Oczyszczenie – Rozdział III

Kiedy wróciłem do domu, aby przebrać się w czarny garnitur, zastałem Anne gotującą obiad.
– Hej kotku. – podszedłem do niej od tyłu, złapałem za biodra i dałem całusa w szyję – Nie w pracy? – zapytałem.
– Dzisiaj mam nockę zapomniałeś?
Szczerze? To zapomniałem, ale to nawet dobrze się składa, nikt mnie nie będzie tej nocy kontrolował.
– Zapomniałem, wybacz.
– Zostaniesz na obiad?
– Nie mogę muszę jechać zaraz do pracy.
– Ciągle tylko praca i praca. Siadaj do stołu i czekaj grzecznie na posiłek. – w jej głosie słychać było lekkie podenerwowanie.
To my mamy stół? A no tak, jakiś tam mamy. Na obiad było dzisiaj spaghetti, moje ulubione danie.
– Ooo. Moje ulubione – uśmiechnąłem się.
– Zawsze gotuje z myślą o tobie. – po czym dała mi buziaka w policzek.
– Jesteś najlepsza – puściłem jej oczko – Smacznego.
– Dziękuje i wzajemnie – po chwili ciszy Anne dodała – Pojedziemy dzisiaj po meble do salonu?
– Mówiłem, że mam prace. Pojedziemy w weekend. – w jednej chwili zrobiło mi się głupio.
– O mój Boże Kurtis. Znowu to robisz. – była wyraźnie niezadowolona.
– Co znowu?
– Odwlekasz to. – odłożyła widelec i zaprzestała jedzenia.
– No wiesz… – wziąłem łyk soku pomarańczowego.
– Co wiesz… Jutro bierzesz wolne czy ci się to podoba czy nie. – ton w jakim wypowiedziała te słowa nie wróżył nic dobrego.
– Dobrze, już dobrze. Dzień wolnego i pojedziemy – uśmiechnąłem się do niej.
Dalsza część jedzenia przebiegała w ciszy, Anne była na mnie zdenerwowana jeszcze przez chwile, na szczęście jej złość ustępowała. Po zjedzeniu wsadziłem talerz swój i Anne do zmywarki, po czym poszedłem się przebrać i wyszedłem z domu, posyłając mojej miłości buziaka na pożegnanie. Jadąc do Variety Shot, myślałem o mojej dzisiejszej rozmowę z Johnem. Po rozmowie z samym sobą doszedłem do wniosku, że warto zainwestować w to pieniądze. Przynajmniej będę miał alibi, na to dlaczego znikam nocami. Akurat w radio leciał Ice Cube “Today was a good Day”. Ten dzień na pewno będzie dobry. Po dojechaniu miejsca i krążeniu się wokół lokalu, w celu odnalezienia jakiegoś miejsca parkingowego postawiłem postawić auto kilka przecznic dalej i podejść. W restauracji był średni ruch, nie opodal balkonu stał Lane Ramirez, również ochroniarz, starszy meksykanin, który chciał sobie dorobić do emerytury.
– Cześć Lane. Jak tam praca? – zapytałem.
– Cześć młody. A dzisiaj spokojnie. – odparł staruszek. – Idź na piętro postój, ja zostanę na parterze.
– Ok. – uśmiechałem się, po czym ruszyłem po schodach na górę.
Na górze byłem tylko ja i jakaś kobieta, która sama siedziała przy stole. Ubrana była w wiosenną sukienkę w kwiaty, na nogach zaś miała ubrane baleriny, włosy natomiast spięte w kok. Od czasu do czasu przyglądałem się jej z myślą co może tu robić. Po pewnym czasie zauważyłem, że i ona spojrzała na mnie. Pomachała w moją stronę i skinięciem głowy zaprosiła mnie do stolika. A czemu by nie? I ruszyłem ku niej.
– Cześć przystojniaku – rozpoczęła.
– Hej, nie za bardzo mogę tu z Tobą siedzieć i rozmawiać, więc powiedz mi o co chodzi. – powiedziałem od razy gdy usłyszałem je powitanie.
– Nie chciałbyś się ze mną umówić? – zapytała z kuszącym uśmiechem.
– Może.
– Jak to może? – zapytała zdziwiona.
– Mam kogoś, także sorry.
– No cóż nie wiesz co tracisz. – na jej twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
Po chwili namysłu stwierdziłem, że dam jej swój numer. Przedstawiła się imieniem Caroline. Umówiliśmy się wieczorem do Exotic. Zszedłem na dół, Lane już nie było. Kilka chwil później wyszła również i Caroline. Zostałem sam… W międzyczasie do restauracji przyszło kilku gości, lecz nic poważniejszego się już nie działo.

* * *
Była godzina 21, Anne już w domu nie było nagle zadzwonił mój telefon.
– Hej, Caroline z tej strony. Poznaliśmy się w Variety. – jej głos był pogodny i pełen energii.
– Witaj. Tak pamiętam.
– Czekam na Ciebie w Exotic. Za ile będziesz kochaniutki?
– Daj mi 15 minut. – po tych słowach rozłączyłem się.
Gdy byłem już przy samochodzie postanowiłem najpierw sprawdzić czy w bagażniku znajduje się torba. Jest. Była na swoim miejscu. Wsiadłem do pojazdu i ruszyłem w stronę klubu. Kiedy dojechałem na miejsce, na parkingu nie było żadnego samochodu. Co to mogło oznaczać? Niepewnie otworzyłem drzwi to klubu. Było ciemno. Po chwili zapaliły się pojedyncze światła. Przy rurze stała Caroline w samym stroju. Nie tak wyobrażałem sobie spotkanie z nią. Z daleka widziałem jej uśmiech oraz to jak zaprasza mnie palcem. Podszedłem do niej, w między czasie luzując krawat. Podeszła do mnie, dając mi buziaka szepcąc do ucha:
– Cześć przystojniaku, tęskniłam. – w jej słowach było słychać podniecenie.
– Hej kotku. – odpowiedziałem równie czule.
– Na co masz ochotę? – zapytała kładąc rękę na moim kroczu.
– Domyśl się. – po tych słowach zaczęła rozpinać mi pasek oraz rozporek. – Poczekaj jeszcze chwile. – podniosłem ją i obróciłem tyłem. Przytuliłem ją od tyłu. Moje ręce zaczęły dotykać jej brzucha, później piersi. Na końcu moje ręce oplotły jej szyję. Zacząłem ją dusić, do utraty przytomności. Gdy poczułem, że jej nogi robią się miękkie i zaczęła się osuwać puściłem ją.
Wyniosłem ją z klubu na rękach, po czym położyłem przy aucie. Wyjąłem z auta linę, aby związać jej ręce oraz ją zakneblować. Gdy zapakowałem ją do auta, wróciłem na chwile do klubu, po jej telefon, który leżał na stole. Wyjąłem z niego kartę SIM i złamałem ją, a sam telefon wyrzuciłem do wody. Wyszedłem z klubu i wsiadłem do auta. „Teraz się zabawimy” – pomyślałem i ruszyłem z piskiem opon. Zatrzymaliśmy się przy opuszczonym szpitalu przy Glen Park. Otworzyłem bagażnik i wyjąłem Caroline i torbę. Przerzuciłem ją przez lewe ramie, torbę z wyposażeniem wziąłem do prawej ręki. Wszedłem po cichu do szpitala i zeszliśmy do podziemia, gdzie czekał już stół. Odłożyłem mój inwentarz, a ją położyłem na stole i odwiązałem, po czym przywiązałem ją pasami, ubrałem na siebie fartuch, rękawiczki i maskę chirurgiczną. Usiadłem na krześle przy ścianie i czekałem, aż dziewczyna się ocknie. W tym czasie przygotowywałem sprzęt do egzekucji. Caroline ocknęła się po nie całych 20 minutach. Zaczęła panicznie rozglądać się po sali i krzyczeć.
– Gdzie ja jestem! Wypuść mnie! Błagam – jej przeraźliwy głos był poezją dla moich uszu.
– Cii. Nikt Cię nie usłyszy – przyłożyłem jej palec do ust.
– Pomocy! Niech mi ktoś pomoże! – zaczęła płakać.
– Nikt Ci nie pomoże. – szeptałem jej do ucha.
– Kim jesteś?
– Przystojniakiem.
– Dlaczego to robisz? Proszę wypuść mnie! – była zrozpaczona.
– Dlaczego ja to robie? A może dlaczego ty to robisz?
– Pracuje jako tancerka w Exotic. Tak zarabiam. – z jej oczy zaczęły płynąć coraz większe łzy.
– Myślałaś, że ci zapłacę?
– Tak, tak myślałam. A teraz mnie wypuść! Proszę! Policja się o wszystkim dowie!
– Widzę, ze wzięło Ci się na odwagę. Nie ładnie – pokiwałem palcem.
– Proszę powiedz dlaczego mi to robisz? – zapytała spokojniejszym tonem, lecz wciąż łkała.
– Bo czuje wtedy… Oczyszczenie. – powiedziałem spokojnie, po czym zamilkłem.
Caroline krzyczała jeszcze, lecz nie robiło to na mnie wrażenie. Włączyłem szlifierkę i przyłożyłem ją jej do głowy. W końcu rozciąłem jej skórę. Jej krew tryskała na mnie. Czułem się wtedy tak dobrze. Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Gdy maszynka zaczęła ciąć jej kość w powietrzu uniósł się zapach, który tak bardzo ubóstwiam. Z precyzją chirurga otwierałem jej czaszkę, wyłączyłem przyrząd i odłożyłem go na ziemie. Mózg Caroline wypadł na ziemie. Nie przeszkadzało mi to specjalnie. Wyjąłem z torby nóż, powolnym ruchem zacząłem na jej brzuchu rysować znak odwróconego krzyża. Na koniec zaszyłem jej usta. Gdy uznałem moje dzieło za zakończone, byłem z siebie dumny jak jeszcze nigdy wcześniej. Posprzątałem pokój, umyłem siebie, umyłem jej martwe ciało i zaniosłem ją na rękach do samochodu, gdzie starannie ułożyłem w samochodzie. Była dość późna godzina, bo około 1 w nocy, ulice były już puste. Na drodze spotkałem tylko jedno lub dwa auta. Kiedy zajechałem pod cmentarz, wyjąłem ją z auta wraz z liną. Po minucie miałem już gotową pętle. Założyłem ją na szyje Caroline i zostawiłem samą. Rozejrzałem się jeszcze dwa razy. I odjechałem z piskiem opon w stronę domu. Obserwując co jakiś czas w lusterka, aby upewnić się, że nikt mnie nie śledzi.
To była dobra noc.

Dodał/a: WasiU52 w dniu 17-06-2014 – czytano 189 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek kryminały martwe ciała trupy WasiU52
Kategoria: Kryminal


Komentarze (0)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Oczyszczenie – Rozdział III"

(pole wymagane)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.