z tyłu głowy. To były te dziewczyny co stały przed wejściem. Było ich cztery, złapały mnie i zaczęły okładać, groziły mi, nagle podbiegł Chris.
-Zostawcie ją! -Krzyknął
-A bo co mi zrobisz – Krzyczała jedna z nich.
Chris na to nic nie powiedział, nie ma zamiaru bić dziewczyn, wyrwał mnie od tych dziewczyn, ruszyliśmy w stronę samochodu, nagle usłyszałam:
-Dziwka ! – do tego jakieś głupie śmiechy
Nie wytrzymałam podeszłam i strzeliłam jej z pięści w twarz, i pobiegłam do samochodu, Justin zadzwonił do nas że już wychodzi. Wyszedł tylnym wyjściem i wsiadł do nas do samochodu. Gdy wróciliśmy do domu opowiedziałam o wszystkim Justinowi, wkurzył się na mnie… Mówił że źle zrobiłam.
-Wiesz co ty zrobiłaś – Krzyczał
-Powiedziałam prawdę, nie mam zamiaru się ukrywać.
-Ale to właśnie miałaś zrobić, nie dadzą Ci spokoju, mowie to tylko dla Twojego dobra…
Zjedliśmy coś na szybko, Chris mówił żebym przyszła do niego za 10 minut, więc poszłam pod prysznic, przebrałam się i poszłam do pokoju Chrisa, znów miał tą przygnębioną minę… Powiedział że jest gotowy aby mi powiedzieć o tym co się wydarzyło…

Usiadłam koło Chrisa, spojrzałam na jego twarz, był kompletnie rozbity… Złapał się za głowę i zaczął opowiadać.
-Wtedy jak na was krzyczałem, na Ciebie i Justina to nie była wasza wina… Stało się coś co zmieni moje życie już do samego końca… Cathy siostra Tylera… Wyjechała… Bez żadnego słowa wyjaśnienia…
-A co się dokładnie stało -Spytałam
-Ona jest w ciąży. – Mówiąc to opadł na łóżko.
Nic na to nie powiedziałam, milczałam przez długi czas, nie byłam na takie coś przygotowana, po prostu niespodziewana wiadomość.
-Tylko proszę nie chcę abyś mówiła że źle zrobiłem…
-Ale nie mam nawet zamiaru, jestem z Tobą. Razem przez to przejdziemy, pomogę Ci ale powiedz dokładnie co jest…
-Cathy po prostu wyjechała, powiedziała mi to i uciekła, a kilka godzin później, poleciała do domu, nawet pojechałem na lotnisko, ale nie zdążyłem nic zrobić…
-Ale przecież masz takie same prawa do tego dziecka jak ona, i tak po prostu uciekła od tego ?
-Powiedziała że musi wszystko przemyśleć że zadzwoni do mnie, mówiłem jej że będę czekał.
-To dobrze, mam nadzieje że szybko sobie to wszystko poukłada, ale wiesz co ? Ja się jej nie dziwie, jest w szoku, myślę że sama bym tak zrobiła.
-Dzięki za rozmowę – Mówiąc to dał mi całusa w policzek
-Nie ma sprawy, wiesz że na mnie możesz liczyć.
-Tylko proszę nie chciałbym aby to się wydało, zachowaj to dla siebie.
Widziałam że Chrisowi zrobiło się lżej po rozmowie, poszłam do kuchni i zrobiłam mu zieloną herbatę, ale i tak już był bardziej spokojny. Justin podpytywał mnie co z Chrisem ale powiedziałam mu że mam zostawić to dla siebie, że pewnie i tak się dowie, ale nie mogę powiedzieć, obiecałam mu. Justin zrozumiał to i szybko zmienił temat. Zaczęliśmy rozmawiać o życiu, o tym co dzieje się teraz i co może się zdarzyć. Postanowiliśmy iść na spacer do pobliskiego parku. Teraz chodzimy w miejsca które znamy, żeby nie dopuścić do sytuacji z ostatnich dni. Nigdy nie chciała bym tego powtarzać. Idąc trzymaliśmy się za ręce, zawsze bardzo miło spędzałam z nim czas, sama jego obecność mnie ożywiała. Będąc w parku usiedliśmy na pierwszej wolnej ławce, lekką ją wytarłam i usiedliśmy. Justin przewiesił przeze mnie rękę. Położyłam głowę na jego ramieniu. Siedziałam i wpatrywałam się w bawiące dzieci, myślałam cały czas o Chrisie. Gdy wpadłam w jakiś trans, zamyśliłam się, jakieś dwie dziewczyny podeszły do nas i spytały Justina o autograf, widziałam że krzywo się na mnie patrzą.
-Podpisał byś nam nasze koszulki? – Mówiła jedna z nich wyciągając z torby koszulki.
Dziewczyny patrzyły na mnie tak jakby chciały mnie zabić, dziwne uczucie.
-Nie! – Powiedział Justin
Co mnie bardzo zdziwiło, lubił swoich fanów, nie miał ich jeszcze tak dużo, ale wiem że dawał już autografy. Dziewczyny zrobiły miny jakby miały się rozpłakać.
-Dlaczego?
-Jestem z dziewczyną, nie mam czasu! – Mówiąc to namiętnie mnie pocałował
Dziewczyny odeszły, miny im zbledły. Zdziwiły mnie jego słowa i to co zrobił, myślałam ze chce się ukrywać. Najwidoczniej nie ma zamiaru tego robić. Po jakimś czasie zauważyłam że zbliża się do nas kolejna dziewczyna. Nie zdążyła podejść a ja i Justin wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę domu. Po powrocie Chris znowu wołał mnie do swojego pokoju, wyglądał na trochę poddenerwowanego. Weszłam do niego do pokoju i spytałam:
-Co się stało ?!
-Dzwoniła do mnie Cathy !
-Tak? to super! Co mówiła?
-Że wszystko przemyślała, mówiła że odkąd mnie zna kocha mnie… To najcudowniejsze słowa w całym moim życiu. Ona mi się zawsze podobała ale nie wiedziałem ze to się przerodzi w coś więcej…
-Cieszę się że tak jest, że razem darzycie się uczuciem, to na prawdę wspaniałe.
Przytuliłam mocno do siebie Chrisa.
-Wiesz co ? -Mówił Chris
-Co?
-Cieszę się że nasi rodzice są razem, gdyby nie to nasz kontakt urwał by się, chyba nie byłaś mną zainteresowana.
-Ja też się cieszę.
Nagle Justin wszedł do pokoju, chciał abym coś zobaczyła, jego mina sugerowała że stało się coś bardzo złego, ale wiem że czasem przesadza więc nie przejęłam się za bardzo więc powiedziałam że za 10 minut będę u niego. W między czasie wzięłam prysznic i się przebrałam. Jeszcze na chwilę weszłam do Chrisa, musiałam mu przypomnieć że musimy się pakować, jutro mamy wracać… Ja w sumie byłam już spakowana, musiałam jeszcze schować takie drobne rzeczy których często używałam. Poszłam do pokoju Justina, usiadłam i poczekałam na niego. Gdy przyszedł włączył swój komputer. Usiadłam mu na kolanach, włączył internet i wszedł na jakąś stronę. Myślałam że odjadę gdy zobaczyłam coś co napisali o nas w internecie…

Serce mocniej mi zabiło. Na stronie internetowej pisało że Justin ma dziewczynę, chodziło o mnie, ale kolejna część mną wstrząsnęła. Jacyś ludzie wypowiadali się na mój temat, w ogóle mnie nie znając, padło wiele obraźliwych słów, to nie było miłe.
-Jak oni mogą ? -Spytałam ze łzami w oczach…
-Niestety tak już jest, oni tacy są każdego krytykują żeby go zniszczyć, myślisz że o mnie nie pisali? Powinniśmy się cieszyć że to rozpowszechni się na małą skalę. Dla Ciebie będzie dobrze ponieważ wracasz do domu a to bardzo daleko. Tam nic o tym nie będą wiedzieć.
-Oby było jak mówisz…
Chwilę później wyszłam do swojego pokoju, i położyłam się spać, leżąc znów patrzyłam się bez celu w sufit. To była ostatnia noc tutaj… Zdążyłam przywiązać się do tego miejsca, spotkało mnie tu wiele miłych chwil, mam nadzieje że wrócę tu jak najszybciej. Niestety wiem że to tak szybko nie nastąpi, podróż nie jest tania a i tak trzeba przyjechać na co najmniej tydzień. Gdy tak rozmyślałam Justin wszedł do pokoju. Złapał mnie za rękę i poszliśmy do niego. Położyłam się na wielkim łóżku. Justin usiadł kolo mnie.
-Wiesz że będę bardzo tęsknił?
-Ja też, i to bardzo.
Justin nachylił się nade mną i delikatnie pocałował w usta. Położył się obok mnie i razem patrzyliśmy sobie w oczy. Patrząc na niego chciało mi się płakać, cały czas miałam tą samą myśl, że jak go nie będzie przy mnie to tak jakbym nie oddychała… Jest wielką częścią mnie. Wiem że nawet jak by z tego coś nie wyszło to na zawsze będzie w moim sercu.
-Pamiętasz jak pierwszy raz się spotkaliśmy?
-Jasne!
-Ale myślę że gdybym do was nie podszedł nigdy byśmy się nie poznali…
Mocno go przytuliłam do siebie. Wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Rano obudził nas Chris który biegał po domu próbując coś znaleźć. Spojrzałam za zaspanego Justina i powiedziałam;
-Wstajemy. -Mówiąc to uśmiechnęłam się
-Niee, jeszcze 10 minut.
-Ja już wstaje, za 10 min przyjdę.
Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic, zabrałam moją kosmetyczkę i zaniosłam ją do torby. Ubrałam się i spakowałam dokładnie wszystkie rzeczy. Justin wszedł po cichu do pokoju, i objął mnie od tyłu. W ręku trzymał mały prezent( Wygląd) Dał mi go i kazał otworzyć jak będę w samolocie. Miałam ochotę zrobić to teraz ale skoro tak chciał to się dostosowałam. Spakowałam go do mojej torby podręcznej. Chris zniósł nasze rzeczy. On był już gotowy kazał mi się zbierać. Justin zawołał mnie jeszcze do swojego pokoju. Nagle powiedziałam:
-Nie chcę się rozstawać z tym miejscem… -Mówiłam ze łzami w oczach.
-Jakoś uda nam się to przetrwać do następnego razu. Bardzo Ciebie kocham i bez względu kiedy się zobaczymy zawsze będę. Bardzo Ciebie kocham
Rozpłakałam się… To był dla mnie naprawdę trudny moment. Justin przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował. Chris zaczął nas wołać więc razem zeszliśmy, zapakowaliśmy bagaże do samochodu i wsiedliśmy. Ostatni raz spojrzałam na ten dom, i ruszyliśmy na lotnisko. Wszyscy milczeli jadąc samochodem. Chciałam aby ta droga trwała wiecznie, niestety minęła tak szybko… Justin wziął mój bagaż i ruszyliśmy na lotnisko. Bilety już mieliśmy więc zostało nam iść do odprawy. Ustawiliśmy się w kolejne, przez cały czas łzy cisnęły mi się do oczu. Minęło 10 minut i mieliśmy być odprawieni. Chris podał rękę Justinowi i podziękował za wszystko. Ja rzuciłam mu się na szyje i nie chciałam puścić. Mocno trzymaliśmy się w objęciach.
-Kocham Cię – Powiedziałam cicho.
-Też Cię bardzo kocham -Mówiąc to dał mi buziaka
Po tym namiętnie się pocałowaliśmy i Chris pociągnął mnie w swoją stronę. Zostaliśmy odprawieni i ruszyliśmy do samolotu, ostatni raz widziałam Justina. Od razu się rozpłakałam. Za chwilę zadzwonił mój telefon. Odebrałam i okazało się że to Justin.
-Już tęsknie – Miał głos jakby płakał.
-ja też, od razu się rozpłakałam. Nie lubię się rozstawać.
-Dzwonię tylko po to żeby Ci przypomnieć że masz otworzyć prezent ode mnie.
-Otworzę. Do zobaczenia kochanie.
Do zobaczenia. Pamiętaj że Cię kocham.
Musiałam już kończyć rozmowę ponieważ wsiadaliśmy na pokład samolotu. Usiedliśmy na miejscach… Brakowało mi go…
-Widzę że coś jest nie tak – Mówił Chris
-Boli mnie to że długo go nie zobaczę…
Chris mocno mnie przytulił. Zmieniliśmy temat i rozmawialiśmy o siostrze Tylera Cathy, wypytywałam się Chrisa co zrobi. Gdy zaczęliśmy startować, zapieliśmy pasy i rozsiedliśmy się wygodnie, pamiętam jak leciałam do niego, jaka byłam szczęśliwa… Chris powiedział mi że dzień po przylocie umówił się z Cathy. Mają uzgodnić wszystko, ale wydaje mi się że bardzo się kochają coś jak ja i Justin. Chris tak jak ostatnio zamówił nam coś do picia tym razem zieloną herbatę. Trochę trzęsło w samolocie ale ogólnie dało się przeżyć. Wzięłam łyk herbaty i przypomniało mi się że Justin dał mi prezent, wyjęłam go z torebki i przez chwilę wpatrywałam się w niego. Po chwili namysłu odwiązałam kokardę i otworzyłam go, gdy go zobaczyłam buzia otworzyłam mi się z wrażenia…

Wyjęłam jego zawartość. Był to śliczny srebrny pierścionek z fioletowym brylantem. Nie noszę biżuterii ale pierścionek był na prawdę delikatny. (Wygląd) Gdy go włożyłam zauważyłam wygrawerowany napis. ,,Dla najcudowniejszej dziewczyny. Justin” Od razu pokazałam go Chrisowi. Zdziwił się że Justin kupił mi coś takiego, ale mi bardzo prezent się podobał. Wypiłam moją herbatę i rozsiadłam się wygodnie. Zamknęłam oczy i starałam sobie przypomnieć wszystkie najwspanialsze chwile spędzone z nim. Jednym okiem spojrzałam na Chrisa on również miał zamknięte oczy. Przerażało mnie tylko to że wracam do normalnego życia, które nie było takie kolorowe. Przez te kilkanaście godzin starałam się spać, z każdą godziną widziałam że zbliżamy się do domu. Tamto miejsce było jak sen, czułam się cudownie. U mnie nie ma takich możliwości. Cały czas ktoś przerywał mój sen.
-Wstawaj, zaraz podchodzimy do lądowania. -Mówił Chris
Przeciągnęłam się i odetchnęłam, spojrzałam przez okno samolotu, poznawałam już to miejsce gdy powoli schodziliśmy do lądowania. Po krótkim czasie wylądowaliśmy. Spojrzałam za okno i zobaczyłam nasze małe lotnisko, od razu zauważyłam że była brzydka pogoda, ani trochę słońca, same chmury deszczowe. Humor od razu miałam popsuty, w oddali zauważyłam tatę i mamę Chrisa którzy czekali na nasz przylot, pobiegłam w jego kierunku, rzuciłam mu się na szyje. Przez dłuższy czas go obejmowałam, Chris także stęsknił się za mamą. Przywitałam się z mama Chrisa i ruszyliśmy do samochodu.
-Jak było – Spytał tata
-Czułam się jak we śnie, było wspaniale, spełniło się moje marzenie.
-Cieszę się! -Mówił tata przytulając mnie do siebie.
Nagle mama Chrisa spytała:
-A Tobie jak się podobała podróż?
-Bardzo, poznałem miłych ludzi i miło spędziłem tam czas, mam nadzieje że jeszcze kiedyś tam pojadę.
Poszliśmy i zapakowaliśmy bagaże, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Gdy dojechaliśmy weszliśmy do domu i od razu poczuliśmy ładny zapach jakiegoś jedzenia, specjalnie dla nas mama Chrisa zrobiła jedzenie. Usiedliśmy przy stole i nałożyliśmy sobie ryżu z warzywami. Czułam że tata jakoś dziwnie się zachowywał. Miałam racje.
– Mamy dla was obojga wiadomość.
-Jaką? – Pytał Chris
-Bierzemy ślub
-Gratulacje
Podbiegłam do nich i uściskałam wszystkich. Byłam szczęśliwa że tata cieszy się życiem. Chris podszedł i uścisnął ich dłonie. Niespodziewanie powiedział:
-Przepraszam was ale głowa mnie boli, chciałbym się położyć.
-Ale mi i tak już wychodzimy, a wy sobie odpoczywajcie.
Gdy wyszli Chris od razu poleciał do góry, do pokoju. Pobiegłam za nim, coś mi się zdawało że kręci. Zapukałam i weszłam do pokoju, usiadłam koło niego na łóżku.
-Nie cieszysz się że biorą ślub?
-Pewnie że się cieszę.
-No to w czym problem?!
-Z Cathy…
-A coś się stało?
-Ostatnio się nie odzywała…
-Może Ty się z nią skontaktuj ?
-Zastanawiam się, ale jak już to dopiero jutro.
-Ale proszę Cię, chciałbym być teraz sam.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół po torbę, poszłam do swojego pokoju i rozpakowałam się. Otworzyłam okno, tutaj było całkiem inne powietrze… inny klimat, inni ludzie, inna strefa czasowa. Trudno mi będzie wrócić po takim czasie do poprzedniej codzienności. Tata mówił mi abym zajrzała do torby w moim pokoju. Więc zajrzałam do niej, widok zawartości
zepsuł mi humor… To były zeszyty i książki do szkoły, na samą myśli robiło mi się nie dobrze. Postanowiłam zrobić sobie relaksacyjną kąpiel. W łazience zapaliłam sobie świece i zgasiłam światło, do wanny nalałam aromatycznego płynu do kąpieli o zapachu truskawek. Zdjęłam ubrania i weszłam do wanny, chciałam się odstresować, zapomnieć o wszystkich problemach. Położyłam się i oparłam głowę. Takie coś od razu poprawia moje samopoczucie. Po jakimś czasie zadzwonił telefon który leżał na ziemi, wyciągnęłam rękę w jego stronę. Podniosłam go i odebrałam. Usłyszałam głos Justina.
-Cześć kochanie? jak się czujesz ?
-Cześć, może być ale bardzo mi Ciebie brakuje, wiesz jak tu pusto bez Ciebie ?
-Mój dom też jest pusty jak Ciebie nie ma… Teraz po wakacjach nie wracam już do szkoły, będę ciężko pracował by odnieść sukces.
-Słuchaj Justin jestem teraz w wannie, mógłbyś zadzwonić później?
-Jasne! To do usłyszenia.
-Cześć.
Odłożyła telefon i wyszłam z wanny, powycierałam się ręcznikiem i ubrałam. Zajrzałam do pokoju Chrisa, otworzyłam po cichu drzwi, spał więc go nie budziłam. Poszłam do siebie do pokoju i położyłam się. Rano niestety czekała mnie szkoła.
//2 dni później//
Wciąż nie mogę się przyzwyczaić… To na prawdę trudne… Będąc w szkole 2 dni było koszmarnie, nie mogłam się na niczym skupić… W głowie mam tylko jedno… Justina. Dzień szybciej dzwonił do mnie, rozmawialiśmy chyba z 40 minut. Ale połączenia są na prawdę drogie. Wyjaśniła się sprawa Chrisa i Cathy, ma przyjść do nas dzisiaj wieczorem na kolacje, bardzo się z tego cieszę. Będąc w swoim pokoju włączyłam telewizor, zrobiłam sobie coś do jedzenia i rozsiadłam się wygodnie. Ostatnio jak rozmawiałam z Justinem to kazał mi dziś właśnie włączyć telewizor na taki mniej znany kanał. Włączyłam i zobaczyłam Justina… To było dziwne uczucie widzieć go w TV. Śpiewał moją ulubioną piosenkę… Dałam najgłośniej jak się dało… Nawet Chris przyszedł oglądać, po piosence Justin powiedział coś że łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach… Coś czego na prawdę się nie spodziewałam…

Spojrzałam z niedowierzaniem. Justin powiedział że dedykuję piosenkę specjalnej dziewczynie, która na zawsze będzie w jego sercu. Nie mogłam przestać płakać, zrobił to dla mnie… Tak go kocham. Chrisa w ogóle to nie ruszało. Domyślam się że jest w stresie przed spotkaniem z Cathy. To jego pierwsza taka poważniejsza rozmowa. Posprzątałam cały dom, nie chciałabym aby Cathy się przeraziła. Przygotowałam miejsce w którym będziemy jedli kolacje. Ustaliłam z Chrisem tak że po około 10 minutach zmywam się do swojego pokoju. Na pewno chcieli by porozmawiać na osobności. Ubrałam się w czarne rurki i zieloną bluzeczkę. (Wygląd). Chris założył jasne jeansy i błękitną koszulę. Przyniosłam jakieś jedzenie i picie. Po 10 minutach Cathy już przyszła. Przywitaliśmy się i od razu poszliśmy do salonu. Usiedliśmy i siedzieliśmy chwilę w milczeniu, nie chciałam żeby tak było więc od razu zaczęłam jakiś temat. Wypytywałam co u niej słychać i takie tam. Po niecałych 5 minutach Chris kopnął mnie nogą pod stołem, wiedziałam że to znak, musiałam iść już do pokoju. Powiedziałam Cathy że nic nie będę jadła ponieważ źle się czuje i idę się położyć. Pożegnałam się z nią i ruszyłam do góry. Słyszałam jeszcze przez chwile że Chris zaczął rozmowę, czyli ja tylko im przeszkadzałam. Gdy byłam w pokoju sprawdzałam wiadomości, jedną z nich miałam od Justina. Pisał mi że będzie miał parę koncertów i może zarobić więcej pieniędzy. Cieszyłam się z tego, napisałam mu że go kocham i podziękowałam za to co powiedział w TV. Przez ten czas kiedy Chris i Cathy rozmawiali ja poszłam wziąć orzeźwiający prysznic. Nudziłam się trochę ale nie miałam zamiaru im przeszkadzać. Nie chciało mi się czekać aż skończą więc położyłam się spać.
Rano miałam gościa, przyszła moja przyjaciółka z którą bardzo długo nie miałam kontaktu, miałyśmy sobie wiele do opowiedzenia. Nie widzieliśmy się ponad miesiąc. Ogarnęłam się i poszliśmy do domu Emily, musieliśmy zajść jeszcze do sklepu, kupiliśmy to co było potrzebne i poszliśmy do domu. Emily opowiadała mi jak to Dylan zatruwał jej życie, nie dawał jej spokoju i cały czas rosił o spotkanie. Ja opowiadałam jej dosłownie o wszystkim, kogo poznałam, jak spędzałam czas, i jakie przygody mi się przytrafiały. Cieszyłam się że po takim czasie mogłam się z nią spotkać, przedtem nie miałyśmy nawet kontaktu telefonicznego. Po powrocie do domu chciałam porozmawiać z Chrisem o Cathy. Cały czas mnie zastanawiało co ustalili. Wróciłam do domu i od razu zauważyłam że Chris ma dobry humor, jego uśmiech na twarzy mówił wszystko. Usiadłam na fotelu i spytałam:
-I jak wczoraj poszło ?
-Dobrze, jesteśmy razem!
-Na prawdę ? to super ! Cieszę się że tak zdecydowała.
-Ja ją bardzo kocham i ona mnie też. Nie wiem co bym zrobił gdyby ona gdzieś wyjechała…
Przytuliłam Chrisa do siebie, byłam bardzo zadowolona, cieszę się że on jest szczęśliwy. Po jakimś czasie zmieniliśmy temat, rozmawialiśmy o naszych rodzicach.
-Zastanawiam się kiedy dokładnie wezmą ślub i czy planują jakieś dzieci ? – zaśmiałam się
-Jakoś nie długo, przynajmniej tak mi mówili, a co do dzieci to mam nadzieje że nie.
śmialiśmy się razem przez dłuższy czas. Napisałam wiadomość do Justina, spytałam co u niego słychać. Niestety miał wyłączony telefon. Wkurzało mnie to że musiałam przygotować się na kolejny dzień szkoły, nawet sprawdzian już zapowiedzieli, jeszcze dobrze się nie zaczął rok szkolny a oni już szaleją. W tamtym roku nie miałam za dobrych stopni… Pamiętam jak moja mama denerwowała się na mnie za to… Tata za bardzo nie wiedział co się dzieje, teraz to na pewno się zmieni. Spakowałam zeszyty i książki, do końca dnia siedziałam tylko przed telewizorem. Nie miałam ochoty się uczyć na sprawdzian. A do tego muszę jeszcze wstać rano. To wszystko mnie dołuje. Bez Justina jest strasznie…
***
-Wstawaj! -Krzyczał Chris
-Jeszcze 5 minut, proszę…
-Zobacz która godzina, i tak ja Ciebie zawiozę, dzisiaj jadę w sprawie pracy, potrzebuje pieniędzy, nie chcesz chyba żebym się spóźnił?
-Dobrze dobrze już wstaje.
Ledwo co wstałam z łóżka, bardzo chciało mi się spać. Wyjęłam z szafy t-shirt i jeansy i zeszłam na dół, zjadłam szybko śniadanie które zrobił mi Chris.
-Masz kanapki do szkoły – Powiedział Chris dając mi worek.
-Dzięki.
-Odebrać Cię ze szkoły ?
-Jeśli chcesz … – Mówiłam jakby mi nie zależało na niczym
Wzięłam torbę z książkami i poszłam do samochodu, już sam zapach powietrza mnie przytłaczał, było wilgotno i zimno. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy pod szkołę. Robiło mi się nie dobrze na jej widok. Pożegnałam się z Chrisem i poszłam na lekcje, obiecałam że nie opuszczę zajęć bez przyczyny, a robiłam to dość często… Na lekcjach było okropnie, lekcje trwały dla mnie bardzo długo, cały czas się dłużył. Po pierwszej lekcji dostałam wiadomość, nie mogłam znaleźć telefonu w torbie, wkładałam go luzem i czasem są takie problemy. Po pewnym czasie w końcu udało mi się go wyjąć spojrzałam zaspanymi oczami na ekran telefonu, z niedowierzania przetarłam oczy. Zrobiłam dziwną minę… Okazało się że napisał do mnie Steven… Raz go tylko widziałam ale wydawał się być miły. Całkiem o nim zapomniałam, gdy włączyłam wiadomość od razu poszłam w ciche miejsce gdzieś gdzie ni było ludzi i do niego zadzwoniłam…

Steven nie odbierał telefonu, za drugim razem gdy dzwoniłam odłączył mnie. Po lekcjach wróciłam zmęczona, nie miałam ochoty dosłownie na nic, nawet do moich zeszytów nie zajrzałam, wszystko zaczęło robić się bez sensu… To wszystko jest mi nie potrzebne… Dlaczego nigdy nie może być tak jak ja chce? Chciałabym żyć inaczej, chciałabym coś zmienić… Jedyne co poprawiało mi humor to Justin! Starałam się jak najwięcej czasu z nim rozmawiać, jego głos był dla mnie czymś niesamowitym, moje samopoczucie zmieniało się od razu. Chris przez cały czas nie odzywał się do mnie… Nie wiem nawet dlaczego. Miałam wiele pytań, niestety żadnej odpowiedzi.
Dwa Miesiące później.
Cały czas szkoła… Powoli zaczynam wątpić w to co robię… Codziennie gdy wracam do domu chce mi się płakać, jest mi tak ciężko. Z Justinem rozmawiam raz na 3 dni. On ma dużo pracy. Martwi mnie to kiedy się spotkamy, kiedy? Tego nikt nie wie. Bardzo źle się z tym czuje. Moja miłość nie gaśnie, ale każdego dnia zmienia się coś w moim życiu. Teraz muszę podejmować ważne decyzje w moim życiu. Gdy mnie coś dołuje od razu próbuję przypominać sobie wakacje które były najwspanialsze. W szkole nie radze sobie najlepiej, trudno mi się jest na czymkolwiek skupić. Niedawno dostałam wiadomość od Justina, pisał że udało mu się odnieść sukces, że jest coraz lepiej. Nie chciałam go martwić ale u mnie jest coraz gorzej. Zaczęłam nawet częściej go widywać w telewizji. Jego piosenki były śliczne, wszystkie o miłości. Wsłuchując się w nie wychwytuje chwilę z naszego wspólnego życia. Piszę o tym jak tęskni, jak pragnie mnie zobaczyć. To wspaniałe uczucie, ale chciała bym go pocałować… Są takie dni gdy bardzo mi go brakuje, nic nie mogę wtedy zrobić. Kładę się wtedy na łóżko i płaczę. Przez ostatnie kilka dni przestałam chodzić do szkoły. Nawet Chris zaczął się o mnie martwić, całymi dniami siedziałam w swoim pokoju i nie miałam zamiaru z niego wychodzić. Przez to nic nie jadłam i szybko chudłam, to był stan depresji, przynajmniej tak to wtedy odbierałam.
Tata chciał ze mną porozmawiać w raz z Chrisem. Nie chciało mi się nawet ich widzieć. Wieczorem Chris przygotował jakąś kolacje, ale sam zapach jedzenia mnie przytłaczał. Przez cały dzień nie jadłam i i tak nie byłam głodna. Do samego przyjścia siedziałam zamknięta w pokoju. Później przyszedł po mnie Chris powiedzieć że tata przyjechał. Zeszłam na dół, byłam kompletnie nieogarnięta… Ale miałam to gdzieś. Tata podszedł do mnie i pocałował w policzek. Usiadłam na kanapie nie odzywając się słowem.
-Powiesz nam co się dzieje ?
-Martwimy się o Ciebie.
-Nie mam na nic ochoty, wszystko straciło sens… Brakuje mi Justina.
Po tych słowach chłopacy milczeli…
-Jeśli to już wszystko ja idę do pokoju.
-Nie nigdzie nie pójdziesz do puki nie zjesz czegoś. Mamy dla Ciebie wiadomość którą Ci się spodoba.
Spojrzałam na nich, mieli dziwne miny. Wiem że nic mnie w tym stanie nie ucieszy… Nałożyłam na talerz pół kromki chleba, posmarowałam masłem i z ledwością ją zjadłam.
-Tak jak mówiliśmy, mamy dla Ciebie wiadomość…
-Jaką ?
-Pamiętasz te bilety które dostaliście z Justinem od Tylera ?
-Tak, a co to za różnica…
-No duża różnica… Lecicie na tą wycieczkę za 5 dni.
Zamurowało mnie, nie dochodziła do mnie ta wiadomość… Przez chwilę nic nie odpowiadałam, musiałam to sobie wszystko poukładać.
-W tym czasie jest przecież szkoła – Powiedziałam.
-Specjalnie jedziesz w czasie szkoły, aby odpocząć. Widzę przecież że coś jest nie tak. Myślę że wolne dobrze Ci zrobi. Dlatego pakuj się bo za 5 dni lecisz na wycieczkę z Justinem.
Po tych słowach poleciałam do góry do pokoju, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, nie spodziewała się tego. Szybko złapałam za telefon i wybrałam numer do Justina. Po jednym sygnale odebrał :
-Cześć!
-Hej kochanie!
-Dzwonisz pewnie ponieważ dowiedziałaś się że razem lecimy na tą wycieczkę ?
-Jasne! Tak bardzo chcę Cię zobaczyć że nie wyobrażasz sobie tego.
-Te dwa miesiące były dla mnie torturą, a tu taka niespodzianka.
-Jeśli chodzi o to gdzie się spotkamy to już jest załatwione z Twoim tatą. Wszystko dogadaliśmy.
-Kocham Cię!
-Ja Ciebie też, będę jeszcze dzwonić do Ciebie.
-Do zobaczenia
-No cześć.
Humor poprawił mi się natychmiastowo, coś jakbym narodziła się na nowo. Taka podróż odmieni moje życie, jeszcze tym bardziej że z nim. Szkoła mnie nie obchodzi, fakt mam słabe oceny, ale tym się nie martwię. Po woli zaczęłam szykować rzeczy które zabiorę. Poszłam jeszcze na dół do taty aby podziękować za to, są na prawdę kochani. Przez te kilka dni niestety musiałam męczyć się w szkole, ale każdego dnia rano rozpierała mnie energia, miałam ochotę dosłownie na wszystko, taka odmiana. W międzyczasie dzwonił do mnie Justin i powiedział o wszystkich szczegółach. Dwa dni przed byłam już spakowana. Zaczęłam patrzeć na wszystko z dystansem, zastanawia mnie tylko myśl dlaczego tak się zdołowałam? Co było tego przyczyną? Ustaliłam z Justinem że spotkamy się na lotnisku. Niestety na miejscowe lotnisko odpadało. Musiałam dojechać 100kilometrów, ale tata nie kazał mi się o nic martwić, kazał mi cieszyć się życiem.
***
W dzień wyjazdu byłam bardzo podekscytowana. Uśmiech miałam na twarzy od samego rana. Na samą myśl miałam motylki w brzuchu. Nie miałam dużego bagażu. Chris również chciał odwieźć mnie na lotnisko. Wsiedliśmy wszyscy do samochodu. Cała jazda mi się dłużyła… 100 kilometrów to sporo. Gdy w końcu dojechaliśmy od razu musiałam pożegnać się z chłopakami, podziękowałam im jeszcze raz i poszłam na lotnisko. Oni nie mogli ze mną tam być, musieli jak najszybciej wracać. Weszłam na lotnisko które było ogromne, dużo większe niż to u nas. Rozejrzałam się dookoła. Justina nigdzie nie było widać. Nagle zadzwonił telefon, był od Justina.
-Gdzie jesteś ? Ja już czekam na lotnisku.
-Ja jestem w domu…
Serce mi podskoczyło… Miałam już łzy w oczach gdy poczułam znajomy zapach. Byłam w objęciach Justina…

Obróciłam się energicznie na palcach w jego stronę, rzuciłam torbę na ziemie i od razu wskoczyłam w jego ramiona. Bez żadnego słowa pocałowałam go, czułam się jak w niebie i chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Justin nie wypuszczał mnie ze swych objęć. Mogła bym tak stać przez cały czas. Justin złapał dłońmi moją głowę i nie przestawał mnie całować.
-Tak mi Ciebie brakowało. -Mówił cicho
-Mi Ciebie też, myślałam że zwariuje.
Nie mogliśmy przestać patrzeć sobie w oczy. To było takie wspaniałe czując swoją obecność. Nie mogliśmy się powstrzymać, cały czas się całowaliśmy, nie patrząc na to że tyle ludzi dookoła. Po jakimś czasie musieliśmy przestać, trzeba było iść do odprawy. Szliśmy trzymając się za ręce, nie zwracałam uwagi na nic… Dosłownie… Justin doprowadza mnie do takiego stanu w którym tylko on się liczy, nie da się opisać tej więzi. Odprawa poszła dosyć sprawnie. Kilka minut i wyszliśmy na ogromne lotnisko. Czekaliśmy jeszcze chwile i wsiedliśmy na pokład samolotu, gdy zasiedliśmy na miejsca od razu przypomniało mi się jak poznałam Tylera, i ile dla mnie znaczył jako przyjaciel… Usiedliśmy wygodnie na miejscach i wpatrywaliśmy się w siebie. Nie mogłam spuścić z niego wzroku. Przez ten czas trochę się zmienił. Włosy miał trochę dłuższe a twarz zrobiła się jakby poważniejsza. Justin miał na sobie białą koszulkę i czarne spodnie. Będąc w samolocie byłam wtulona w jego ciało. Czułam że jestem całkiem inną osobą, przy nim zapominam o moich problemach. Jest jak lekarstwo… Przed startem samolotu Justin dał mi czułego buziaka w kącik ust. Gdy wznieśliśmy się ponad chmury mogliśmy odpiąć pasy. Wstałam i usiadłam Justinowi z przodu na kolana. Przytuliłam i tak siedzieliśmy przez jakiś czas. Nagle Justin powiedział:
-Widzę że nosisz pierścionek ode mnie.
-Zawsze! -Odpowiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy, czułam zapach jego ciała… Minęło kilkanaście minut a ja zasnęłam w jego ramionach. Lot trwał dobrych parę godzin ale przespałam cały. Wydawało mi się że to wszystko sen…
-Obudź się – Mówił Justin całując mnie w policzek
-Co jest? – Spytałam zaspanym głosem
-Lądujemy…
Zdziwiłam się że przespałam cały ten czas. Nawet nie czułam wstrząsów. Minęło parę minut i wylądowaliśmy. Wysiedliśmy z samolotu i od razu poszliśmy w stronę wyjścia. Czułam inne powietrze… Całkiem inaczej się czułam. Gdy wyszliśmy spytałam:
-Dokąd idziemy ?
-Mamy zarezerwowany pokój w hotelu, jest nie daleko lotniska. -Mówiąc złapał mnie za rękę.
To było duże miasto, było dosłownie wszystko. Nie zdążyłam niczego obejrzeć ponieważ hotel był kilka metrów od lotniska, od poszliśmy do hotelu. Justin wszystko załatwił, dostaliśmy apartament. Nasze bagaże zostały wniesione na górę a my z Justinem musieliśmy jeszcze załatwić parę spraw. Później pojechaliśmy windą do naszego apartamentu. Gdy otworzyliśmy drzwi od razu ruszyliśmy na wielkie łóżko. Było bardzo ładnie, nowoczesny styl. (Klik) Rozpakowaliśmy swoje rzeczy. Usiedliśmy razem na kanapie kolejny raz patrząc sobie w oczy.
-To dla mnie jak sen – Powiedziałam .
-Dla mnie też. Ale teraz jesteśmy razem i to jest najważniejsze.
W międzyczasie dzwoniłam do taty i Chrisa opowiedziałam im wszystko. Martwili się o mnie, lot był długi, ale zapewniłam ich że wszystko jest ok. Justin zaproponował abyśmy wyszli na miasto. Byłam ciekawa jak to wszystko wygląda więc się zgodziłam. Przepraliśmy rzeczy i zjechaliśmy windą na dół, oddaliśmy klucze do apartamentu i wyszliśmy z Hotelu. Ogólnie było już ciemno, ale miasto było prześliczne. Złapałam Justina za rękę i ruszyliśmy w nieznane. Przez kilka godzin chodziliśmy i zapoznawaliśmy się z całą tą okolicą. Po pewnym czasie mieliśmy już dość, byliśmy zmęczeni, więc usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce. Położyłam głowę na ramieniu Justina.
-Kocham Cię – Powtarzał Justin.
Cały czas jeździłam palcami po jego włosach, były niesamowicie gładkie. W końcu musieliśmy wracać do hotelu, wstaliśmy i ruszyliśmy w jego stronę, był tak wielki że było go widać z bardzo daleka, więc zgubić się nie da. Po drodze weszliśmy do knajpy i kupiliśmy sobie po coli. Zapłaciliśmy i wyszliśmy, idąc podbiegła do nas grupka dziewczyn… Dlaczego akurat w takiej chwili… To były jego fanki.
-Proszę daj nam autograf! – Krzyczały
-Przepraszam was ale teraz spędzam czas ze swoją dziewczyną.
Przedarliśmy się przez tą bandę dziewczyn, szli za nami kilka metrów, Justin zaczął je ignorować i same się rozeszły.
-Nie przejmuj się tym…
-Nie przejmuje ale zaczyna mnie to irytować, jeśli to będzie się nasilać nie będziesz miał życia prywatnego.
-Wiem…
-Nie przeszkadza mi to że robisz karierę, ale kocham Cie i chce spędzać z Tobą czas, tylko z Tobą.
Po tych słowach Justin dał mi buziaka, złapał mnie rękoma i podniósł do góry. Na rękach zaniósł mnie do hotelu. Odebraliśmy nasz klucz i poszliśmy do apartamentu. Mieliśmy mały problem z otworzeniem drzwi ale po kilku chwilach się udało. Gdy otworzyliśmy drzwi bardzo się zdziwiłam, to nie był codzienny widok….

Justin dziwnie na to zareagował. Zmarszczył czoło i otworzył usta. To nie był nasz apartament… Zastaliśmy tam nagą parę… Przeprosiliśmy i wyszliśmy, od razu zaczęłam się śmiać. Złapałam się za głowę, po prostu nie mogłam się opanować… Ich miny były bezcenne. Nasz apartament był obok. Gdy weszliśmy do swojego od razu pobiegłam pod zimny prysznic. Miałam nadzieje że nie ta para nie będzie się skarżyć, po prostu zaszła pomyłka. Po wyjściu z łazienki czekała na mnie i Justina obsługa hotelowa. Zrobiłam się cała czerwona, zaczęłam nawet wymyślać w głowie co powiem. Na szczęście to nie było konieczne.
-Czy chcieli by państwo skorzystać z naszego tarasu widokowego i zjeść tam kolacje? Czy przygotować jedzenie i przynieść do apartamentu?
-Zjemy na tarasie. – Mówił Justin.
-Za 10 minut proszę o zejście do recepcji.
Bardzo ciekawiło mnie to miejsce. Z torby wygrzebałam niebieską sukienkę bez ramiączek. (Sukienka) Nie przepadam za tego typu rzeczami ale na pewne okazje wkładam, a właśnie dziś był ten dzień. Do tego założyłam zwykłe czarne baleriny. Włosy wyprostowałam i lekko podpięłam, nie chciałam aby przeszkadzały mi w jedzeniu. Justin założył śliczną grafitową koszulę, a do tego zwykłe jeansy.
-Wyglądasz prześlicznie! -Krzyknął.
Podeszłam do niego i mocno do siebie przyciągnęłam. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę windy. Gdy zjechaliśmy czekał na nas kelner.
-Proszę za mną. -Powiedział i ruszyliśmy w całkiem innym kierunku.
W hotelu była druga winda, jechaliśmy na ostatnie piętro a właściwie to na dach. Gdy wysiedliśmy moje oczy ujrzały nieziemski widok. Było bardzo wysoko i widać było całe miasto. Na tarasie znajdywał się stół i biała skórzana kanapa. (Taras) Z drugiej strony był niewielki basen. Kelner zaprowadził nad do stolika, dał kartę menu i proponował różne dania. Na kolację wolałam zjeść coś bardziej lekkiego więc poprosiłam o sałatkę. Justin zamówił ryż z sosem warzywnym, do tego razem wzięliśmy po szklance koli. Gdy kelner poszedł po zamówienia, spojrzałam Justinowi w oczy, było bardzo romantycznie, w ogóle to miejsce było wspaniałe, taki widok… Gdy zjedliśmy miałam wielką chęć wejść do basenu, gdy sprawdziłam wodę była cieplutka. Niestety strój miałam w pokoju… Nagle Justin zapytał:
-Wejdziemy ?
-No coś Ty!
-No proszę! -Nalegał
-Ale ja nie mam w czym…
-Ja też nie. -Mówiąc to zaczął się rozbierać.
Stałam i się bacznie przyglądałam, został w samej bieliźnie i wskoczył do wody. Pokazał mi język i powiedział:
-Jak nie to nie.
Zdjęłam buty i usiadłam na krawędzi basenu zamaczając przy tym nogi. Nagle poczułam szarpnięcie, znalazłam się pod wodą. Justin pociągnął mnie za nogi.
-Zwariowałeś -Krzyczałam wściekła.
-Nie, ale inaczej byś nie weszła.
-Mogłeś powiedzieć, zdjęła bym chociaż sukienkę.
Byłam wściekła, a do tego cała mokra, wyszłam z basenu i zrzuciłam z siebie sukienkę. Położyłam na krześle i skoczyłam prosto na Justina.
-A to za to wciągnięcie do wody.
Justin usiadł na dnie i objął mnie rękoma. Usiadłam mu na kolana i oplotłam go nogami. Ręką złapałam go za głowę i przyciągnęłam ją do siebie. Namiętnie go pocałowałam. W tym czasie przyszedł kelner i zabrał nasze talerze. Powiedział też że kolejna para chce skorzystać z kolacji na tarasie, kelner zaproponował nam basen kryty gdzieś na dole hotelu, ale stwierdziliśmy że wracamy do apartamentu. Podał nam ręczniki i wyszliśmy z basenu. Wzięliśmy swoje rzeczy i wróciliśmy do pokoju. Poszłam od razu do łazienki i ogarnęłam się. Przebrałam rzeczy i wysuszyłam włosy. Usiadłam na łóżku i patrzyłam w okno. Czułam się jak we śnie, to było wszystko czego mi potrzeba.
-Dziękuje Ci za mile spędzony czas. -Mówiłam
-Przestań… To ja Ci powinienem podziękować za wszystko.
Justin ułożył się obok mnie, leżeliśmy patrząc w głąb siebie. Przypominały mi się te wszystkie wspaniałe chwile. To tak jakby się spełniało moje marzenie. A wszystko zawdzięczam tylko Justinowi.
-Zastanawiam się jak Ci idzie w szkole? – Pytał
-Nie najlepiej… Będę musiała się nieźle wziąć… Jeśli nic nie zmienię będę musiała powtarzać rok.
-Nie mów tak nawet, chciałbym Ci jakoś pomóc ale nie wiem jak…
-Najlepiej jakbyś był przy mnie przez cały czas.
-Ale wiesz że ja bym bardzo chciał, ale to niemożliwe.
-Wiem, nie winie Cię za to.
-Kocham Cię tak bardzo… -Powiedział cicho całując moją szyje.
Z Justinem włączyliśmy sobie film na wielkim telewizorze. Położył rękę na moim brzuchu i jeździł po nim w górę i w dół. W połowie filmu dostałem telefon, to znowu był Steven… Ostatnio dzwonił jak byłam w szkolę i gdy do niego zadzwoniłam nie odbierał.
-Nie odbieraj… -Mówił Justin.
-Ale muszę.
Gdy to powiedziałam Justin wyrwał mi telefon z ręki i odebrał, Nic się nie odzywał chciał sprawdzić co Steven powie. Wkurzyło mnie to… Nagle Justin słuchając Stevena spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami. Wstał z łóżka i wyszedł z apartamentu do tego trzaskając drzwiami…

Nie miałam pojęcia o co chodzi… Wyszłam za Justinem i złapałam go za ramię.
-Co się dzieje ? – Mówiłam bojąc się że Steven nagadał czegoś Justinowi.
-Zabije go normalnie! – Mówił wkurzony
-Ale co się stało, chodzi o mnie ?
-W pewnym sensie, on wiedział że ja odebrałem i specjalnie to powiedział. -Mówił z taką nienawiścią w oczach.
-Ale co ?
-Nie ważne skasuj jego numer…
-Justin ważne !
-Ale to była informacja dla mnie, proszę nie mówmy już o tym.
Posłuchałam go i skasowałam numer do Stevena. Jeśli Justin tak mówi to tak robię, wiem że on zrobił by to samo. Przyciągnęłam Justina do siebie i spojrzałam na jego twarz. Weszliśmy do apartamentu i położyliśmy się na łóżku.
-Chciałbym być przy Tobie cały czas…
Spojrzałam na niego kontem oka. Był najwyraźniej smuty, widziałam to w jego oczach.
-Powiesz mi co się dzieje ?!
-Ale wszystko jest ok
-Przecież widzę… Powiedz o co chodzi… Co mówił Steven ?
-Ale tu już nie chodzi o niego… Nie chcę Cię martwić.
-Będę się martwić jeśli mi nie powiesz …
-No dobrze!
Usiadłam na krawędzi łózka i odwróciłam się w jego stronę.
-Teraz kiedy zaczyna mi się wszystko układać… Nie wiem jak zacząć… Chodzi o to że możemy się nie zobaczyć bardzo długo…
-Justin co Ty mówisz? Wytrzymałam dwa miesiące i myślę że kolejne dwa nie zrobią różnicy.
Justin spuścił wzrok.
-Możemy się nie zobaczyć nawet pół roku.
Zamurowało mnie, nie mogłam się uspokoić, pobiegłam z płaczem do łazienki. Zamknęłam się na klucz i przykucnęłam na zimne kafelki. Przykryłam twarz rękoma… Tyle czasu to stanowczo za dużo.
-Isabell proszę wyjdź porozmawiajmy…
-Nie ma o czym…
-Otwórz drzwi!
-Nie
Jeszcze bardziej się rozpłakałam… Nagle usłyszałam trzask, Justin wyrwał zamek i wszedł do łazienki. Złapał mnie za rękę i podciągnął do góry. Puściłam go i spadłam na ziemie, przyciągnęłam do niebie kolana.
-Mogłem Ci nie mówić jak na razie…
-A co by to zmieniło ? i tak bym się dowiedziała. Kiedy miałeś zamiar mi to powiedzieć.
-Jak najpóźniej, chciałem z Tobą spędzić ten czas…
-Ale dlaczego?!…. – Cała się trzęsłam. To nie ma największego sensu.
-Ma kochamy się przecież.
-Tak kochamy… Ale wystawiasz nasz związek na próbę która i tak się nie uda…
-Mam nadzieje że ten tydzień spędzimy razem, zapewne to już będą nasze ostatnie.
-Nie mów tak nawet!
-Ale pół roku ? Dla mnie to jak wieczność. Nic z tego nie wyjdzie.
-Ale wszystko będzie dobrze, będę się starał o to aby Cię widzieć jak najszybciej. Jak będę mógł to co miesiąc będę przyjeżdżał.
-Wiesz że to jest kosztowne… Nie opłaca się po prostu. Miłość na odległość? Pomyśl trochę.
-Myślę i to cały czas, po tym okresie pół roku lub dłużej będzie koniec tego…
-Koniec czego ? Sławny będziesz cały czas…
-Nie o to mi chodziło, muszę teraz pracować a później będziemy razem szczęśliwi.
Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć, miałam mętlik w głowie.
-To co jest między nami jest wyjątkowe, nie chce tego tracić.
-Ja też nie…
Wyszliśmy z łazienki i usiedliśmy w pokoju na łóżku.
-Wiesz co zostawmy to na jutro, nie chce mi się o tym gadać.
Położyłam się i obróciłam na bok, tak aby nie patrzeć na Justina, bardzo mnie to bolało. Nie chciało mi się spać ale nie miałam zamiaru dłużej ciągnąć tego tematu. Przez cały czas patrzyłam się w sufit… Zastanawiałam się jak by to wyglądało gdybyśmy jednak spróbowali… Raz w miesiącu byśmy się widzieli… Wiem że pół roku nie wytrzymała bym bez niego… Postanowiłam się zgodzić na to, nie miałam innego wyjścia, ja nie mam mu za złe że spełnia swoje marzenia bardzo się z tego ciesze że chociaż mu się udało.
Rano gdy wstałam powiedziałam wszystko Justinowi. Że ma racje, nie możemy psuć tego co jest między nami. Bardzo się ucieszył że tak to się skończyło. Przy śniadaniu Justin podarował mi prześliczną niebieską różę. Starałam się nie myśleć o tym co będzie a cieszyć się tymi chwilami spędzanymi z ukochanym. Po południu mieliśmy wybrać się do spa które było zarezerwowane. Mieliśmy do tego czasu jakieś półtorej godziny, ubrałam fioletową zwiewną tunikę, tak abym sprawnie ją zdjęła. Do spa pojechaliśmy taksówką. Na miejscu się pożegnaliśmy ponieważ oddzielne SPA jest dla chłopaków a oddzielne dla dziewczyn. Poszłam do swojej szatni i rozebrałam się, zawinęłam w ręcznik który mi dali i poszłam w stronę strzałek. To był wielki kryty base, cały był zaszklony, był przepiękny widok. Panie zaproponowały mi kurację z miodu i mleka Lub zwykłą tradycyjną kurację. Wybrałam Tą z miodu i mleka, była odprężająca, wspaniale się od razu czułam, nastrój poprawił mi się natychmiastowo. Kątem oka zauważyłam że Justin jest po drugiej stronie basenu, ale mnie nie widział. Rozluźniłam mięśnie i odprężyłam się. Te dwie godziny były mi na prawdę potrzebne, bardzo się wyciszyłam. Na sam koniec mogłam iść do jacuzzi ale zrezygnowałam, chciałam jak najszybciej wracać i pogadać z Justinem, teraz byłam na to gotowa. Gdy się przebrałam Justin już na mnie czekał, obiad mieliśmy opłacony w hotelu ale ustaliliśmy że jedziemy zjeść na miasto. Taksówka zatrzymała się w mieście, Justin stwierdził że kupimy i pojedziemy do Hotelu. Szybko wyskoczył do restauracji kupił i przyszedł do taksówki. Wysiedliśmy i zapłaciliśmy taksówkarzowi. Weszliśmy do hotelu i odebraliśmy klucze od apartamentu. Wjechaliśmy windą do góry i od razu wzięliśmy się do jedzenia. Podczas gdy my jedliśmy przyszedł pokojowy i kazał się wstawić przy recepcji za 10 minut. Justin czekał na mnie w apartamencie a ja pobiegłam na dół. Podeszłam do recepcjonistki.
-Twój ojciec zostawił dla Ciebie wiadomość. -mówiąc to podała mi kartkę. Otworzyłam ją i po przeczytaniu kawałka kartka spadła mi na ziemię…

Coś się wydarzyło… Ojciec pisał mi abym jak najszybciej wracała do domu, że to ważne. Ta wiadomość była dla mnie najgorsza. Chciałam spędzić ten czas z Justinem a tu muszę wracać… Najgorsze było to że nie wiedziałam jak Justin zareaguje. Łzy napływały mi do oczu, jakoś udało mi się powstrzymać od płaczu. Pobiegłam do góry, weszłam do apartamentu i spojrzałam na Justina siedzącego na krześle. Spojrzał na mnie kontem oka i zapytał:
-Coś się stało ?
-Tak!
Justin wstał i podszedł do mnie.
-Muszę wracać dzisiaj do domu… Coś się wydarzyło.
-Dzisiaj?! Dlaczego?
-Nie mam pojęcia, ale na prawdę muszę.
-No trudno nic się nie stało ale bardzo chciałem spędzić z Tobą ten czas.
-Ja też uwierz ale to coś ważnego i muszę wracać, chętnie bym została!
-Nie ma sprawy, ale teraz będziemy się widywać raz w miesiącu.
-Wiem, ale mam nadzieje że uda nam się to przetrwać. – Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
-Nie martw się tylko – Powiedział. -Odwzajemniając uścisk.
Muszę już się zacząć pakować, wieczorem muszę być już na lotnisku. A Ty Justin wracasz?
-Niee, ja zostanę tu jeszcze tydzień.
Było mi przykro i bardzo mnie to bolało że muszę wracać. Ale przeczuwam że stało się coś złego inaczej tata nie chciałby abym wracała, sam mi załatwił wyjazd. Do końca dnia siedziałam wtulona w Justina, zawsze chciała bym aby był przy mnie. Byłam już spakowana, czas leciał tak szybko. Znieśliśmy moje torby na dół i zadzwoniliśmy po taksówkę. Czekaliśmy 5 minut i już jechaliśmy, Justin upierał się przy tym że chce mnie odwieźć na lotnisko. Jazda minęła równie szybko jak dzisiejszy dzień. Justin wziął moją torbę i ruszyliśmy w stronę lotniska. Bilet był już kupiony. Musieliśmy się pożegnać, rzuciłam się Justinowi na szyje.Spojrzałam na jego twarz. Nie wierzyłam w to co zobaczyłam, leciały mu łzy…
-Justin co jest ?
-nic, po prostu nie chce się z Tobą rozstawać.
-Ale przecież to nie jest koniec, sam mnie tak pocieszałeś.
Byłam w szoku że Justin się tak zachowywał, to nie było do niego podobne wręcz dziwne. To on zawsze mnie pocieszał że wszystko będzie okej.
-Nie martw się niedługo się zobaczyłam. -Powiedziałam dając mu namiętnego buziaka.
-Kocham Cię -Powiedział.
-Ja Ciebie też, mam nadzieję że zobaczymy się jak najszybciej.
Odwróciłam się i poszłam przed siebie. W ostatniej chwili się jeszcze obróciłam i posłałam mu całusa. Poszłam na pas startowy i wsiadłam z innymi do samolotu. Ja i tak jestem zadowolona z wyjazdu, bardzo poprawiło mi to nastrój a to było mi bardzo potrzebne teraz gdy chodzę do szkoły. Usiadłam na swoim miejscu i w tym momencie zaczęłam myśleć o tacie. Bałam się że stało się coś z Chrisem, tego najbardziej się obawiam. Co mogło być aż tak ważne? Nie mam pojęcia. Lot samolotem bardzo mi się dłużył, nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu, siedziałam jeszcze z jakimś starym dziadkiem który chrapał a ja chciałam sobie pospać. Nie mogłam się wyciszyć a im bliżej domu tym bardziej się denerwowałam. Nie wiedziałam co mnie czeka po powrocie do domu. Po locie byłam bardzo wykończona, nie miałam na nic sił. Na lotnisku czekała na mnie już cała ekipa. Gdy jechaliśmy samochodem nie chciałam ich wypytywać co się stało. W domu zaniosłam moje rzeczy do pokoju. Zeszłam na dół i podeszłam do taty.
-Powiesz mi co się stało ?
-Dzisiaj się prześpij widzę że jesteś zmęczona, jutro porozmawiamy.
Zdziwiłam się ponieważ mój tata wszystko musi wyjaśniać jak najszybciej, ale go posłuchałam, miał racje byłam zmęczona.
-Poszłam do mojego pokoju i od razu się położyłam, niby byłam zmęczona ale nie mogłam zasnąć, dręczyła mnie jedna myśl… Co się stało?
***
Rano gdy wstałam wzięłam gorącą kąpiel.Christopher jadł właśnie śniadanie gdy weszłam do kuchni. Spojrzał na mnie i nic się nie odezwał.
-Co u Ciebie? 0Spytałam aby zacząć rozmowę.
-Może być.
Dalej się nie odzywał… Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Słuchaj powiesz mi wreszcie o co chodzi? -Mówiłam poddenerwowana.
-Musisz poczekać na swojego tatę. On ma Ci wszystko wyjaśnić.
-A Ty nie możesz tego zrobić?
-Nie… Obiecałem że nic nie powiem.
-Jak chcesz…
Byłam na niego zła że mi nic nie chciał powiedzieć. Musiałam czekać na mojego ojca. Minęło pół godziny a on złożył u nas wizytę. Powiedział żebyśmy wyszli najlepiej na spacer. Ubrałam się i wyszłam z nim.
-Tato wyjaśnisz mi to wszystko ?
-Tak, ale nie będziesz z tego zadowolona, nie wiem jak to się stało ale… Nie mam pojęcia jak mogło do tego dojść…
-Mów !
-Wyrzucili Cię ze szkoły…
-Jak to? Dlaczego ?
-Przyszedł list ze szkoły, mogę Ci go pokazać.
Wzięłam od niego list i otworzyłam go. Faktycznie… Zostałam skreślona z listy w tej szkole. Czułam się fatalnie z tą myślą. Wszyscy mówili mi że mam się nie martwić, że pójdę do innej i nie będzie już tej sytuacji, ale mi było bardzo ciężko.Po tej wiadomości od razu zadzwoniłam do Justina. Gdy mu to wszystko opowiedziałam dziwnie zareagował… Powiedział coś co mnie zabolało… Myślałam że zrozumiał… Że wszystko będzie się układać.

Nasza rozmowa przebiegała dość dziwnie.
-Cześć.
-Cześć kochanie, jak lot do domu ?
-Dobrze ale nie o tym chciałam rozmawiać.
-Rozumiem o co chodzi?
-Wyjaśniło się dlaczego musiałam wracać do domu…
-Ale mi się nie musisz tłumaczyć, ja to rozumiem.
-Tu chodzi o mnie…
-A więc słucham.
-Chodzi o to że wyrzucili mnie ze szkoły…
-Coo ?! Jak to ?
-No normalnie…
-Mogliśmy się nie spotykać… Mogłem wpaść na to szybciej skoro i tak już miałaś problemy ze szkołą.
-Justin przestań! To nie wina wyjazdu.
-A czego ?
Milczałam przez chwilę, skreślenie z listy było spowodowane wagarami i złymi ocenami a do tego jeszcze ten wyjazd, moja szkoła ma wysoki poziom a ja się do niej i tak nie nadawałam.
-Nie ta to będzie następna… Nic się przecież nie stało!
-Stało się… Szkoła jest w życiu najważniejsza!
-Nie to nie jest najważniejsze, dlaczego tak mówisz? Nie skończyłeś szkoły, sam ją rzuciłeś…
-Ale mi się nadarzyła okazja której nie mogłem zmarnować, to była szansa która się spełnia…
-To się nie wypowiadaj na temat mnie i co jest dla mnie najlepsze, ja sama to wiem.
-Musisz tak wszystko uprzykrzać ?
-Ty nic nie rozumiesz…
-Słuchaj ja mam tego dość… Planuje za trzy tygodnie przylecieć do Ciebie wtedy pogadamy!
Nie zdążyłam nic powiedzieć a on się rozłączył, nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy nie… Zdenerwował mnie, to moje życie… Nie robię tragedii z tego że wyrzucili mnie ze szkoły, na tym się nie kończy, ja rozumiem że szkoła jest ważna… Trudno mi się było z tym pogodzić. Chris wypytywał mnie o całą tą wycieczkę ale nie miałam ochoty na nic, widział że miałam zły humor.
-To pewnie przez Justina… -Powiedział głośno Chris.
-Nie… -Mówiłam ale to po części była jego wina.
Widziałam że Chrisa intrygowało to co wydarzyło się ostatnio między mną a Justinem. Starałam się za bardzo tym nie przejmować. Teraz musiałam pomyśleć co zrobić ze szkołą… W szkole w której byłam był dość wysoki poziom i wydaje mi się że powrót do tej samej źle się by skończył. Ustaliłam tak że mam tylko tydzień na decyzje nie chce tego przeciągać. Mam nadzieje że uda mi się poprawić. Minus tego wszystkiego było to że nikogo nie będę znała… Jakoś się ogarnęłam i przebrałam, chciałam chodź na chwilę uciec od problemów. Ubrałam się w jasne rurki i bluzkę w panterkę. Wyszłam z domu i szłam przed siebie, w połowie drogi stwierdziłam jednak że pójdę do przyjaciółki Emily. Po niecałych 5 minutach byłam już u niej.
-oo cześć! Jak dawno Cię nie widziałam, co się ostatnio działo, w szkole Cię przestałam widywać…-Wyjaśnię Ci to później…
Weszłam do środka i poszłyśmy do jej pokoju. Usiadłam na wygodnym fotelu i zaczęłam jej wszystko opowiadać… Gdy jej powiedziałam że wyleciałam ze szkoły nie mogła w to uwierzyć. Emily chodzi ze mną do szkoły ale innej klasy.
-Mogłaś mi powiedzieć że masz problemy… Pomogła bym Ci. -Wiem że mogę na Ciebie liczyć zawsze ale nie tym razem…
-Dlaczego tak sądzisz ?
-Ponieważ to jest taka chwila w której muszę poradzić sobie sama, nikt mi nie jest w stanie pomóc. Staram się sama sobie wszystko poukładać, chodź nie jest to łatwe.
-Rozumiem Cię, ale wiesz że możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji.
-Słuchaj możemy zmienić temat ?
-Jasne.
-Ostatnio zaczęłam interesować się Justinem… Oczywiście nie w tym sensie jakim myślisz. Ale jego życie jest dość ciekawe. Słuchaj nie obrażaj się za to ale muszę zadać ci to pytanie.
-No okej pytaj…
-Czy Ty i Justin… No czy wy jesteście jeszcze razem ?
-Ty jeszcze pytasz… Pewnie że jesteśmy. -Skąd ten pomysł.
-Po prostu nie byłam pewna, zobaczyłam coś co wydawało mi się być dziwne… -Ale gdzie ? – Pytałam zaciekawiona
-W telewizji… Nie chciałam Ci tego mówić, dlatego też zwątpiłam czy jesteście nadal razem.
Emily długo trzymała mnie w niepewności… Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Emily powiedziała że widziała Justina w telewizji z jakąś dziewczyną, mówiła też że najwyraźniej byli sobą zainteresowani.
-Ale to jest nie możliwe -Mówiłam z uśmiechem
-Tak myślisz?! Nie mówię tego na złość, tylko chce się z Tobą dzielić tym co wiem, nie chce żebyś cierpiała i żeby on Ciebie oszukiwał.
-Ale ja z nim rozmawiałam ostatnio przez telefon, i nawet podał datę spotkania -Mówiłam chodź na rozmowa była nieciekawa.
-Może i racja.
Emily wstała i podeszła do swojego komputera, powiedziała że nagrała ten filmik i chce mi go pokazać, tylko nie była pewna czy ja jestem na to gotowa. Usiadłam koło niej i patrzyłam w monitor starego komputera. Filmik trwał około 40 minut, najpierw trwał koncert w którym Justin zaśpiewał parę piosenek, nic nadzwyczajnego, miał nawet ubraną tą ładną turkusową koszulę w kratkę. Po jakimś czasie zaprosił kogoś na scenę… Weszła jakaś dziewczyna z mikrofonem, zaczął śpiewać z nią jakiś kawałek który słyszałam pierwszy raz… Na końcu podeszli do siebie. Ta dziewczyna złapała go za głowę i przyciągnęła do siebie… Filmik trwał jeszcze 3 minuty ale Emily go wyłączyła powiedziała żebym dalej nie oglądała… Musiałam to obejrzeć, popchnęłam ją i włączyłam go do końca… Myślałam że mi serce pęknie, on mnie oszukał…

Po obejrzenia filmiku od razu wybiegłam na zewnątrz, było mi nie dobrze patrząc na niego. Słyszałam jak Emily za mną biegła, ale ja chciałam być sama… Po pewnym czasie wróciła się do domu wiedziała że mnie nie dogoni. Usiadłam na ziemi koło jakiegoś drzewa. Podkuliłam nogi i próbowałam to sobie jakoś wyjaśnić, niestety to nie było takie proste, chciała bym aby ten filmik nie był prawdziwy, ale oni wyglądali jak para! Pocałowali się… Ustaliłam że po powrocie do domu zadzwonię do niego. Gdy się uspokoiłam wróciłam do domu, od razu złapałam za telefon. Zobaczyłam że Justin chciał się ze mną szybciej kontaktować. Wybrałam do niego numer i zadzwoniłam.
-Cześć.
-No cześć, słuchaj musimy sobie coś wyjaśnić, nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć?
-Wyjaśnię Tobie wszystko jutro. Musimy pogadać, więc Jutro w południe bądź w domu, wpadnę do Ciebie.
-Dobrze to do jutra. Cześć
Dlaczego nie powiedział mi szybciej że przyjeżdza, czyli wychodzi na to że chce mi wszystko wyjaśnić. Ciesze się z tego. Nie spodziewałam się jednego… Tego że tak szybko się zobaczymy. Do końca dnia byłam już zamyślona. Zadzwoniłam do Emily i wszystko jej wyjaśniłam. Wieczorem ja zChrisem zostaliśmy zaproszeni do Cathy. Gdy oni sobie rozmawiali jej rodzice zaproponowali mi odświerzająco-relaksującą kąpiel. Zgodziłam się i zostałam zaprowadzona do pomieszczenia w którym była wielka okrągła wanna, ściany miały jasny kolor co dawało wspaniały efekt. Siedziałam tam chyba z dobre pół godziny, taka kąpiel była mi bardzo potrzebna, odstresowała mnie. Z Chrisem wróciliśmy dopiero przed północą do domu. Zjedliśmy u Cathy kolacje razem z jej rodzicami, było na prawdę miło. Padnięta od razu poszłam spać, nawet myśl że Justin przyjeżdża nie robiła na mnie wrażenia. Rano obudziły mnie promienie słońca, wstałam i podeszłam do mojej szafy, wyjęłam z szafy ciemne dopasowane rurki i luźną czerwoną bluzkę, Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przy stole. Gdy jadłam przyszedł Chris rozmawialiśmy chwilę ale on musiał coś załatwić więc zostałam sama, po około 2 godzinach oczekiwania Justin zadzwonił do drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe, nie mogłam nic zrobić. Otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka. Podeszłam do niego i pocałowałam go, czułam że coś jest nie tak, przy pocałunku odwrócił głowę, od razu łzy napłynęły mi do oczu…
-Justin co się dzieje ? -Mówiąc to spojrzałam mu w oczy
-Przyszłem wyjaśnić coś tylko…
-Na to właśnie czekam…
-To jest koniec. -Powiedział z nienawiścią w oczach.
-Czego ?
-Nas! To nie ma sensu… Chcę zapomnieć. Przepraszam.
-Ale dlaczego ? Chcesz to wszystko zniszczyć?
-Tak musi być, nasze drogi właśnie zaczęły się rozchodzić. Mam nadzieje że ułożysz sobie jakoś życie.
-Ale dlaczego mi to robisz? Ja Cię kocham… Mówiłam, już nie mogłam powstrzymać łez.
-Przykro mi, na pewno znajdziesz kogoś lepszego niż ja, Ty na mnie nie zasługujesz… Nie będę wchodził Ci już więcej w drogę.
-Dlaczego Ty to robisz… Chcę z Tobą być !
Justin się obrócił i wyszedł na zewnątrz, wybiegłam za nim ale było już za późno, wsiadł do taksówki i odjechał, nawet się nie spojrzał. Spadłam na ziemie, miałam twarz zalaną łzami… Poraz kolejny zostałam zraniona przez kogoś na kim bardzo mi zależy… Ja sobie nie wyobrażam życia bez niego. Jak on mógł mi to zrobić… Byłam rozbita… Miałam totalny chaos w głowie, musiałam sobie to poukładać, Cały czas w głowie siedziało mi pytanie: Dlaczego on to skończył? Nie było powodu… Przecież się kochamy i to powinno być najważniejsze. Nie wiedziałam co się dzieje wogół mnie, wszystko było zamazene, od płaczu bolały mnie oczy. Serce mnie bardzo bolało…
***
Obudziłam się rano w swoim łóżku, przetarłam oczy i wstałam… Może to był tylko sen? -Pytałam sama siebie… Pobiegłam do pokoju Chrisa, siedział przed telewizorem… Gdy mnie zobaczył podbiegł do mnie i mocno do siebie przytulił.
-Co jest – Pytałam
-Znalazłem Cię przed domem, nie kontaktowałaś w ogóle, myślałem że coś brałaś i martwiłem się…
Mina od razu mi zbledła, czyli to jednak była prawda… Wybiegłam od Chrisa i weszłam do siebie do pokoju trzaskając drzwiami. Chris wszedł za mną.
-Isabell co się stało?
-Nie jestem juz z Justinem..
-Cooo ? Jak to ? Dlaczego -Zadawał pełno pytań.
-Stwierdził że nie jest dla mnie wystarczającą dobry…
-Co za… Nie wypowiem się, normalnie jak go spotkam to nie wiem co mu zrobię…
Chris wyszedł a ja zostałam sama… Opowiedziałam o całej sytuacji Emily, bardzo mnie pocieszała ale to i tak nic nie dało, czułam się potwornie. Przecież od dał mi do zrozumienia że nigdy się już więcej nie spotkamy, byłam bardzo zainteresowana dlaczego tak zrobił?! Może miał już kogoś dłużej ? Ale bym się domyśliła. Postanowiłam zadzwonić do Justina i spytać go o to. Gdy zadzwoniłam okazało się że nie ma takiego numeru… Rzuciłam telefonem o ściene… Zasisnęłam pięści i starałam się aby ta złość nie wyszła na zewnątrz. Gdyby teraz ktoś był tu obok mnie mogło by się to źle skończyć. Ta złość mnie dobijała. Miałam ochotę wszystko rozwalić w promieniu kilometra. Teraz nie mam rzadnego kontaktu z Justinem to jest koniec…
***
Następnego dnia oglądając telewizję znów widziałam Justina, bardzo mnie to denerwowało, kocham go, chciałam o nim jak najszybciej zapomnieć ale przypominało mi go dosłownie wszystko i to na każdym kroku. Widziałam też że Justin z tą dziewczyną są razem ta wiadomość była dla mnie szokująca, zerwaliśmy a on już kogoś ma… To nie jest sprawiedliwe, przez niego cierpię… Jak widziałam jak ją całuję… Tak jakby nigdy mnie nie znał i nic do mnie nie czuł… Nie mam pojęcia jak on tak możę… Wszystko co mówił było jednym wielkim kłamstwem, powinnam go za to nie nawidzić a jednak… Justin zachowywał się jakby nie miał rzadnych uczuć… Chris był wkurzony na to wszystko ale ja mu nie chciałam dokładać kolejnych zmartwień więc nie mówiłam mu o wszystkim, ale sam się domyślił że Justina ma dziewczyne, Chris najchętniej pojechał by do niego i połamał go. Chcąc się odstresować i chodź na chwilę zapomnieć umówiłam się z Emily na imprezę, nie mogę rozpaczać gdy on sie dobrze bawi z jakąś laską, to nie sprawiedliwe, nie dam mu tej satysfakcji, będę się bawić i nic mi tego nie zepsuje. Ubrałam spódniczkę w kratkę i niebiesko zielony top specjalnie na imprezy. Wyprostowałam włosy i czekałam na Emily. Czekając pomalowałam oczy na turkusowy kolor. Gdy przyszła Emily zamówiliśmy taksówkę i nią pojechaliśmy na imprezę. Gdy byliśmy na miejscu weszliśmy i znalazłyśmy miejsca siedzące. Źle się czułam, pełno osób było ode mnie ze szkoły, wszyscy dziwnie się patrzyli, chciałam wracać ale Emily mnie przekonała abym została. Po dłuższym czasie dosiadła się do nas grupka ludzi których nawet nie znaliśmy, to były cztery dziewczyny i jeden chłopak, poznaliśmy się z znimi, zamówiliśmy sobie po coli. Byli na prawdę mili, dobrze nam się z nimi rozmawiało. Polubiłam z Emily te dziewczyny, nawet po kilku godzinach wzięły od nas numery telefonów. Impreza skończyła się dla mnie w tym momencie jak jedna z nich wymówiła słowo Justin, momentalnie wybiegłam z imprezy. Wyszłam na świeże powietrze i już chciałam wracać do domu… A już było tak dobrze… Ngale poczułam że ktoś stoi za mną, czułam obecność tej osoby…

-Wszystko w porządku? -Usłyszałam męski głos.
Odwróciłam się i spojrzałam na osobę stojącą za mną.
-Nie nic nie jest w porządku…
-Tak szybko wybiegłaś… Chciałem sprawdzić czy wszystko ok.
Usiadłam na ziemi i wpatrywałam się w niebo, dusiłam w sobie łzy które chciały wyjść na zewnątrz. Kontem oka widziałam że chłopak wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni i zaczął palić. Nagle usiadł koło mnie a ja spytałam:
-Chce być sama… Czemu tu za mną przyszedłeś?! Nawet się nie znamy.
-Może i się nie znamy ale moja siostra kazała mi sprawdzić czy wszystko ok. Ona siedziała z wami przy stole.
W tym momencie zrozumiałam ale nie spodziewałam się że będzie kazała swojemu bratu za mną iść.
-Ja już tam nie wrócę… – Mówiłam ze wzrokiem wbitym w ziemię.
-Dobrze, odwiozę Cię do domu.
-Przejdę się.
-Nie mam mowy, pójdę tylko wszystkim powiedzieć i możemy jechać.
-Ale ja nie chcę.
-Sama wracać nie będziesz…
Głupio się czułam, nie znałam tego chłopaka… Gdy on poszedł powiedzieć dziewczyną ja wstałam i przetarłam ręką spódniczkę. Przez chwilę stałam zamyślona do póki nie przyszła Emily z bratem nowo poznanej koleżanki.
-Na pewno nie chcesz zostać ? -Spytała
-Nie mam ochoty, Ty wiesz czemu…
-Dobrze, Josh odwiezie Cię do domu.
Pożegnałam się z Emily, później dołączyła do reszty dziewczyn.
-Wiesz co… Wolała bym się przejść.
-Jak chcesz, mam za zadanie dopilnować abyś dotarła do domu.
Ruszyliśmy w stronę mojego domu przez chwilę nie odzywaliśmy się do siebie, to on zaczął rozmowę.
-A jak się nazywasz?
-Isabell. I z tego co słyszałam to jesteś Josh…
-Taa.
Po tym nasza rozmowa dobiegła końca. Szliśmy w zupełnej ciszy do póki znów nie zaczął mnie wypytywać.
-Nie wiem czy mogę o to pytać ale powiesz mi dlaczego nie chciałaś dłużej zostać ?
-Wszystko przypominało mi mojego byłego chłopaka, który nie dawno ze mną zerwał. A już dopiero jak usłyszałam jego imię to po prostu coś we mnie pękło.
-Rozumiem byłem ostatnio w podobnej sytuacji ale to ona zerwała ze mną… Więc wiem że nie jest Ci łatwo.
-Idąc na tą imprezę chciałam po prostu chodź na chwilę zapomnieć… On się świetnie bawi z nową dziewczyną, mówił że mnie kocha… A tak po prostu to zakończył.
-To takie uczucie jak by Cię ktoś oszukał, moja dziewczyna mnie zdradzała, zacząłem się domyślać i gdy chciałem z nią szczerze porozmawiać pojechałem do niej do domu, zastałem ją z jakimś kolesiem… Nawet nie próbowała ratować naszego związku…
Droga szybko mi zleciała, lepiej mi było mówiąc to Joshowi, poczułam ulgę. Stanęliśmy przed moimi drzwiami, spytałam czy chce wejść do środka ale musiał już jechać. Pożegnałam się i pobiegłam do mojego pokoju. Ta cisza mnie przytłaczała, słyszałam każdą moją myśl. Włączyłam muzykę aby zagłuszyć moje myśli. Ale gdy zaczęła lecieć piosenka Justina momentalnie zabolało mnie serce, po raz kolejny… Chrisa nie było w domu, za pewne świetnie się bawił z Cathy. Usiadłam przy oknie i wpatrywałam się w księżyc który oświetlał drogi. W pewnym momencie podjechał jakiś samochód. Ktoś z niego wysiadł i zadzwonił do moich drzwi. To na pewno nie był Chris, zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. Okazało się że to był Josh.
-Zapomniałaś torebki. – Powiedział podając mi ją.
Ja nawet się nie zorientowałam że jej nie mam, tak wtedy szybko wybiegłam… I już o niczym nie myślałam.
-Dzięki.
-A Ty wracasz jeszcze na imprezę ?!
-Niee już jest koniec, jakichś dwóch kolesi się pobiło, przyjechała policja no i koniec imprezy. Nie wiem czy Ci mówić ale ktoś się kręcił koło Twojego domu…
Spojrzałam na niego przerażona…
-Jest ktoś u Ciebie w domu?!
-Nie
-Może zadzwoń po kogoś.
-To wejdź na chwilę.
Josh wszedł i usiadł na kanapie w salonie. Teraz gdy było jasno mogłam zobaczyć jak wyglądał… Miał dłuższe czarne włosy, był wysoki i miał piękną karnację. Miał ciemno niebieskie oczy. Gdy spytałam okazało się że ma 19 lat. (wygląd Josha,2 zdjęcia) Podobało mi się w nim to jak się ubiera… Wzięłam telefon i próbowałam dodzwonić się do Chrisa… Niestety nie odbierał.
-Słuchaj on nie odbiera… Trudno zostanę sama.
-Nie ma mowy… Zostaje z Tobą do póki ktoś nie wróci!
Byłam pod wrażeniem takiej reakcji. W ogóle się tego nie spodziewałam że ze mną zostanie. Usiadłam na przeciwko niego i spojrzałam na twarz, teraz wszystko było widać idealnie, widać było że dba o wygląd. Siedząc tak opowiedziałam mu trochę o moim życiu a Josh o swoim, teraz widzę że on także nie miał lekko. Myślałam że się dobrze trzyma po zerwaniu z dziewczyną którą nadal kocha… Tak jak ja Justina. Gdy opowiadał myślałam że tak samo jak ja się rozklei… i faktycznie tak było. Jest dokładnie w tej samej sytuacji. Josh wie że jego dziewczyna się świetnie bawi i też nie chce dać jej satysfakcji, musiał się nacierpieć. Po 40 minutach Chris wrócił do domu. Wyszłam z Joshem na dwór i podziękowałam za mile spędzony czas. Bardzo miło mi się z nim rozmawiało, świetny chłopak i do tego wie co ja czuje. Gdy zawiał wiatr jego włosy ładnie rozwiewało na wszystkie strony do tego ten niewinny uśmiech…
-Jesteś na prawdę w porządku, nie wiem jak ona mogła Ci to zrobić…
-Tak samo myślę o Tobie. Niestety tak jest, wiem że już zawsze będziemy ich kochać…
-Dokładnie…
Zauważyłam że na ręku ma zawiązany łańcuszek z Literką S. Spytałam go co to, odpowiedział że razem ze swoją byłą dziewczyną wymienili się. Podeszłam do Josha złapałam go za rękę i odpięłam łańcuszek.
-Jeśli się tego nie pozbędziesz trudniej Ci będzie zapomnieć.
Zdejmując łańcuszek zdjęłam mój pierścionek który dostałam od Justina. On właśnie miał mi go przypominać, a ja chciałam o nim zapomnieć. Zaproponowałam Joshowi abyśmy poszli do pobliskiego strumyka i pozbyli się tych rzeczy. Stwierdził że to dobry pomysł i ruszyliśmy drogą w jego stronę. Gdy byliśmy na miejscu dałam pierścionek i łańcuszek Joshowi on spojrzał na nie zacisnął w pięści, zamachnął się i wyrzucił najdalej jak się dało. Uśmiechnęłam się od razu, wróciliśmy pod dom i tam się z nim pożegnałam dostałam od niego numer telefonu, powiedział że mogę dzwonić zawsze. Pod koniec gdy już się obrócił ja złapałam go za ramię, tak jakbym to nie ja kierowała moim ciałem…Chyba dlatego że chciałam coś sobie udowodnić, że ja też mogę. Podeszłam do niego najbliżej jak się dało… Spojrzałam w jego ciemno niebieskie oczy, spojrzałam na usta i lekko zbliżyłam swoje, delikatnie go pocałowałam… Za chwilę się odsunęłam i zrobiłam czerwona… Nie wiedziałam co mam powiedzieć…Gdy Josh uśmiechnął się do mnie znów tym swoim niewinnym uśmiechem, powiedziałam mu że zadzwonię i weszłam do domu, przez chwile patrzyłam jeszcze przez okno salonu. Chris zbiegł na duł, usiadł na krześle, chciał ze mną poważnie porozmawiać….

Dodał/a: Isabell w dniu 26-09-2010 – czytano 7347 razy.

Słowa kluczowe:
miłość
rozstanie
wakacje


Kategoria:
Miłosne

Zobacz inne

Komentarze (52)

PEREŁKAdnia 2010-09-28 21:49:10.

A co dalej? kurcze chcę jeszcze! proszę co jest dalej? to nie może być koniec…..

Gumi$dnia 2010-09-28 23:31:40.

Kiedy ciąg dalszy? 😉

martynka123dnia 2010-09-29 17:59:46.

Opowiadanie przepiękne 😉 ale po co ty napisałaś to opowiadanie?? Niby wszystko pięknie, ładnie się zaczyna i jest wszystko ok, a tu” o na pewno będą razem” a tu takie głupie zakończenie!!! nie rozumiem cię.

Madź.dnia 2010-10-02 22:13:38.

zajebiste opowiadanie.Gdy czytałam łzy same napływały mi do oczu.. Opowiadanie oparte na faktach ?

Klaudian95dnia 2010-10-03 19:03:48.

łoo. Nieźle pokręcone… Tylu facetów;) Genialne opowiadanie:)

Emiix dnia 2010-10-04 19:08:00.

Jej, śliczne to opowiadanie .!
Cześć dalasza ?

ZoZoLeK XDdnia 2010-10-09 22:42:24.

Jaaa…. To opowiadanie jest najładniejsze … tylu co czytałam to mi się najbardziej podoba …..
Ale ciekawi mnie część dalsza….

Annna dnia 2010-10-28 09:48:46.

Daj Ciąg Dalszy Błagam . Ja Się do Myślam ,.
że Chris , Pobił Justina : d

Józiadnia 2010-10-30 11:16:53.

Zajebiste opowiadanie.. łza mi sie w oku zakręciła :]
bardzo jestem ciekawa jaki jest ciąg dalszy…

Paulidnia 2010-10-31 11:19:54.

Super opowiadanie …Aż sie pryczałam,bardo ciekawi mnie dalsza częsc 🙂

Gumi$dnia 2010-11-07 14:51:20.

To będzie ten ciąg dalszy? bo się go doczekać nie mogę a długo już czekam ;-D plis daj dalszy ciąg bo żadna opowieść mnie tak nie wciągnęła jeszcze… po prostu świetne, pełne akcji i wgl, cały czas coś się dzieje, a z tymi chwilami sam na sam że miało do czegoś dojść to rzeczywiście peszek ;-P

Karolkadnia 2010-11-13 16:49:54.

To było wspaniałe . Aż się płakać chce.. 🙂
Zastanawia mnie czy coś będzie pomiedzy Isabell i Josh’em ..:D

Taka jednadnia 2010-12-03 13:42:05.

Buhahaha xD
Tak żałosnego i pozbawionego opisów opowiadania, to ja dawno nie widziałam XD
Daj ciąg dalszy, będę mogła się pośmiać jeszcze trochę 😀

ooodnia 2010-12-29 12:51:19.

Świetnee;DD CZekaaam na ciag dalszy haaa;pp

jaaa xdnia 2010-12-31 16:05:49.

ujdzie ;d

onadnia 2011-02-15 15:39:41.

czekam na dalszy ciąg 🙂

czytelniczkadnia 2011-03-17 18:43:22.

chce ciag dalszy.! 😉
jak jest daj ktos link ;d

Marluś :*dnia 2011-04-18 20:54:23.

To tak opowiadanie jest świetne , można płakać przy tym do woli 🙂 Opowiadanie mi się bardzo podobało ale nie rozumiem dlaczego Justin tak postąpił … myślę że ułoży ci się z Joshem ale to nie bd to samo co z Justinem ale cóż takie jest życie raz jest dobrze a raz źle .. hmm Justina bd miała na zawsze w sercu.. 🙁

Nieznajoma. dnia 2011-04-22 13:47:32.

Ojaa…
aż nie wiem co mam powiedzieć…
Świetne opowiadanie,dobrze się je czytało.
Nawet nie wiem kiedy, aż skończyłam je czytać.

Opowiadanie zostało już dodano bardzo dawno, a dopiero je zauważyłam.
Jeśli jest ciąg dalszy, podajcie link, proszę.

jadnia 2011-05-05 18:56:13.

ja też szukam kolejnej części pomóżcie!!!

Weroinka 😉dnia 2011-05-17 17:34:35.

http://19magic.blogspot.com/
Na tym blogu jest całe opowiadanie! ;)) ;*

MokraCzuprynadnia 2011-10-11 22:00:25.

OH GOD. Takiego gówna nie czytałam od czasów ,,Zmierzchu”, moje gratulacje. Opowiadanie bez fabuły, z nijakimi postaciami i beznadziejnie napisane – oficjalny rekord.

Czekoladowabajkadnia 2012-05-03 12:14:34.

Ty mokraczupryna , może ty gównem jesteś. Dziewczyna ma talent i tyle z tego ,chociaż bardzo przypomina Zmierzch ;*******

Nataliadnia 2012-06-16 23:40:46.

Czytałam w całości. ! Justin ją przeprasza, wracają do Siebie, a na końcu giną. ; < !

Eweladnia 2012-08-15 16:54:41.

Gdzie jest dalsza czesc?? Jakie dobre!!

Asiulaaadnia 2012-09-14 20:47:03.

Ejj noo. . w takim momęciee.. . kiedy następna część tego opowiadania .?.

Nati:***dnia 2012-11-29 15:26:59.

Pisz, pisz, pisz!!!!!!!!!! KIEDY KOLEJNA CZĘŚĆ!!!??? Moim zdaniem, możesz rozwinąć kilka wątków i dodać parą scen i wyjdzie z tego zaje**ista książka !!!!!!!!;) 🙂

Amelka dnia 2013-01-10 15:02:56.

Na piszę tak jak coś nam w życiu nie wychodzi trzeba iść dalej pisz pisz nie mogę sie doczekać kolejnej części

magicznadnia 2013-01-19 20:59:42.

jezu jak przeczytałam koniec tego opowiadania na innym blogu to się rozpłakałam. nie czytajcie reszty… bo ja się zalałam łzami…

sandradnia 2013-01-20 12:05:06.

aż sie rozpłakałam 🙁 bardzo fajne!

Kingadnia 2013-01-20 20:50:17.

Prosze dawaj następną część. 😀 *_*
Gdzie jest następna część ktoś zna linka? *_*

jadnia 2013-01-20 21:41:05.

za długie nie mogłam dzisaj wszystkiego przeczytać ale na pewno przeczyatm

nata;ladnia 2013-01-20 22:24:53.

piękne ;o prosze o dalszą część *.*

Aśka ;*dnia 2013-01-21 14:18:52.

kiedy bedzie ciąg dalszy ?? *.*

Marta Kassemdnia 2013-01-21 18:16:36.

Ładne… ale co było dalej

ZAKOCHANAdnia 2013-01-21 20:50:23.

HEJ . co do opowiadania jest ono NIESAMOWITE.

ZAKOCHANAdnia 2013-01-21 20:51:18.

wie ktoś z was gdzie moghe znalezc dlasze losy Isabell ?

Julka dnia 2013-01-21 22:02:03.

Proszę dodaj dalej 😉 , to jest przepiękne

Izi_13dnia 2013-01-22 19:54:01.

A gdzie czytalyscie zakonczenie? Najakim blogu? Bo kurcze strasznie zrzera mnie ciekawosc

zuzudnia 2013-01-22 21:07:28.

Daj część dalszą plisss

Nelldnia 2013-01-22 22:20:19.

Dodasz dalszą część…tak sie w to wciągnęłam *.* Po prostu świetne opowiadanie 😀 :3

Misiudnia 2013-01-23 15:10:51.

Dodasz następną? Ile lat można czekać?

Misiudnia 2013-01-23 15:12:56.

A książka o tym byłaby zajebista

Klaudiadnia 2013-01-23 16:15:17.

Piękne Justin naprawde kochał

Izi_13dnia 2013-01-24 07:45:21.

Czekamy juz poltorej roku, wiec raczej sie nie doczekamy -.-“

Bociekdnia 2013-01-25 20:45:12.

tu macie
http://19magic.blogspot.com/

Gosiadnia 2013-01-25 20:45:50.

Tu jest calutkie do końca

Izi_14dnia 2013-01-27 10:05:29.

Jezu, wielkie dzieki za to 🙂

asdasdadnia 2013-02-03 22:29:36.

boże .. płakałam. ; c piekne. pisz jeszcze!

Julia ^.^dnia 2013-02-27 17:41:30.

Genialne!!! czytając to nie mogłam się oderwać ;D

xdxddnia 2013-03-24 17:44:53.

“Niestety nie mam dobrych wiadomości. Z wyników padań wynika że pan umrze. “\

jeeezu, jakie to płytkie, widać,że nierealne.

Julitadnia 2013-06-09 18:18:47.

Ogólnie “nawet nawet”. Jak się komuś nudzi to można poczytać. Ale… bez sensu. Tu jeden facet, tu drugi, trzeci.. dziesiąty. Dziewczyna po prostu jest “puszczalska” 😀

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do “Magicznie”


(pole wymagane)






Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.