Ostatni Cios Prolog
Cios za ciosem uderza w delikatną twarz młodej kobiety, znów jest karana za coś, czego nie zrobiła, ale on i tak nie słucha jej wyjaśnień. Ona zawsze jest dla niego winna. Z jej ust nie wydobywają się krzyki bólu, po sinych policzkach płyną gorzkie łzy. Mimo tylu krzywd, które jej wyrządził, nadal go kocha i z nim jest, mając nadzieję, że się zmieni. W końcu przestał, wstał i splunął w stronę dziewczyny, dla której jeszcze niedawno świat stał otworem, a teraz leży ledwo żywa na zimnej podłodze. Patrzy pełnym łez i błagania spojrzeniem na swojego kata, który stoi nad jej ciałem i patrzy na nią z pogardą. Jakby była zwykłym śmieciem, nic niewartą dla niego rzeczą.
-Jesteś zwykłą dziwkom! -krzyknął, kopiąc ją w brzuch, odwrócił się i po prostu odszedł. Emily zamknęła oczy i próbowała sobie przypomnieć chwilę, w których była szczęśliwa z Olafem. Wszystko było dobrze, dopóki nie zaczął brać narkotyków, najpierw zaczęli się kłócić, potem zaczął się na niej wyżywać, gdy coś poszło nie tak w pracy lub na spotkaniu z klientem. Czasami nawet wystarczył słabo doprawiona zupa, żeby się zdenerwował. Klatka piersiowa dziewczyny gwałtownie unosi się i opada, serce bije w szaleńczym tempie, posiniaczona twarz zmienia się w fioletową masę. Drżące ciało okryte jedynie cienką satynową koszulą zwija się z bólu. Mijają godziny, a ona nadal leży w tej samej pozycji, silny ból uniemożliwia jej, jaki kol wiek ruch. Pozostaje jej tylko wpatrywać się w biały sufit, który w minuty na minutę staje się coraz ciekawszy. W tym samym czasie chłopak spokojnie śpi na miękkim łóżku w ich wspólnej sypialni.