Teraz mogę umrzeć cz.8

Miłej lektury 😀

-Ale o czym mówisz mamo?- delikatnie zbliżyłam się do kobiety, ale szybko się odsunęła z bólem w brązowych oczach.
-Pewnie mi nie uwierzysz, ale jestem siostrą twojego ojca – dolna część mojej twarzy powędrowała w dół. Czy to kolejny żart? Jeśli tak, to najmniej śmieszny.
-Ale tego z góry, o z tamtąd?- wskazałam w górę, marszcząc brwi do granic możliwości.
-Tak – potwierdziła cicho, spuszczając głowę w dół.
-To przecież niemożliwe. No chyba że nie jesteś moją matką, ale wtedy cała ta sytuacja nie ma sensu- kobieta przede mną nie odezwała się ani słowem. Niespodziewanie zerwał się silny wiatr, przynosząc nowe zapachy. Zadrżałam, zostawiłam kurtkę w przedpokoju, byłam więc tylko w bluzce na krótkich rękawkach.
-Jestem twoją matką- wydusiła, każde słowo mówiąc niewątpliwie z trudem.
-Wtedy jakim cudem? Czemu żyjesz?- byłam wściekła na wszystko i wszystkich.
-Nikt Ci jeszcze nie wytłumaczył, co?- chwila, skoro ta kobieta jest moją matką, to Denis nie jest moją rodzoną siostrą?
-Jeśli Strażnik spłodzi dziecko ze swą siostrą jest to grzech dla gatunku i taka kobieta zostaje wygnana z Posiadłości, co też przytrafiło się mi, gdy zaszłam w ciążę z Denis. Urodziłam ją, ale musiała wrócić na górę, do ojca. Postanowiłam, że założę rodzinę, by żyć jako człowiek, wyszłam za mąż urodziłam syna, ale pewnego dnia przyszedł do mnie Gregor (pierwszy raz od ładnych paru lat usłyszałam imię Ojca) mówiąc, że mimo wszystko dalej mnie kocha, no i tak stałaś się Ty kochanie… – po raz enty poczułam się otępiała. To niemożliwe…
Tylko wyjaśniałoby dlaczego mam wizje, nie mam swojego głównego talentu.
-Ale czy Denis też jest przeklęta? – to się dzieje z dziećmi Strażnika które powstały w grzechu, przynajmniej z tego co wiem.
-Przykro mi, ale tylko dzieci człowieka i Strażnika są przeklęte, a ja jestem człowiekiem.
-To wszystko?
-O czym teraz mówisz kochanie?- mama była zdenerwowana jak nigdy, widziałam, jak nerwowo co moment poprawia włosy.
-Czy to już wszystko co ukrywałaś, bo nadal mam kilka pytań…
-Pytaj o co chcesz – w mamę wstąpiła nadzieja, że nie obróciłam się przeciwko niej, tak wskazywała jej aura.
-Co w tym wszystkim robi Alan?
-On, jak już wiesz ma zostać następcą Twojego Ojca a jego rodzice, zgodnie z Twoja fałszywą pamięcią umarli zaraz po jego narodzinach – to nic nie wyjaśnia, ale sama się tego dowiem, choćby nie wiem co.
-Dlaczego reszta mnie sprawdza od kiedy mam pamięć? Wiem że oni wiedzą że jestem przeklęta, tylko jednak nie powinni odgrywać tej beznadziejnej scenki – jak zgadłam, moja rodzicielka brała w tym wszystkim udział.
-Ona miała na celu ukrycie tego wszystkiego przed Alanem – jak ja będę w stanie mu spojrzeć w oczy? Zawiał mroźny wiatr, a ja zadrżałam.
-Wejdźmy do środka – wróciłyśmy do domu, gdzie rozmawiałyśmy o różnych sprawach nie wspominając już o tej całej sytuacji. Wciąż pozostawało wiele niewiadomych, jednak jestem zdeterminowana by ciągnąć to do końca. Około dziewiętnastej wyszłam z domu, bo wtedy mieli wrócić jej syn i mąż, oni niezmiernie mnie ciekawią, jeszcze kiedyś zapytam mamę o nich. Nagle moja komórka zaczęła wibrować zwiastując iż ktoś do mnie dzwoni, wedle mojego przeczucia był to Sawyer.
-Co byś chciał?
-Gdzie jesteś? – odpowiedział mi miły głos Denis. Nie byłam pewna czy to ona czy Sawyer robi sobie żarty.
-Sawyer nie denerwuj mnie, co chcesz?
-Arya, to naprawdę ja, jeśli jesteś pod domem mamy wracaj z powrotem!- to na pewno była Denis, tylko ona ma taki gorączkowy i szybki ton.
-Ale dlaczego, jeśli mogę wiedzieć?
-Nie pytaj, tylko wracaj do domu, natychmiast – tak stanowczej jej jeszcze nie słyszałam, więc lekkim truchtem postanowiłam ruszyć w stronę domu. Strasznie byłam ciekawa, co się stało, bo jak już wspomniałam, Denis się nie denerwuje bez powodu. Kiedy przekroczyłam próg mieszkania, Denis rzuciła mi się w ramiona. Przez parę sekund nie docierało do mnie co się dzieje, ale siostra odsunęła się ode mnie.
-Dzięki Bogu, żyjesz.
-To nie jest raczej powitanie, mówże co się dzieje, miałaś jakąś wizję? – jak ona mówi takie rzeczy na powitanie to znaczy że jest masakrycznie źle. Zauważyłam cień zwątpienia w jej twarzy, po chwili jednak odezwała się cicho:
-Do mamy przyszedł Ojciec… – ręce zaczęły jej drżeć, a z oczu płynąć łzy. Serce mi przyśpieszyło. Nie pomyślałam, że nasz Tatuś może nie chcieć, abym się o tym dowiedziała, i mógł jej coś zrobić, tylko On przecież kocha mamę!
-Denis, wiesz to na pewno? Ojciec by tego nie zrobił! – to niemożliwe, nie, nie, nie!
-Jestem pewna na sto procent – wyszeptała, nie, ja nie wierzę, jeszcze parę minut temu ściskałam się z mamą, żywą jak nigdy. Poczułam nieprzyjemne ściskanie w gardle.
-Dlaczego? Dlaczego to zrobił? – niemal zawyłam. Miałam wrażenie, że moje serce się rozpadło i zleciało do żołądka.
-Ponieważ teraz możesz złamać klątwę i pomóc ze swoją nabytą, ogromną mocą zostać Alanowi Strażnikiem, oczywiście mama wiedziała jak to zrobić – podeszłam do siostry i przytuliłam ją do siebie, złamane serce już mi nie przeszkadza. Mam nowy cel. Jest nim złamanie klątwy po czym zniszczenie Ojca. Już dość tego, nie obchodzi mnie że może nie być Strażnika, a ja i moje rodzeństwo będziemy ludźmi. Nie chcę, żeby Alan był Strażnikiem, po prostu nie. Choćbym miała umrzeć, zrobię to. Denis zaczęła cicho łkać. Ojciec pożałuje, że się urodziłam.

~Tymczasem z perspektywy Alana~

Uch, nareszcie koniec zajęć na dziś. Spojrzałem na zegarek ponownie. Dziewiętnasta trzydzieści, cóż może zdążę do domu na kolację, o ile ktoś coś ugotował (żartuję, tylko Denis gotuje). Postanowiłem spokojnym krokiem iść do naszego lokum. Byłem pod blokiem o dziewiętnastej czterdzieści, na szczęście mieszkamy niedaleko uczelni. Wszedłem do mieszkania, w którym zastałem Aryę i Denis tulące się do siebie. Arya stała do mnie twarzą, a w jej szkarłatnych oczach był ogień nienawiści. Denis płakała cichutko.
-Co się stało dziewczyny? – zapytałem patrząc, to na jedną, to na drugą.
-Denis poroniła – odpowiedziała krótko moja blond włosa przyjaciółka. Denis przytaknęła. Podszedłem i poczochrałem jej śliczne włosy.
-Wszystko będzie dobrze, mała – Denis nienawidziła, gdy ją tak nazywałem, ale w tym momencie uśmiechnęła się leciutko ze łzami płynącymi po policzkach. Przygarnąłem jej ciało do siebie i przytuliłem. Arya poszła do kuchni, następnie zaczęła robić herbatę z cytryną, taką jaką uwielbia Denis. My poszliśmy usiąść na kanapie, na której Denis podciągnęła nogi pod brodę. Spojrzałem na Aryę, zastanawia mnie, dlaczego jej oczy, kiedy przyszedłem były tak mściwe i złowrogie jakby miała co najmniej kogoś zabić. <!– Quku 160 x 600

<!– Tagi

Dodał/a: Femme Valentine w dniu 8-03-2015 – czytano 124 razy.
Słowa kluczowe: śmierć złość tajemnica studia nadprzyrodzone Femme Valentine
<!– Kategoria Kategoria: Fantasy <!– // kategoria

<!– // Tagi <!– Lubie to

<!– // Lubie to <!– Box Inne

  • Biolada.pl - Zdrowa żywność
Zobacz inne

<!– // Box Inne

<!– end .post <!– Nawigacja

<!– end nawigacja
<!– Quku Opowiadanie 750 x 200

Komentarze (2)

Lunadnia 2015-03-16 20:45:08.

Super

piratdnia 2015-04-13 17:52:13.

kiedy kolejny rozdział?

<!– Komentarze

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Teraz mogę umrzeć cz.8"

(pole wymagane)

<!– end #komentarze

<!– end #whole_kom

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.